Bojan Krkić - "drugi Messi", który przegrał z presją

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Gniew narodu

- Do dzisiaj są ludzie, którzy pytają: "Dlaczego nie pojechałeś?" Nagłówek prawdopodobnie wypłynął z federacji, dlatego to tak bolesne. Jak można mnie powołać, wiedząc o moim stanie zdrowia i następnego dnia podawać informację gazetom w ten sposób? Czemu nie wytłumaczyłem tego od razu? Bałem się. Byłem chory, przytłoczony. Nie wiedziałem, co robię. Pamiętam, że udzielałem wywiadu dla "Barca TV" i powiedziałem, że potrzebuję wakacji. Wiedziałem, że to niewłaściwe... Ale wtedy nie miałem pojęcia, co zrobić, a bomba i tak już eksplodowała. Próbowaliśmy jedynie zapanować nad ogniem. Czułem, że muszę uciec na każdy możliwy sposób. Czułem się naprawdę samotny - mówi Krkić.

Media w Hiszpanii nie zostawiały wtedy na piłkarzu suchej nitki. Tak naprawdę całe społeczeństwo negatywnie zareagowało na informacje, że "młodziak" sam odmówił gry w kadrze narodowej. Poza kilkoma osobami, nikt przecież nie znał prawdziwych przyczyn rezygnacji. Zarzucano mu "sodówkę". Bojan musiał zmierzyć się więc z małym piekłem.

- Nie pojechałem ze względu na stany lękowe, ale w mediach pisano, że jadę na wakacje. Ten tytuł w gazecie całkowicie mnie rozbił, przedstawiał sytuację tak, jakby mi nie zależało. Pamiętam, że byłem w Murcii i ludzie mnie obrażali. To było trudne, pomimo tego, że w tamtym momencie nie obchodziły mnie zupełnie słowa innych. Sposób w jaki mnie postrzegali, trochę mnie jednak zniszczył. Dziesięć lat później patrzę jednak wstecz i ta reakcja mnie nie zaskakuje. Ludzie obawiają się przyznania, że sytuacja nie układa się po ich myśli - opowiada.

Guardiola mu nie ufał

Po wspomnianych mistrzostwach, Barcelonę przejął Pep Guardiola. Obecny szkoleniowiec Manchesteru City nie obdarzał Bojana takim zaufaniem jak poprzednik, Frank Rijkaard. Najczęściej młody piłkarz był dublerem dla Thierry'ego Henry'ego lub Pedro. I chociaż miał swój mały wkład w tytuły zdobywane wtedy przez Blaugranę, to czuł się niepotrzebny. Po kilku sezonach spędzanych częściej na ławce rezerwowych niż na boisku, postanowił więc opuścić Camp Nou.

- Pozostanie w Barcelonie i siedzenie na ławce byłoby proste, ale ja musiałem odejść. Może w pewnych momentach mogłem wykazać więcej cierpliwości, jednak za każdym razem byłem szczery przy podejmowaniu decyzji. Zawsze chciałem grać - przyznaje.

Najpierw trafił do AS Roma, gdzie sprowadził go Luis Enrique. Później były wypożyczenia do AC Milan i Ajaksu, ale ani w Serie A, ani w Eredivisie Bojan kariery nie zrobił. Chwilowa nadzieja pojawiła się po transferze do Stoke City, gdzie zawodnik miał niezły początek, ale po kilku miesiącach zerwał więzadła i nie odzyskał już formy. Nie pomogło nawet czasowe odejście do 1.FSV Mainz.

- Nadal Barcelona warunkuje wszystko. Ludzie nie cenią tego, co obecnie robię. Zawsze powtarzają: "Spójrzmy czy Bojan zdoła wrócić na swój najlepszy poziom". Ale jaki on jest? Każdego sezonu osiągałem ten poziom, czasem na dłużej, czasem na krócej, ale zawsze daję z siebie wszystko - broni się zawodnik. - Ludzie mówili do mnie, że powinienem stać się większym skur... i w dodatku miałbym być taki, wraz z podnoszeniem swojego poziomu. Ale nie mogłem. Gdy tylko starałem się grać bardziej groźnego, kompletnie mi to nie wychodziło i się gubiłem - dodaje.

"Na końcu zostanie duma"

Dzisiaj nikt już nie ma nadziei, że Bojan będzie "drugim Messim". W Deportivo Alaves, gdzie przebywa na wypożyczeniu, jest głębokim rezerwowym. W tym roku zagrał tylko w trzech meczach Primera Division. W całym sezonie zaliczył łącznie 14 we wszystkich rozgrywkach i zdobył zaledwie jedną bramkę w Pucharze Króla. Latem najprawdopodobniej będzie musiał szukać nowego pracodawcy. Mimo to i tak jest zadowolony ze swojej kariery.

- Kocham piłkę nożną. Wciąż jestem młody, cieszę się graniem i nie mam zamiaru kończyć. Po zwycięstwie w finale Ligi Mistrzów w 2009 roku Thierry Henry powiedział do mnie, że przyszedł do Barcelony właśnie po to. Pomyślałem wtedy, że ten facet jest absolutną legendą i po przekroczeniu 30. roku życia wygrał dopiero pierwszy raz te rozgrywki, a ja miałem wtedy 18 lat. Przecież istnieją zawodnicy, którzy nigdy nie zagrali w Champions League, dlatego czuję się uprzywilejowany - tłumaczy, chociaż nie ukrywa, iż trofea nie są tym co ceni sobie najbardziej.

- Najważniejszą rzeczą są doświadczenia, przeżycia, rzeczy posiadane w sercu. Nikt nie może ci tego zabrać. Ludzie, którzy wypowiadają się źle na twój temat, zapomną o tym. Jeśli Victor Valdes, najlepszy bramkarz w historii Barcelony, został zapomniany, to jak mieliby pamiętać o mnie? To, co zostanie na końcu, to ja i moja duma, momenty, wiele unikalnych chwil, których inni piłkarze nigdy nie przeżyli - kończy.

ZOBACZ WIDEO Szaleństwo w meczu Levante - Barcelona. Dziewięć bramek i porażka mistrza Hiszpanii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]


Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy Bojan Krkić mógł dorównać Leo Messiemu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×