Klub podołał sportowo i zatrzymał architekta największego sukcesu w ostatnich latach, jakim był awans - trenera Petra Nemca. Przy Drodze Dębińskiej - poza Przemysław Kitą - udało się też zachować w zespole wszystkich kluczowych piłkarzy, a nawet ściągnąć Wojciecha Fadeckiego z Błękitnych Stargard czy Niklasa Zulciaka z Wisły Puławy.
Nie ma dziś w Poznaniu wielkich obaw związanych z poziomem, jaki zieloni pokażą po awansie na boisku. Wszystkim jednak sen z powiek spędza bardzo trudna sytuacja finansowa. Awans do Fortuna I ligi oznaczał konieczność modernizacji "ogródka" - stadionu, który nie jest własnością Warty (grunt należy do miasta). Sponsor zielonych, spółka Family House, zainwestowała kolejny raz własne pieniądze w remont szatni, zaplecza sanitarnego, sali konferencyjnej czy pomieszczenia dla posiadaczy biletów VIP. Obecnie jednak środków finansowych na następne modernizacje obiektów miejskich w klubie brak.
Nagły wzrost kosztów
Już w lutym bieżącego roku - widząc sytuację w tabeli II ligi i rodzącą się możliwość awansu - Warta podjęła wstępne negocjacje z właścicielem obiektu w Grodzisku Wlkp. (tym samym, na którym niegdyś w ekstraklasie występował Groclin Dyskobolia), by w razie sukcesu sportowego mieć gdzie rozgrywać mecze na początku nowego sezonu. Porozumienie zostało osiągnięte, ale gdy przyszło do podpisania umowy, cena znacznie wzrosła (ponad dwukrotnie), a takie koszty są dla zielonych zabójcze.
Jeszcze w środę klub poważnie brał pod uwagę możliwość wycofania się z rozgrywek. Ostatecznie na tak radykalny krok się nie zdecydowano, lecz sytuacja finansowa Warty jest bardzo daleka od ideału. Przyszłość stoi pod znakiem zapytania również dlatego, że miasto - choć wstępnie oferowało pomoc przy poprawie infrastruktury - nagle zerwało rozmowy i dziś z jego strony nie padają żadne jasne deklaracje.
W przededniu pierwszego występu zielonych na zapleczu ekstraklasy sytuacja wygląda tak, że obiekt w Grodzisku Wlkp. został wynajęty na jedno spotkanie, a kolejne domowe mecze klub z Drogi Dębińskiej spróbuje przełożyć (to dotyczy pojedynku 3. kolejki ze Stalą Mielec) bądź dokonać w nich zamiany gospodarzy (w przypadku starć 5. kolejki z Bytovią Bytów i 7. kolejki z ŁKS Łódź). Powód? Warty po prostu nie stać na to, by regularnie rozgrywać mecze w Grodzisku Wlkp.
Powrót do "ogródka" pozwoliłby diametralnie obniżyć koszty, ale by uzyskać zgodę PZPN na grę w Poznaniu, trzeba dokończyć remont szatni, zaplecza sanitarnego, a także zainstalować zadaszenie nad kolejną częścią trybun. Zwłaszcza to ostatnie wymaga czasu i pieniędzy. Sprawne sfinalizowanie prac pozwoliłoby szybko wrócić na Drogę Dębińską. Kolejnym i największym wydatkiem jest oświetlenie głównego boiska, aby spełnić I-ligowe wymagania PZPN.
Warta nie jest jedyna ze swoimi problemami
Bardzo podobną sytuację jak Warta ma Polonia Poznań, której piłkarki wywalczyły w minionym sezonie awans do kobiecej ekstraligi. Tam start rozgrywek przewidziano na pierwszy weekend sierpnia, tymczasem klub nie zgromadził nawet połowy potrzebnego budżetu. Miasto, które deklarowało pomoc przy rozbudowie infrastruktury (polonistki występowały dotąd na stadionie przy ul. Harcerskiej), nie realizuje inwestycji, a drużyna została bez domowego obiektu, bo dotychczasowy nie spełnia wymogów licencyjnych.
Bieda połączyła Polonię i Wartę, bo obie tak naprawdę stały się ofiarami własnego sukcesu. Działając w wyjątkowo skromnych warunkach, zrealizowały ambitne cele sportowe i zostały z tym same, bo miasto nie ma chęci, ani pomysłu na realne wsparcie klubów.
Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że Warta - nawet będąc niepewna własnej przyszłości - zgodziła się udostępnić "ogródek" Polonii, by ta mogła przystąpić do nowej edycji bez konieczności przekładania meczów. Obiekt przy Drodze Dębińskiej spełnia bowiem wymogi licencyjne dla kobiecej ekstraligi. Nikt na Wildzie nie ma też jakichkolwiek obiekcji, by Polonia pozostała tutaj na dłużej - jeżeli tylko miasto pomoże obu klubom w rozbudowie infrastruktury.
W tle niszczejący Stadion im. Edmunda Szyca
Jeszcze kilka tygodni temu przedstawiciele Warty konsultowali z miastem możliwość budowy hali widowiskowo-sportowej, której częścią byłby nowy budynek klubowy, a także trybuna za jedną z bramek "ogródka". W międzyczasie jednak miasto odkupiło od firmy TK Development teren, na którym znajduje się Stadion im. Edmunda Szyca (niszczejący od ponad 20 lat) i zerwało rozmowy dotyczące tych inwestycji.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Brzęczek zaczyna jak Adam Nawałka. Na prezentacji otrzymał koszulkę bez numeru
Dla Warty sytuacja jest patowa, na co zwraca uwagę prezes Izabella Łukomska-Pyżalska. - W akcie sprzedaży tego obiektu z 2001 roku, podpisanym przez ówczesny zarząd stowarzyszenia KS Warta, jest zapisana kwota 5,2 mln dolarów, która miała trafić do klubu. Problem w tym, że wówczas klub otrzymał jedynie 1,32 mln, a pozostała część sumy, czyli 3,88 mln miała zostać wypłacona w momencie rozpoczęcia na tym terenie przez nowego właściciela jakiejkolwiek inwestycji. Dziś Warta nie ma ani gruntu, ani pieniędzy, a ile znaczyłoby dla klubu niemal 4 mln dolarów, tego chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć.
Teren, na którym znajduje się Stadion im. Edmunda Szyca został odkupiony przez miasto, ale w kwestii środków, które miały trafić do Warty, również nie padają żadne deklaracje.
Wołanie o pomoc
Przy Drodze Dębińskiej wszyscy podkreślają, że do zachowania płynności finansowej w Fortuna I lidze Warta wcale nie potrzebuje walizki pieniędzy.
- Nie oczekujemy, że miasto przekaże środki na wypłaty dla piłkarzy czy sztabu szkoleniowego, chociaż w wielu ośrodkach takie wsparcie jest normą. Chcielibyśmy jedynie, żeby miasto stworzyło nam warunki do godnego reprezentowania Poznania po sukcesie sportowym, czyli po prostu stworzyło nam miejsce do grania na poziomie I ligi. Przykłady? Nowy budynek klubowy z całoroczną halą sportową znacząco obniżyłby koszty funkcjonowania zarówno pierwszej drużyny, jak i wszystkich roczników dziecięcych i młodzieżowych. Oświetlenie boiska i zadaszone trybuny też są niezbędne. Uważam, że gdyby doszło do sytuacji, że kluby takie jak Warta czy Polonia, które przecież mają za sobą bardzo udany sportowo rok, musiały się wycofać się z rozgrywek, byłby to dla miasta Poznania i prezydenta Jacka Jaśkowiaka po prostu wstyd - podkreśla Łukomska-Pyżalska.
Póki co klub z Drogi Dębińskiej czeka na inauguracyjny mecz z Garbarnią Kraków, a wiele jest teraz w nogach piłkarzy, bo dobry start w rozgrywkach mógłby zdopingować miasto, by wreszcie na poważnie zainteresowało się losem Warty.