Zaczęło się bardzo szybko. Już w trzeciej minucie pierwszego gola dla Dumy Katalonii zdobył nie kto inny jak Lionel Messi.
- Szybko straciliśmy bramkę, źle zaczęliśmy mecz, ale potem staraliśmy się grać w piłkę. Dominowaliśmy, kreowaliśmy sytuacje bramkowe. Jeśli spojrzymy na cały dwumecz, aż cztery razy uderzyliśmy w słupek lub poprzeczkę. To coś dziwnego - analizował po spotkaniu Antonio Conte.
Mistrza Anglii pogrążył 30-letni Argentyńczyk, który miał udział we wszystkich bramkach FC Barcelona. W środowy wieczór przekroczył magiczną barierę 100 goli w Lidze Mistrzów. Więcej od niego ma tylko Cristiano Ronaldo (118). - Messi jest odpowiedzialny za wszystko, co się stało. Szkoda, bo muszę przyznać, że jestem dumny z moich piłkarzy, dali z siebie wszystko. Musimy dalej mieć w sobie pragnienie wspólnej walki - dodał.
- To piłkarz, który może zmienić wynik na korzyść każdej drużyny, w której gra. Zaczął grać w Barcelonie i jestem przekonany, że tutaj też skończy karierę. Posiadanie go u siebie jest niemożliwym do zrealizowania marzeniem. Taki zawodnik rodzi się raz na 50 lat. Tylko on ma takie zdolności, może przesądzić o wyniku każdego spotkania - chwalił Messiego Conte.
Chelsea FC musi skupić się teraz na Premier League, w której ma poważny problem. Do czwartego miejsca, które gwarantuje grę w przyszłym sezonie Champions League londyńczycy tracą cztery punkty. W 31. kolejce na wyjeździe rywalizować będą z Burnley FC.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #16: Kolejne kłopoty Krychowiaka. Bluzgi z trybun