Bydgoszczanie w ostatnim tygodniu przed własną publicznością rozegrali aż dwa spotkania. Mogli w nich wywalczyć komplet sześciu oczek, ale w środę punkty ekipie Mariusza Kurasa urwała szczecińska Pogoń. W sobotę również długo zanosiło się kolejny remis, bo obie drużyny raziły nieskutecznością, a dobre sytuacje zmarnowali Bajera i Mikołajczak. - Nie przyjechaliśmy się tutaj bronić. Zabrakło nam trochę szczęścia, zwłaszcza w końcówce pierwszej połowy. Remis byłby sprawiedliwym wynikiem - tłumaczył Wojciech Gąsiorowski.
- Najważniejsze są trzy punkty. Za tydzień nikt nie będzie pamiętał o stylu gry - mówił jeszcze niedawno szkoleniowiec Zawiszy. Trzeba jednak przyznać, że sobotni pojedynek z Nielbą był o wiele bardziej ciekawszym widowiskiem, niż wcześniejsza konfrontacja z Portowcami. Głównie za sprawą otwartej gry gości, którzy nie przez przypadek przed 28. kolejką zajmowali czwartą pozycję w tabeli. To potwierdziło się w czasie gry, kiedy w 43. minucie Witomski strzałem z narożnika pola karnego mógł pokonać Gajewskiego. Bramkarz Zawiszy w sobie tylko znany sposób obronił mocne uderzenie napastnika Nielby.
Wcześniej kilka dobrych okazji mieli gospodarze. W 40. minucie piłka po strzale Brzezińskiego trafiła w poprzeczkę, a Piotr Bajera przy próbie główkowania, posłał futbolówkę obok bramki Wosickiego. W drugiej połowie obraz gry znacząco nie uległ zmianie, bo goście nastawili się głównie na kontry, ale pewnie w bramce Zawiszy spisywał się Artur Gajewski. I gdy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, koronkową akcję przeprowadzili gracze Mariusza Kurasa. Rafał Piętka idealnie wypatrzył niepilnowanego na czystej pozycji Szymona Maziarza, który chwilę później przelobował Wosickiego.
W samej końcówce mocniej przycisnęli podopieczni Krzysztofa Knychały. Dobrze jednak spisywał się blok defensywny Zawiszy, choć w ostatnich fragmentach piłkarze Nielby mogli powtórzyć wyczyn Pogoni, bo faulowany przed polem karnym gospodarzy był Kalu. Tym razem jednak skończyło się tylko na strachu, choć arbiter znów doliczył cztery minuty do podstawowego czasu gry. - Przyzwyczaiłem się już do takich sytuacji. Po prostu w odpowiedniej chwili pytałem sędziego o ilość doliczonych minut. Teraz jednak na samą końcówkę mocno się skoncentrowaliśmy, aby nie powtórzyła się sytuacja ze spotkań z Rakowem i Pogonią - dodał krótko Rafał Piętka.
- Nie powiedziałbym, że w końcówce się cofnęliśmy do obrony. To raczej Zawisza starał się bronić wyniki - kontynuował dalej Gąsiorowski. - Nie gra się dobrze przeciwko takiemu rywalowi, który w odpowiednim czasie cofnął się do defensywy. Umieliśmy wykorzystać nasze atuty, jakimi są kibice i świetnie przygotowana murawa. Ataki przyniosły skutek dość późno, bo strzelając bramkę przed przerwą, moglibyśmy pokusić się o kolejne trafienia - zakończył Piętka.
Zawisza Bydgoszcz - Nielba Wągrowiec 1:0 (0:0)
1:0 - Maziarz 79'
Składy:
Zawisza Bydgoszcz: Gajewski - Brzeziński (46' Szal), Suchecki, Dąbrowski, Rogalski - Maziarz (87' Cuper), Piętka, Szczepan, Zaremski - Bajera, Krzywicki (63' Kozłowski).
Nielba Wągrowiec: Wosicki - Halaburda, Jarzębowski, Bartkowiak (82' Kalu), Riebandt - Klawiński, Figaszewski, Leśniewski (85' Gryszczyński), Mikołajczak - Witomski, Gąsiorowski.
Sędzia: Karol Mazuro (Olsztyn).
Widzów: 2054.