Dariusz Mioduski: Nie jest tak, że wkurzyłem się po meczu i wywaliłem trenera

Agencja Gazeta / Kuba Atys / Na zdjęciu: Dariusz Mioduski
Agencja Gazeta / Kuba Atys / Na zdjęciu: Dariusz Mioduski

- Pewne rzeczy nie działały. Nie będę czekał ze zmianą, jeśli jest konieczna. Nawet jeśli ktoś powie, że jest tu chaos - mówi właściciel Legii, Dariusz Mioduski. W sobotę po meczu z Zagłębiem (0:1) zwolnił Romeo Jozaka. Zastąpi go Dean Klafurić.

Chorwat definitywnie rozstaje się z Legią, nie ma dla niego żadnej opcji rezerwowej. Dariusz Mioduski nie chciał jednak odpowiedzieć na nasze pytanie, co konkretnie "nie działało". Wytłumaczył tylko: - Powiedziałem to też piłkarzom w szatni. Dla mnie na tym boisku....nie mogę powiedzieć, że nie widziałem serca. Piłkarze dawali z siebie wszystko. Tyle że na tym boisku nie widziałem głowy. Niech to będzie odpowiedzią na pytanie "co konkretnie nie działało".

Jak przekonuje właściciel Legii, nie była to łatwa decyzja, ale na dziś optymalna. A już na pewno nie została podjęta pod wpływem impulsu. - Jestem emocjonalny jako kibic, ale nie jestem emocjonalny w decyzjach tak ważnych, dotyczących zarządzania. To nie jest tak, że się wkurzyłem wczoraj i wywaliłem trenera.

Romeo Jozak przejął Legię Warszawa we wrześniu ubiegłego roku, zastąpił wtedy Jacka Magierę. Od początku jego pobytu na Łazienkowskiej było burzliwie. Jesienią po porażce z Lechem Poznań nazwał piłkarzy "panienkami"; mówił, że czuje się zdradzony przez drużynę. A potem miał nie reagować, gdy chuligani Legii bili piłkarzy po powrocie z Poznania. Wiosną odesłał do rezerw Michała Kucharczyka, by niedługo później przywrócić go do drużyny. Mioduski nie chce mówić o konkretnych przyczynach, ale wszystko wskazuje na to, że nie dogadywał się z zawodnikami.

Szef Legii przekonuje, że gdyby we wrześniu miał zatrudnić Jozaka jeszcze raz, zrobiłby to: - Wtedy byliśmy w rozsypce, potrzebowaliśmy kogoś, kto to ogarnie. I on to zrobił. Budujemy klub długoterminowo. Zmiana była ryzykiem, ale to jest moje zajęcie – zarządzanie ryzykiem. W pewnym sensie poradziliśmy sobie z nim. Dziś to kolejna decyzja, to ja biorę odpowiedzialność. Robię to, bo uważam, że ciągle możemy wygrać mistrzostwo Polski.

ZOBACZ WIDEO Brentford grało do końca. Niespodzianka w Londynie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

I dodawał: - Projekt Legii aktualny, ten klub przechodzi przez rewolucję, nie tylko w szatni. W każdym aspekcie działania. Trudno jest robić rewolucję i zdobywać mistrzostwa Polski. Ale musimy przez nią przejść, nie mamy 10 lat na spokojne budowanie. Podejmuję to ryzyko.

Do końca sezonu Jozaka zastąpi Dean Klafurić, jego asystent. Mioduski nie chciał na finiszu rozgrywek wprowadzać trenera z zewnątrz. Uważa, że to byłoby już ryzyko nie do przyjęcia. Jak przekonuje, piłkarze mu ufają, ma z nimi doskonałe relacje.  - Mamy człowieka, który ma umiejętności. Potrzebuje tylko dostać szansę.

Klafurić w przeszłości prowadził kobiecą reprezentację Chorwacji. Był również trenerem chorwackiego III-ligowca NK Udarnik i przez 5 meczów II-ligowy HNK Gorica. Z tego ostatniego klubu zrezygnował jesienią ubiegłego roku, bo dostał propozycję z Legii. Pracował również z młodzieżą.

Romeo Jozak zostawia Legię na 3. miejscu w tabeli, z punktem straty do lidera Lecha Poznań. Sam Mioduski przyznaje, że to "dar niebios", iż jego klub ciągle może zdobyć tytuł. Aktualny mistrz w sobotę przegrał już bowiem 11. mecz w tym sezonie. Mało tego, Legia nadal może wygrać też Puchar Polski, jest przecież w półfinale.

Źródło artykułu: