Tomasz Wróbel: Pozycja wicelidera siedziała w psychice

- Nie mówiliśmy, że gramy o mistrzostwo - powtarzają jak zaklęci zawodnicy GKS Bełchatów. Nie sposób jest jednak depczących po piętach Legii, Wiśle i Lechowi bełchatowian nie zaliczać do grona kandydatów w walce o końcowy triumf w lidze. W sobotę zakończyła się ich świetna passa sześciu kolejnych zwycięstw, ale… nie wszystko jeszcze stracone - mówi pomocnik GKS, Tomasz Wróbel.

- Trudno jest się przyzwyczaić do sytuacji, w której to my jesteśmy przegranymi - w taki sposób przywitał dziennikarzy na pomeczowej konferencji prasowej trener GKS, Rafał Ulatowski, po sobotniej porażce 0:1 z Polonią Warszawa. Jego podopieczni rozegrali przy Konwiktorskiej swoje najgorsze od dłuższego czasu spotkanie. Rzadko zagrażali bramce Sebastiana Przyrowskiego, mieli problemy z konstruowaniem składnych akcji oraz momentami dali się zdominować rywalowi, który przecież ostatnio nie jest w najwyższej formie.

- Te sześć naszych zwycięstw z rzędu na pewno nie było przypadkiem. Szkoda, że nie udało się zwyciężyć po raz siódmy. Spotkały się drużyny o podobnym potencjale. Lepsza jednak tego dnia okazała się Polonia. Nie ma co ukrywać, nie było to najlepsze spotkanie w naszym wykonaniu - przyznaje w rozmowie z naszym portalem Tomasz Wróbel. - Stworzyliśmy sobie przynajmniej o tę jedną sytuację za mało, a byliśmy w stanie i mieliśmy okazje do tego, aby przynajmniej raz pokonać Sebastiana Przyrowskiego - kontynuuje.

To właśnie filigranowy skrzydłowy bełchatowian już w 7. minucie mógł dać prowadzenie, a może i nawet zwycięstwo swojej drużynie. Jego ładny strzał zza pola karnego w świetnym stylu na rzut rożny wybił jednak Sebastian Przyrowski. - Zabrakło nam troszkę szczęścia, szczególnie przy tym moim uderzeniu. Gdybym trafił, wszystko potoczyłoby się chyba zupełnie inaczej - komentuje 26-letni piłkarz.

Jeśli Brunatni pokonaliby Czarne Koszule, to przynajmniej na kilka godzin znaleźliby się na drugiej pozycji w ligowej tabeli ze stratą jednego punktu do prowadzącej Legii. Tymczasem przegrali i zamienili się miejscami z Polonią Warszawa, która odzyskała czwartą lokatę. A wicelider był tak blisko… - Coś tam w psychice siedziało, ale na pewno nas nie sparaliżowało. Każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, że każde zwycięstwo przybliża nas do celu i spełnienia naszych marzeń, ale my naprawdę podchodzimy do tego wszystkiego spokojnie. Nie mówiliśmy, że gramy o mistrza. Wyraźnie mówiliśmy, ze gramy o miejsce w pierwszej trójce - przypomina Tomasz Wróbel.

Do końca sezonu pozostały już tylko trzy kolejki. Za tydzień GKS zmierzy się na wyjeździe z Cracovią, z którą niedawno poległa Polonia Warszawa. Później czekają go jeszcze starcia z Arką Gdynia i Jagiellonią Białystok. - Musimy szybko podnieść głowy do góry, bo nic jeszcze nie jest stracone. Na pewno drużyny z czołówki potracą jeszcze punkty, a my postaramy się je zdobyć, chociaż łatwo nie będzie - kończy pomocnik GKS Bełchatów.

Komentarze (0)