Fatalny występ Łukasza Piszczka. Niemieckie media nie mają dla niego litości

strony kolegów to już inna bajka.

to oni nie sa wspaniali itp kazde ich zagranie wzbudza orgazm u komentujacych zeby ich wartosc rynkowa wyskoczyla do 100mln

niemieckich mediów. Tym razem padło na Piszczka. Na Lewandowskim wyżywać się nie mogli, bo w końcu grał w drużynie zwycięzców, w dodatku strzelając trzy bramki. Piszczek natomiast był jednym z najlepszych obrońców BVB tego dnia, o ile nie najlepszym. Oczywiście, nie ustrzegł się błędów, zwłaszcza przy akcji Ribery’ego, ale uczciwie mówiąc nikt go też nie asekurował, choć walczył z nim dobrą chwilę. Ale zanim Lewandowski strzelił pierwszą bramkę z ewidentnego zresztą spalonego, Piszczek dwa razy ośmieszył Alabę. Potem robił to jeszcze kilka razy, zakładając też siatę Ribery’emu. Włączał się w akcje ofensywne, dośrodkowywał, a w końcówce oddał groźny strzał na bramkę Bayernu. Niechętni Polakom niemieccy dziennikarze znaleźli sobie, powtarzam, kozła ofiarnego - ani trener go nie zdjął, ani też jego śniadolicy koledzy z obrony nie dawali mu wsparcia i nie pokazali czegokolwiek na wyższym poziomie od zaprezentowanego przez Piszczka. Opinie prasy niemieckiej na temat jego gry są równie wiarygodne jak te na temat polskiej demokracji.