Pretensje trenera Korony do sędziego. "Miał wpływ na wynik"

- Jako trener staram się patrzeć przede wszystkim na siebie i swoją drużynę. Uważam jednak, że sędzia miał duży wpływ na to, co wydarzyło się po tym jak prowadziliśmy 2:0 - mówił po remisie z Górnikiem (2:2) niezadowolony opiekun Korony.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
Gino Lettieri WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Gino Lettieri
- W pierwszych pięciu minutach byliśmy agresywni, ale potem przestaliśmy grać w piłkę - rozpoczął swoją wypowiedź Gino Lettieri. Jego zespół wszedł w mecz najlepiej jak to tylko możliwe. Gdy w 2. minucie Goran Cvijanović wykorzystał rzut karny wydawało się, że kielczanom będzie łatwiej. Nic z tego. - W przerwie zrobiliśmy roszady w taktyce i w drugą połowę weszliśmy lepiej. Zdobyliśmy też bramkę na 2:0 - kontynuował.

Sytuacja Korony mocno się skomplikowała po tym, gdy z boiska za dwie żółte kartki wyrzucony został Jakub Żubrowski. Zdaniem Włocha, sędzia popełnił w tej sytuacji błąd. I nie tylko w tej. - Jako trener staram się patrzeć przede wszystkim na siebie i swoją drużynę. Uważam jednak, że sędzia miał duży wpływ na to, co wydarzyło się po tym jak prowadziliśmy 2:0 - przyznał, i tłumaczył dalej: - Obejrzeliśmy 10 razy tę sytuację, w której Żubrowski dostał drugą żółtą kartkę i na 100 procent trafił w piłkę. Przed straconą pierwszą bramką też był faul na Możdżeniu, którego sędzia nie gwizdnął. Do tej pory nie mówiłem o arbitrach, bo uważam, że w Polsce mamy ich bardzo dobrych. Tym razem jednak miałem wrażenie, że wszystko było przeciwko nam. Miała miejsce też taka sytuacja, w której Nabil Aankour był faulowany, ale sędzia odgwizdał przewinienie w drugą stronę. Arbiter miał wpływ na wynik. To nie była międzynarodowa klasa.

Sobotni pojedynek potwierdził, że ofensywa to w ostatnim czasie ogromny problem złocisto-krwistych. - Dokonaliśmy zmian, bo nie umieliśmy przytrzymać piłki. Mamy ten problem od dwóch, trzech meczów - stwierdził Lettieri. - Dzięki wejściu Gardawskiego i Kiełba zyskaliśmy więcej szybkości. Było też kilka akcji, ale to wciąż nasza duża wada, że nie potrafimy się przytrzymać przy piłce. Jedno jest jednak pewne. Gdybyśmy ten mecz kończyli 11 na 11, to nie byłoby 2:2. Gdyby sędzia gwizdnął wtedy kiedy trzeba, to nie stracilibyśmy też pierwszej bramki. Trzeba jednak przyznać, że Górnik sobie zasłużył na ten punkt - zakończył.

Zadowolony z poziomu meczu był natomiast Marcin Brosz. - Oglądaliśmy bardzo dobre spotkanie w zasadzie od pierwszego kopnięcia piłki - powiedział. Jego zespół musiał się napracować, żeby nie przegrać. - Ten mecz nie ułożył się tak, jak sobie planowaliśmy. Najpierw rzut karny, a potem strata drugiej bramki. I to wtedy, kiedy wydawało się, że mamy kontrolę nad grą.

Zabrzanie do końca walczyli o zwycięstwo, skończyło się remisem. - Ważne dla nas jest to, że kibice dziękowali nam za walkę. Mówiliśmy, że przyjeżdżamy tutaj z pomysłem. Do Korony, która przecież bardzo dobrze się prezentuje, zwłaszcza na własnym boisku. Tym bardziej cieszy, że było dużo sytuacji i strzałów. Nie brakowało także stałych fragmentów w porównaniu z innymi spotkaniami - zauważył na koniec trener beniaminka.

Korona z dorobkiem 41 punktów plasuje się na 6. miejscu w tabeli Lotto Ekstraklasy. Górnik jest na 4. pozycji z 43 "oczkami" na koncie.

ZOBACZ WIDEO AS Monaco pokazało charakter w starciu z Lille OSC, udział Kamila Glika w akcji bramkowej

Czy pretensje trenera Korony do pracy sędziego są uzasadnione?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×