Kulisy pracy DJ-a reprezentacji Polski. Rumuni chcieli wsadzić go na minę, Duńczycy poczuli się obrażeni

Hirek Wrona oficjalnie pełni funkcję DJ-a reprezentacji Polski. Wydawać by się mogło, że puszczanie muzyki nie jest zbyt skomplikowaną sprawą, jednak to tylko złudzenie. Z pracą Wrony wiąże się wiele ciekawych historii.

Dawid Borek
Dawid Borek
Hirek Wrona PAP / Marcin Obara / Na zdjęciu: Hirek Wrona
Wprowadzenie funkcji reprezentacyjnego DJ-a wymusiły oczekiwania kibiców, którzy chcą czegoś więcej, aniżeli tylko emocji związanych ze sportową rywalizacją. Za stworzenie show odpowiedzialny jest między innymi Hirek Wrona.

Zadaniem DJ-a reprezentacji Polski jest realizacja oprawy muzycznej przed, w trakcie i po meczu, a także podczas przerwy. Jest ponadto odpowiedzialny za puszczanie hymnów państwowych.

Goszczący w studio TVP Sport Hirek Wrona zdradził, że odgrywanie hymnów to nie tylko odtworzenie pliku dźwiękowego na komputerze. Związana jest z tym cała procedura. Dźwięki są weryfikowane przez przedstawicieli federacji, a kopie plików z hymnami odtwarzane są jednocześnie z kilku źródeł. Wszystko po to, by uniknąć jakiejkolwiek wpadki.

Przedstawiciele federacji wskazują ponadto na muzykę, przy której mają wyjść zawodnicy danej reprezentacji. - Z tym wiąże się kilka fantastycznych opowieści. Przed meczem z Urugwajem poprosiłem mojego przyjaciela o wskazanie utworu, który będzie dla naszych rywali ważny. Usłyszałem: "La cumparsita", ale w wersji filharmoników z Montevideo, bo to właściwie ich drugi hymn. Znalazłem tę wersję, puściłem, a gdy Urugwajczycy ją usłyszeli, zaczęli klaskać i pokazywać kciuki skierowane do góry. Po meczu na profilu federacji pojawił się natomiast wpis, że byliśmy świadkami jednego z najlepiej zorganizowanych meczów w historii urugwajskiej federacji - wspomina Wrona w rozmowie z TVP Sport.

Nie zawsze jednak jest tak kolorowo. DJ reprezentacji Polski musiał tłumaczyć się choćby przed Duńczykami. - Za namową kilku kolegów przygotowałem na wyjście reprezentacji Danii melodię z filmu "Gang Olsena". Gdy powiedziałem o tym panom z duńskiej federacji, ci odpowiedzieli "nie, absolutnie, nie wolno, to nas obraża!". Byli oburzeni - zdradza.

- Największą niespodziankę chciała nam przygotować federacja rumuńska. Powiedzieli, by poszukać w YouTube dwóch pieśni, a jedną rumuńscy kibice śpiewają przed każdym meczem. Posłuchałem, ale coś mnie tknęło, by je jeszcze sprawdzić u pana, który doktoryzował się z języka rumuńskiego. Okazało się, że jeden utwór był normalny, ale drugi to hymn przedwojennych faszystów rumuńskich - mówi Wrona.

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #21. Jakub Błaszczykowski wrócił!
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×