W 80. minucie spotkania doszło do zderzenia głowami dwóch zawodników: Huberta Sieleckiego (Zenit) oraz Tomasza Stawiarskiego (Świt). W efekcie piłkarz gości musiał zostać błyskawicznie odwieziony do szpitala w Kielcach. Polała się krew, było podejrzenie wstrząśnięcia mózgu.
- To był brutalny faul Sieleckiego, a nie przypadkowe zderzenie - powiedział serwisowi echodnia.eu trener Świtu, Michał Kotwa. - Jemu nie chodziło o piłkę, a o atak na Tomka. Dramat!
Sędzia był podobnego zdania, bowiem bez namysłu pokazał czerwoną kartkę Sieleckiemu. Swojego piłkarza bronią natomiast w Chmielniku. - Moim zdaniem to był nieszczęśliwy wypadek, Hubert na pewno nie chciał nikogo skrzywdzić - tłumaczył Wojciech Gołębiowski, kierownik Zenitu.
Szybko okazało się, że sytuacja jest bardziej poważna niż się wszystkim wydawało. Lekarze określili stan zdrowia poszkodowanego, jako ciężki. Szybko do szpitala sprowadzono najbliższych piłkarza. Rozpoczęła się walka z czasem. - Siedzieliśmy w szpitalu do trzeciej w nocy - powiedział Kotwa. - Stan Tomka był bardzo poważny.
ZOBACZ WIDEO Spacerowe tempo i wygrana Bayernu. "Lewy" odpoczywał [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Kotwa nie ukrywał żalu do sędziów, którzy - jego zdaniem - dopuścili do tak brutalnej gry. Zwrócił również uwagę, iż Sielecki nie po raz pierwszy okazał się boiskowym brutalem. - Ten zawodnik, który sfaulował, już wcześniej był zawieszony na cztery mecze. To dramat Tomka, jego najbliższych, nas, całego klubu - przyznał.
Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Zenitu Chmielnik - 2:1. Zenit zajmuje obecnie 7. miejsce w tabeli ligi okręgowej (grupa świętokrzyska). Świt Ćmielów jest sklasyfikowany dwa miejsce niżej.