To efekt ich niewłaściwego zachowania. Najpierw boisko musiał opuścić Sergiej Bałanowicz. 30-letni pomocnik zaczął dyskusję z arbitrem w trakcie gry. Sędzia użył wówczas gwizdka i pokazał zawodnikowi Szachtiora żółtą kartkę. Ten jednak nadal miał pretensje. Sędzia nie chciał wysłuchiwać kolejnych "wiązanek" pod swoim adresem i po chwili pokazał Bałanowiczowi czerwoną kartkę.
Już grając w dziesiątkę, Białorusini stracili bramkę na 1:3. Po tym trafieniu gospodarzy, gościom nerwy puściły jeszcze bardziej. W 120. minucie na niepotrzebny, dość brutalny wślizg na Joao Amaralu, zdecydował się Paweł Rybak. Sędzia nie miał wątpliwości. 28-latek otrzymał drugą żółtą kartkę i również musiał opuścić boisko.
Po jego faulu piłkarze Lecha mieli słuszne pretensje do drużyny Szachtara o zbyt agresywną grę. Na murawie doszło do przepychanki. W niej najbardziej krewki był Denis Łaptiew, który również otrzymał drugą żółtą kartkę w tym pojedynku i musiał wcześniej zejść do szatni.
Obok trzech czerwonych kartek dla swoich podopiecznych, nie mógł przejść obojętnie trener Szachtiora Soligorsk. Sergiej Taszujew przyznał, że jego zawodnikom puściły nerwy, co nie usprawiedliwia jednak ich zachowania. Szkoleniowiec zadeklarował, że porozmawia z podopiecznymi na ten temat.
W dwumeczu Lech Poznań, biorąc pod uwagę wyniki dogrywki, pokonała Szachtiora 4:2 i w 3. rundzie eliminacji Ligi Europy zmierzy się z belgijskim KRC Genk.
ZOBACZ WIDEO Demolka! Girona FC nie miała litości dla Melbourne City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]