Tomasz Hajto: Nie na tym piłka nożna polega

Boleśnie odegrał się na swojej byłej drużynie w sobotni wieczór Tomasz Hajto. Jego Łódzki Klub Sportowy pokonał na własnym stadionie Górnika Zabrze, a popularny "Gianni" mimo klauzuli, jaką podpisał zimą rozwiązując umowę ze śląskim klubem zagrał w tym spotkaniu, czym naraził się na postępowanie sądowe. - Jeśli Górnik chce się utrzymać w lidze powinien to uczynić na boisku, a nie poprzez chore zakazy trenera Kasperczaka - mówił po meczu doświadczony stoper łódzkiej drużyny.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

- Za to zwycięstwo należą się wielkie gratulacje nie tylko zawodnikom, ale całemu sztabowi szkoleniowemu wraz z Grzegorzem Klejmanem, który załagodził sytuację. Ostatni tydzień był dla nas bardzo nerwowy, ale do meczu przystąpiliśmy skoncentrowani na maksimum czego owoce były widoczne na boisku - mówił z nieukrywaną satysfakcją po końcowym gwizdku sędziego obrońca ŁKS, Tomasz Hajto. - Nie pamiętam spotkania, w którym ciążyłaby na mnie tak duża presja. Prawdę mówiąc, to na dwie godziny przed meczem myślałem, że w tym spotkaniu nie zagram, bo wysnuwano odnośnie tego meczu i mojej osoby niesamowite plotki, które były w zdecydowanej większości wierutnymi bzdurami - dodał obrońca łodzian.

Zdaniem byłego reprezentanta Polski gospodarze byli stroną przeważającą w tym spotkaniu i zasłużenie sięgnęli po trzy punkty. - Udowodniliśmy w tym spotkaniu, że byliśmy drużyną lepszą. Wygraliśmy zasłużenie, bo Górnik nie był w stanie ani razu stworzyć zagrożenia pod naszą bramką prócz sytuacji Jarki, który trafił w boczną siatkę. Prócz akcji bramkowych stworzyliśmy jeszcze dwie bardzo dobre sytuacje, wystarczy, że wspomnę sytuację Marcina Smolińskiego. Nasza gra była momentami naprawdę bardzo dobra, przez co Górnik nie miał większych szans na stworzenie chociażby jednej składnej akcji ofensywnej - zauważył defensor drużyny trenera Grzegorza Wesołowskiego.

Doświadczony obrońca ŁKS cieszył się, że drużynie udało się sprawy pozasportowe zostawić w szatni. - Mamy za sobą bardzo ciężki tydzień, kiedy atmosfera w klubie była naprawdę bardzo napięta. Mimo wszystko udało nam się o tym na boisku nie myśleć. Wyszliśmy by zagrać o zwycięstwo i nam się to udało. Cieszy szczególnie to, że zwycięstwo w tym spotkaniu daje nam praktycznie utrzymanie w lidze, bo odskoczyliśmy od Górnika na siedem punktów, co jest naprawdę solidną zaliczką na trzy kolejki do końca sezonu. Chwała nam za to i teraz możemy do kolejnych meczów przystępować z większym komfortem psychicznym, a tego nam bardzo ostatnimi czasy brakowało - przyznał popularny "Gianni".

Lider defensywy drużyny z Alei Unii Lubelskiej po raz kolejny skrytykował też postawę trenera Górnika, Henryka Kasperczaka. - Zagrałem w tym spotkaniu, bo nie miałem innego wyjścia. Piłka nożna to mój zawód, a zabronienie mi gry w danym spotkaniu to zabronienie mi wykonywania zawodu. Musiałem podpisać tę klauzulę, jeżeli sprawy zostały mi tak przedstawione, jak przedstawił mi je trener Kasperczak. Miałem za wyjście, albo zostać w Górniku i być kopanym po rezerwach, albo podpisać klauzulę i odejść z klubu. Zdecydowałem się podpisać tę klauzulę, ale dowiedziałem się wcześniej, że jest to nielegalne, podciągnięte pod mobbing. Wydaje mi się, że jeśli Górnik chce się utrzymać w lidze powinien to uczynić na boisku, a nie poprzez chore zakazy trenera Kasperczaka, który podobne praktyki stosował już w Wiśle Kraków. Nie na tym piłka nożna polega - zakończył Tomasz Hajto.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×