- Dzięki kibicom, od pierwszego dnia czułem się tutaj jak w domu. Nigdy nie zapomnę tego, podobnie jak atmosfery stadionu Sanchez Pizjuan. Na zawsze zapamiętam hymn klubu, który wywoływał we mnie gęsią skórkę. Fani byli z nami na dobre i na złe - powiedział w swoim pożegnaniu Grzegorz Krychowiak, który latem 2016 roku przeszedł do PSG.
"Vamos mi Sevilla, Vamos Campeon"
Sevilla FC ma jednych z najlepszych kibiców w Hiszpanii. Andaluzyjczycy kochają futbol, a każdy mecz jest dla nich jak najważniejsze święto.
We wtorek czeka ich kolejne - wielki mecz w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium, na który czekali aż 60 lat. Wcześniej odnosili wiele sukcesów w Lidze Europy, jednak to Champions League jest ich oczkiem w głowie. 42-tysięcy stadion będzie wypełniony do ostatniego miejsca. Miasto żyje tylko tym meczem.
- Jesteśmy bardzo podekscytowani. Nie chcieliśmy trafić na żaden hiszpański zespół. Bayern to ekipa, którą możemy zaskoczyć w większej ilości piłkarskich aspektów i nasz stadion może się okazać absolutnym kluczem do osiągnięcia korzystnego wyniku w tym meczu - podkreślał prezydent klubu Jose Castro.
Sevilla w 1/8 elitarnych rozgrywek niespodziewanie wyeliminowała Manchester United. Co prawda na swoim stadionie zaledwie zremisowała 0:0, jednak na Old Trafford pokazała wielki futbol, wygrywając 2:1.
Trudny sezon
Andaluzyjczycy grają w tym sezonie w kratkę. W Primera Division zajmują dopiero siódme miejsce, mając 16 punktów straty do czwartego miejsca w tabeli, które gwarantuje miejsce w Lidze Mistrzów. To koszmar.
Na wielkie kluby potrafią jednak zmobilizować się jak mało kto. Przekonała się o tym FC Barcelona, która w ostatniej kolejce, do 88. minuty przegrywała na Sanchez Pizjuan 0:2. Genialny Leo Messi odmienił jednak wszystko. - Jestem z jednej strony zły, ale z drugiej dumny. Zespół przez większość spotkania grał z dużą pewnością siebie i kontrolował grę - komentował trener Vincenzo Montella.
ZOBACZ WIDEO W hicie Bayern Monachium rozbił Borussię Dortmund, trzy gole Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Spotkanie z Dumą Katalonii jest wielkim ostrzeżeniem dla Bayernu. Nie można ich lekceważyć. - Mogę zapewnić, że Bayern przechodził będzie ciężkie chwile i na pewno nie zrezygnujemy z kontynuowania marzeń o sukcesie w Lidze Mistrzów. Sevilla jest niezwykle ambitna. Musimy żyć marzeniami i spróbować awansować. Mamy hobby, które pozwala nam osiągać cele w teorii niemożliwe - dodał prezydent Sevilli.
Niekwestionowaną gwiazdą klubu jest Wissam Ben Yedder. To właśnie Francuz pogrążył Czerwone Diabły, a obecnym sezonie zdobył 19 bramek w 35 spotkaniach. Co ciekawe, dopiero w marcu zadebiutował w pierwszej reprezentacji. Jego szanse na wyjazd na mistrzostwa świata w Rosji są coraz większe.
Sytuacja kadrowa Sevilli przed meczem z Bayernem nie wygląda jednak ciekawie. Za żółte kartki pauzuje lider środka pola - Ever Banega. Pod znakiem zapytania stoją także występy Gabriela Mercado oraz Jesusa Navasa. Fizjoterapeuci pracują na pełnych obrotach, aby postawić wspomnianych piłkarzy na nogi.
Bayern za problem z Hiszpanią
Mistrzowie Niemiec nie potrafią w ostatnich latach grać z drużynami z Hiszpanii. W poprzednim sezonie Champions League Bawarczycy nie sprostali Realowi Madryt, dwa lata wcześniej Atletico. W 2015 roku Bayern odpadł z Barceloną, a przed Katalończykami drużynę rozbili Królewscy (5:0 w dwumeczu). Teraz zagrają jednak z teoretycznie słabszą drużyną z Primera Division.
- Gramy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z bardzo atrakcyjnym przeciwnikiem, którego będzie wspierał stadion tworząc wspaniałą atmosferę, dlatego jest to dla nas wielkie wyzwanie - analizował Jupp Heynckes, który nie zamierza lekceważyć Sevilli.
- Okazujemy ogromny szacunek Sevilli, która nie tylko osiągnęła sukces w Europie, ale także jest zespołem, który gra bardzo taktycznie, z wielką agresją i świetnymi talentami piłkarskimi. Po losowaniu powiedziałem, że będzie to bardzo trudna gra przeciwko świetnej drużynie - dodał szkoleniowiec
Początek meczu Sevilli z Bayernem Monachium we wtorek 3 kwietnia o godz 20:45.