Fojut dał Arce jeden punkt - relacja z meczu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław

Dramatyczny przebiegł miało starcie Arki Gdynia ze Śląskiem Wrocław. Największym antybohaterem dla wrocławian, a bohaterem dla gdynian jest Jarosław Fojut. Obrońca Śląska najpierw popełnił błąd przy drugiej bramce dla Arki, a później zanotował trafienie samobójcze. Piłkarze Ryszarda Tarasiewicza zamiast z trzema punktami do Wrocławia wracają z jednym.

Artur Długosz
Artur Długosz

Nie od dziś wiadomo, że potyczki pomiędzy Śląskiem Wrocław są interesujące i pełne dramaturgii. To, co zdarzyło się 2 maja w Gdyni zaskoczyło chyba wszystkich. W sobotnim meczu nie zabrakło dosłownie niczego. Nie obyło się nawet bez gola samobójczego i czerwonej kartki. O takich pojedynkach jak ten sobotni będzie się mówić we Wrocławiu i Gdyni przez lata.

Jako pierwsi inicjatywę w meczu przejęli gospodarze. To gracze Arki w początkowych minutach stworzyli sobie okazje strzeleckie. Wrocławianie przetrzymali jednak początkowy napór gospodarzy i ruszyli do ataku. W 13. minucie Łukasz Kowalski faulował Tomasza Szewczuka we własnym polu karnym. Sędzia od razu wskazał na jedenasty metr, a pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Sebastian Dudek. Gospodarze chcieli szybko wyrównać stan rywalizacji i znów częściej byli przy piłce. W 20. minucie strzał Lubomira Lubenowa obronił jednak Wojciech Kaczmarek.

Arka atakowała, a bramki strzelał Śląsk. W 24. było podopieczni Ryszarda Tarasiewicza prowadzili już dwoma golami. Z rzutu wolnego fantastycznie dośrodkował Dudek, a piłkę do bramki skierował Tomasz Szewczuk. Ta dwójka doskonale rozumiała się w tym spotkaniu. Dudek po raz kolejny pokazał, że jest równie dobrym piłkarzem co Sebastian Mila. Ten cios podłamał gospodarzy, którzy oddali inicjatywę gościom. Wrocławianie w pełni zdominowali wydarzenia na boisku. Gracze z Gdyni wydawali się być bezradni. W pierwszej części pojedynku więcej bramek już nie padło. Wydawało się, że Śląsk pewnie zdobędzie trzy punkty.

Piłka nożna jest jedna nieprzewidywalna i dlatego kochają ją wszyscy na całym świecie. Minuty upływały, wynik się nie zmieniał, aż tu nagle gdynianie zdobyli kontaktowe trafienie. W 58. minucie piłkę z rzutu rożnego ładnie zacentrował Tomasz Sokołowski. Najwyżej wyskoczył do niej Zbigniew Zakrzewski i umieścił ją w siatce. Arka wróciła do gry. Nie minęło jednak dużo czasu, a gracze ze stolicy Dolnego Śląska zdobyli kolejnego gola.

W 62. minucie prawa stroną ładnie przedarł się Vuk Sotirović, który w polu karnym odegrał do niepilnowanego Marka Gancarczyka. Starszy z braci Gancarczyków grających w Śląsku nie miał problemu z umieszczeniem futbolówki w siatce. Chwilę później na trybuny został odesłany szkoleniowiec wrocławian - Ryszard Tarasiewicz.

Mimo wszystko wydawało się, że tym razem gracze Arki Gdynia się nie podniosą. W 74. minucie katastrofalny błąd popełnił jednak Jarosław Fojut. Obrońca Śląska w zupełnie niegroźnej sytuacji zbyt lekko zagrał piłkę do swojego bramkarza. Futbolówkę przechwycił Grzegorz Niciński i skierował ją do bramki. Po raz drugi w tym meczu gdynianie zdobyli kontaktowe trafienie. W końcówce pojedynku nie brakowało sytuacji pod jedną i pod drugą bramką. Gole jednak nie padały. Sędzia spotkania postanowił do regulaminowego czasu gry doliczyć cztery minuty. W ciągu tych czterech minut na boisku wydarzyło się więcej, niż w nie jednym meczu przez cały czas jego trwania. Ale po kolei...

W 92. minucie po zamieszaniu w polu karnym Śląska bramkę samobójczą zdobył Fojut. Defensor wrocławian był naciskany przez graczy z Gdyni, ale i tak nic nie może go usprawiedliwiać. Ostatecznie Arka mecz kończyła w dziesiątkę, po tym jak drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Łukasz Kowalski. - Patrząc jednak na przebieg całego spotkania, to należy cieszyć się z remisu. Chciałem podziękować przede wszystkim zawodnikom za to, że też nie zwątpili i choć mieli trudne momenty, to wszyscy cieszymy się z tego remisu i z jednego punktu. - stwierdził po meczu Marek Chojnacki, trener Arki.

Mecz dostarczył ogromnej ilości emocji. Po słabej pierwszej połowie w drugiej części gry kibice byli świadkami ciekawych zawodów. Po spotkaniu najwięcej pretensji do siebie miał zapewne Jarosław Fojut. To głównie dzięki jego błędom Arka wywalczyła ze Śląskiem remis. Być może właśnie ten jeden punkt uratuje gdynian przed spadkiem do pierwszej ligi. - Jest to optymistyczny moment przed kolejnymi meczami, które definitywnie zweryfikują nasze możliwości. - dodał Chojnacki.

Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 3:3 (0:2)
0:1 - Dudek 14' (k.)
0:2 - Szewczuk 24'
1:2 - Zakrzewski 58'
1:3 - M.Gancarczyk 62'
2:3 - Niciński 74'
3:3 - Fojut (sam.) 90+2

Składy:

Arka Gdynia: Witkowski - Kowalski, Żuraw, Anderson, Telichowski (31' Niciński), Sokołowski (79' Trytko), Łabędzki (46' Wachowicz), Ława, Budziński, Lubenow, Zakrzewski.

Śląsk Wrocław: Kaczmarek - Pawelec, Fojut, Celeban, Wołczek, M.Gancarczyk, Ulatowski, Dudek, Łukasiewicz, Szewczuk, Sotirović.

Żółte kartki: Kowalski, Anderson, Zakrzewski (Arka) oraz M. Gancarczyk, Wołczek (Śląsk).

Czerwona kartka: Kowalski (za drugą żółtą)

Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom).

Widzów: 5000.

Najlepszy piłkarz Arki: Grzegorz Niciński.
Najlepszy piłkarz Śląska: Sebastian Dudek.

Piłkarz meczu: Grzegorz Niciński.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×