Tomasz Kiełbowicz i Maciej Rybus: Legia nie składa broni

Porażka 0:1 z Wisłą Kraków może na koniec sezonu okazać się niezwykle bolesna dla warszawskiej Legii. Przed niedzielnym meczem na stadionie przy ulicy Reymonta, to piłkarze ze stolicy byli w o wiele bardziej komfortowej sytuacji. Teraz muszą liczyć nie tylko na swoją skuteczność, ale także na potknięcia rywali. - Wierzę, że los się do nas uśmiechnie i to my zostaniemy mistrzami Polski - powiedział Tomasz Kiełbowicz.

Jedyny gol w spotkaniu Wisła Kraków - Legia Warszawa został zdobyty przez Brazylijczyka Marcelo w 36. minucie. Legioniści ruszyli do odrabiania strat dopiero w drugiej połowie i w przeciągu dziesięciu minut stworzyli sobie cztery doskonałe okazje do zmiany wyniku. - W pierwszej połowie Wisła stwarzała sytuacje po naszych błędach. Nasze straty kończyły się groźnymi kontrami dla gospodarzy. Zdecydowanie lepiej zagraliśmy po przerwie. Zabrakło skuteczności. Mieliśmy kilka znakomitych sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy - podsumował Kiełbowicz.

Lewy obrońca Legii nie uważa, że w niedzielę poznaliśmy nowego, starego mistrza Polski. - Zostały trzy mecze do końca sezonu i zrobimy wszystko, żeby te spotkania wygrać. Zdajemy sobie jednak sprawę, że to może nie być wystarczające, aby zdobyć tytuł mistrza Polski - stwierdził Kiełbowicz i dodał z optymizmem: - Mam nadzieję, że jeszcze los się do nas uśmiechnie i będziemy się cieszyć na koniec sezonu.

Słowa starszego kolegi z zespołu podziela Maciej Rybus. - Wierzę, że losy mistrzostwa Polski będą się ważyć do ostatniej kolejki. Mamy stratę tylko jednego punktu do Wisły i wierzę, że trzy zwycięstwa do końca sezonu mogą na jego koniec przynieść nam wiele szczęścia - uważa Rybus.

Na koniec sezonu przekonamy się, czy zapowiedzi Kiełbowicza i Rybusa, iż tytuł mistrza Polski nie został przegrany w meczu z Wisłą. Tymczasem niewiele brakowało, a legioniści mogli wyjechać z Reymonta z korzystnym rezultatem. - Nie przypominam sobie meczu na Wiśle, w którym legia stworzyłaby sobie tyle okazji do zdobycia goli. Były trzy, cztery doskonałe okazje do zdobycia bramki. Teraz możemy tego żałować, podobnie jak punktów zostawionych w Krakowie - zakończył Rybus.

Komentarze (0)