Wyprawa Chrobrego Głogów na Lubelszczyznę przypadła na powrót zimy. Chociaż zespół wyruszył w piątek o 8:00, to trudne warunki atmosferyczne sprawiły, że do celu dotarł po ponad dwunastu godzinach. Głogowska drużyna w sobotę zameldowała się na stadionie Górnika Łęczna i zastała tam mało optymistyczny widok.
Drużyna dotarła na stadion. Taki widok pic.twitter.com/yCZwDeazVX
— Chrobry Głogów (@ChrobryGlogowSA) 17 marca 2018
Po obfitych opadach śniegu boisko kompletnie nie nadawało się do gry i było pokryte grubą warstwą białego puchu. Mimo wszystko Chrobry liczył, że gospodarze opanują sytuację i uda się przełożyć mecz na niedzielę. To jednak okazało się niemożliwe. - Wiedzieliśmy, że jest tutaj podgrzewana murawa i bardzo chcieliśmy grać, bo przejechaliśmy 600 kilometrów. Lepiej jest jak gra się co tydzień. Musimy przyjechać tutaj jeszcze raz - przyznaje w rozmowie z klubową telewizją Górnika trener Grzegorz Niciński.
Sobotni mecz miał być debiutem Bogusława Baniaka w roli szkoleniowca Górnika. Doświadczony trener w czwartek podpisał kontrakt i podjął się misji uratowania Nice I ligi w Łęcznej. Dzięki odwołaniu tego pojedynku będzie miał więcej czasu na zapoznanie się z zespołem. - Chrobry Głogów zachował się dżentelmeńsko, chociaż jechał do nas 600 kilometrów. Trzeba to przyjąć z honorem i pracować dalej - podkreśla Baniak.
Dla Chrobrego to drugie przełożone spotkanie z rzędu. Głogowska drużyna wróci do gry dopiero 31 marca, gdy na wyjeździe zagra z Miedzią Legnica. A Górnik tydzień wcześniej zmierzy się z Drutex-Bytovią Bytów.
ZOBACZ WIDEO Thiago Cionek zatrzymał wielki Juventus [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]