Nie ważne co mówią, byle mówili? Takie motto przyświeca obecnym władzom Ruchu Chorzów? Przy Cichej nudno nie jest od dawna. Niestety, to co najważniejsze, czyli wynik sportowy, póki co jest poniżej poziomu dna. Tak nisko w swojej niemal stuletniej historii zespół z Chorzowa jeszcze nigdy nie upadł. Coś trzeba było zrobić, aby zmienić sytuację. Czy jednak zmiana szkoleniowca po zaledwie trzech meczach rundy wiosennej to dobry pomysł, pokaże czas.
Jeszcze przed przed przerwą na mecze reprezentacji Polski prezes Ruchu Janusz Paterman zapewniał, że Juan Ramon Rocha, pomimo medialnych informacji, na pewno nie zostanie zmieniony. W Wielką Sobotę Ruch przegrał w Tychach z GKS, po raz drugi z rzędu grając po prostu źle. Później pojawiła się afera z Vilimem Posinkoviciem i Bojanem Markoviciem. Kurz po niej jeszcze nie opadł i na DWA dni przed arcyważnym pojedynkiem z Olimpią Grudziądz doszło do zmiany trenera.
Dlaczego doszło do roszady kilkanaście dni po zapewnieniach, że Argentyńczyk w Chorzowie na pewno będzie pracował? Jakie były kulisy zmiany, tego być może dowiemy się po czasie. Kibice przy Cichej są podzieleni. Według jednych taka zmiana to skandal, przecież jeszcze w poniedziałek w Polsacie Sport Rocha mówił o swojej przyszłości przy Cichej. Druga część twierdzi, że zawodnikom potrzeba kogoś z twardą ręką, a kimś takim jest nowy szkoleniowiec Dariusz Fornalak. Dodatkowo nie będzie bariery komunikacyjnej pomiędzy zawodnikami, a trenerem.
Kiedy we wrześniu Rocha przychodził na Cichą i notował świetną serię niektórzy zaczęli... mówić o awansie. Wszystkie nadzieje dość szybko runęły i najbliższe kolejki będą najważniejszymi w historii Ruchu.
14-krotni mistrzowie Polski walczą o uniknięcie degradacji na trzeci poziom rozgrywek, czyli tam, gdzie jeszcze nigdy w historii nie grali. W rok w Chorzowie zmieniło się niemal wszystko. Po przejęciu sterów Janusz Paterman dość szybko pozbył się Waldemara Fornalika i zatrudnił Krzysztofa Warzychę. Pod wodzą "Gucia" ówcześni gracze niewiele zrobili, aby uratować klub. Jak stwierdził po czasie doświadczony Łukasz Surma zabrakło... życzliwości. Resztę każdy może sam sobie dopowiedzieć.
Patermanowi nie można zarzucić faktu, że uratował klub przed upadkiem, tzn. wciąż z pomocą kilku osób to czyni. Jednak w wielu kwestiach porusza się niczym słoń w składzie porcelany. W jednym dniu słyszy się jedno, a w kolejnym dzieje drugie. Tak właśnie było w przypadku zwolnienia Juana Ramona Rochy.
Ruch przeszedł restrukturyzację długów, spłaca zaległości. Klub nie rozpoczyna, jak wiele innych, wszystkiego od zera, tylko konsekwentnie naprawia błędy poprzedników. Szkoda tylko, że popełnia kolejne.
Zatrudnienie Dariusza Fornalaka to pokerowe zagranie. Jeśli plan nie wypali i w kwietniu Ruch w siedmiu meczach nie odrobi strat do bezpiecznej strefy, wówczas będzie musiał się oswajać z pierwszym w historii spadkiem na trzeci poziom rozgrywek. Aż strach się bać, co wówczas zaproponuje Janusz Paterman. Póki co o stabilizacji przy Cichej mowy nie ma.
Odkąd obecny prezes piastuje stanowisko, Ruch poprowadzi czwarty trener. Paterman zarządza chorzowskim klubem od 1 marca 2017 roku. Średniej nie powstydziłby się słynny Jesus Gil. Za Hiszpanem w Atletico niewielu nadążało, podobnie dzieje się na razie w Ruchu. Tylko utrzymanie I ligi może obronić wszystkie ostatnie decyzje Janusza Patermana.
Kamil Glik był bliski strzelenia gola [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]