- Żółta kartka za takie bandyctwo to jawna kpina - mówili zdenerwowani kibice Zagłębia Lubin po meczu z Lechem Poznań (0:1). Kontrowersje wśród widzów wywołała sytuacja z 15. minuty meczu, kiedy próbujący wybić piłkę Nikola Vujadinović brutalnie sfaulował Filipa Jagiełło.
Czarnogórzec, który wyprostowaną nogą trafił pomocnika w kość piszczelową, według wielu neutralnych obserwatorów powinien wylecieć z boiska. Sędzia Daniel Stefański był jednak pobłażliwy i pokazał mu tylko żółty kartonik.
Jak niebezpieczny był atak obrońcy Kolejorza widać było po zdjęciu zamieszczonym na Twitterze przez poszkodowanego. 20-latek pokazał na nim rany na nogach, a fotkę opatrzył wiele mówiącym podpisem "yellow card?". Chociaż wpis piłkarza Miedziowych znikł po kilku minutach, to nie powstrzymało to fali dyskusji.
- Zagranie było na tyle niebezpieczne, że normalnie powinno skończyć się czerwoną kartką. Swoje zrobiła jednak dynamika całej akcji. Wydaje mi się też, że Daniel nie chciał usuwać zawodnika w tak wczesnej fazie spotkania - ocenia dla nas jeden z byłych sędziów ekstraklasy.
Nie wiem dlaczego @F_jagiello19 skasował wpis, ale na szczęście w przyrodzie nic nie ginie ;) Jakby ktoś nie zdążył zobaczyć - to rany na nogach pomocnika @ZaglebieLubin po ataku Vujadinovicia z 15. minuty #ZAGLPO pic.twitter.com/ch4HllGS9c
— Kuba Cimoszko (@kubacimoszko) 21 kwietnia 2018
Fani z Lubina wytykali arbitrowi, że ten nie skorzystał z wideoweryfikacji tak jak zrobił to np. w pojedynku Legii z Jagiellonią (0:2), wykluczając ostatecznie Domagoja Antolicia.
- Tam była nieco inna sytuacja. Chorwat miał dużo czasu na próbę odbioru a i tak nastąpił na kostkę Frankowskiego. Tu wszystko działo się błyskawicznie, Vujadinović bądź co bądź zainteresowany był piłką. Myślę, że tak widział to też Daniel i dlatego nie potrzebował VAR-u, bo uznał że "żółtko" wystarczy - zakończył nasz ekspert.
ZOBACZ WIDEO Gol i owacja na stojąco dla Arkadiusza Milika. Sześć goli w meczu Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]