Spóźnione "wkupne" Adama Buksy w Pogoni Szczecin. "Nowa presja jest świetna"

Newspix / Krzysztof Cichomski  / Adam Buksa
Newspix / Krzysztof Cichomski / Adam Buksa

Adam Buksa czekał na gola w Pogoni Szczecin od stycznia do kwietnia. W wygranym 2:0 meczu z Bruk-Betem Termaliką strzelił od razu dwa i daje do myślenia trenerowi Koscie Runjaiciowi.

Szkoleniowiec będzie musiał zdecydować, czy chce Adama Buksę w swoim zespole dłużej niż przez pół roku. Napastnik jest wypożyczony do Pogoni Szczecin z KGHM Zagłębia Lubin. Nie strzelił gola w okresie przygotowań i w końcówce sezonu zasadniczego. Po wyczekiwanym dublecie w meczu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza jego statystyki nadal nie wyglądają imponująco, ale jest też druga strona medalu. Już po jednym udanym występie Buksa ma więcej bramek na koncie niż pozostali napastnicy w zespole Morten Rasmussen oraz Łukasz Zwoliński.

- Mocno chciałem zdobyć tego pierwszego gola. Teraz pojawi już nowa presja, żebym podtrzymał formę strzelecką. Ona akurat jest świetna i czekałem na nią. Wychodzę na boisko z przekonaniem, że mogę dać drużynie coś ekstra od siebie. Zrobię wszystko, żeby passa trochę potrwała i abym zdobywał bramki jak najczęściej się da - zapowiada Buksa.

Autor goli wykorzystał dwa dośrodkowania z prawego skrzydła. Stoperzy z Niecieczy niby byli skoncentrowani na przeciwniku, ale nie potrafili go wyprzedzić i przeskoczyć. Mierzący 191 centymetrów napastnik jest najwyższym zawodnikiem Pogoni.

- Wypada mi podziękować kolegom, ponieważ ich dośrodkowania były fantastyczne. Już w pierwszej połowie poszybowało w moim kierunku sporo górnych piłek. Po przerwie wykorzystałem dwie z nich. Chciałem później pójść za ciosem. Po centrze Rico Nunesa była okazja i szkoda, że nie udało się zakończyć meczu z hat-trickiem. Bez niego i tak miałem powód do radości - wspomina Buksa.

ZOBACZ WIDEO Co za demolka! Nowy mistrz Francji brutalnie pożegnał starego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Pogoń wygrała swój pierwszy mecz w grupie spadkowej od czasu reformy Lotto Ekstraklasy. Po nim ma pięć punktów przewagi nad lokatami oznaczającymi degradację. Zagrożenie spadkiem Portowców z elity jest więc coraz mniejsze.

- Bruk-Bet to niewygodny przeciwnik, który walczy z nami o utrzymanie, dlatego cieszyliśmy się mocno z trzech punktów. Od początku staraliśmy się narzucić rywalom nasz styl gry tak, żeby nie dochodzili do piłki i nie stwarzali sytuacji podbramkowych. Goście nie rozwinęli skrzydeł i tak naprawdę mogli przegrać wyżej niż 0:2. Z czasem przeciwnikom zaczęło brakować sił i pojawiło się więcej wolnych stref, z czego skorzystaliśmy.

- Przed nami jeszcze sześć meczów w grupie spadkowej, więc nie możemy wybiegać myślami daleko w przyszłość. Sytuacja może zmienić się w mgnieniu oka, dlatego poziom koncentracji nie może spaść. W ostatnim meczu były pozytywy, ale też pewne mankamenty do poprawienia przed kolejnym z Piastem Gliwice - dodaje napastnik Pogoni.

Źródło artykułu: