Narodziny dziecka sprawiły, że Mile Savković zaliczył sezon życia. Teraz spróbuje zostać gwiazdą Jagiellonii

Materiały prasowe / Jagiellonia Białystok / Na zdjęciu: Mile Savković
Materiały prasowe / Jagiellonia Białystok / Na zdjęciu: Mile Savković

Mile Savković był filarem Spartaka Subotica. Swoją grą niespodziewanie doprowadził go też do III rundy el. LE. - Sił dodały mi narodziny córeczki - wyjawił zawodnik, który teraz zagra w Jagiellonii Białystok.

Północnoirlandzkie Coleraine (1:1, 2:0) Mile Savković wyeliminował niemal w pojedynkę. Strzelił im bowiem dwa gole i miał asystę. W kolejnej rundzie el. LE ze Spartą Praga (2:0, 1:2) uznano go jednym z głównych architektów sensacyjnego awansu Spartaka Subotica. - Był zdecydowanie najlepszy w pierwszym pojedynku. Wprost oszołomił rywali - chwali zawodnika dziennikarz portalu "mozzartsport.com" Dejan Stanković.

Na papierze wydaje się, że o lepszego następcę dla Przemysława Frankowskiego byłoby trudno. Szczególnie, że charakterystyka Serba doskonale pasuje do układanki Ireneusza Mamrota. - Świetnie czuje się w grze zespołowej, jest niezwykle wytrzymały. Potrafi dobrze grać bez piłki. Jest idealny do zespołu grającego wysokim i mocnym pressingiem - podkreśla Nikola Lalović ze "sportindeks.rs". - Poza tym jest szybki. Jeśli ma zaś trochę przestrzeni, staje się utrapieniem dla przeciwnika - uzupełnia Stanković.

Poprzedni sezon był najlepszy w karierze Savkovicia. Dla trzeciej drużyny serbskiej "SuperLigi" zagrał 32 spotkania. Strzelił w nich 11 bramek. - Sił dodały mi narodziny córeczki, Tary. Rok temu miałem też ślub i od tego momentu moja forma poszła w górę - stwierdził zawodnik w wypowiedzi dla oficjalnej strony internetowej nowego klubu.

Pod lupą potęg i Zachodu

Dziwnym wydaje się, że na jego zatrudnienie nie zdecydował się żaden z serbskich potentatów. Szczególnie, że robiły one już podchody podczas poprzednich okienek transferowych. Parokrotnie do złożenia oferty przymierzał się Partizan Belgrad, ale ostatecznie zawsze rezygnował. Kilka lat temu chciała go natomiast stołeczna Crvena Zvezda, ale nie było stać jej, by spełnić wymagania finansowe rodzimego klubu pomocnika - BSK Borca.

ZOBACZ WIDEO Demolka! Girona FC nie miała litości dla Melbourne City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Tam Savković zaczynał przygodę z poważnym futbolem i grał aż do 2014 roku. W międzyczasie występował w reprezentacji młodzieżowej. Długo nie odchodził, mimo że obserwowały go zespoły z Niemiec, Francji, a nawet... Korei Południowej. - W pewnym momencie działacze zaakceptowali nawet ofertę, ale Mile nie chciał o tym słyszeć - mówi nam jeden z kibiców rodzimego zespołu zawodnika. Dopiero propozycja z FK Jagodina sprawiła, że zdecydował się na przeprowadzkę, a 14 goli przez dwa lata w tym klubie zaowocowały kontraktem w Spartaku. Tam potrzebował kolejnych dwóch sezonów, by stać się gwiazdą drużyny.

- Duży wpływ na jego rozwój mieli szkoleniowcy drużyny. Pierwszym z nich był Lazar Veselinovic, który sprawił, że Spartak grał w szybkim tempie, który całkiem dobrze pasował do Mile. Po jego odejściu do Vojvodiny, stery przejął jego asystent: Vladimir Gacinovic,. On ma zwyczaj rozmawiać z każdym graczem osobno przed meczami. A to bardzo odpowiadało Savkoviciowi - opowiada nam Stanković.

Nie będzie drugim Sotiroviciem

W całej historii Jagiellonii, 25-latek będzie drugim Serbem. Pierwszy to Vuk Sotirović (2007-08, 2011). Charyzmatyczny napastnik miał spore zasługi w ostatnim awansie klubu do ekstraklasy oraz późniejszym jej utrzymaniu. Co ciekawe, to on doradzał też Mile przenosiny do Białegostoku. - Powiedział mi, że Jagiellonia to bardzo dobrze zorganizowany klub, który posiada silną drużynę - zaznaczył zawodnik.

O ile jednak kibice piłkarscy na całym Podlasiu do dziś wspominają Sotirovicia nie tylko z boiska, ale także klubów nocnych i dyskotek, o tyle w przypadku Savkovicia powinno być inaczej. - Nigdy nie było z nim żadnych problemów. Jako osoba jest bardzo porządny. Poza tym pracowity i uprzejmy - zachwala gracza Stanković.

Z uwagi na wcześniejsze występy w kwalifikacjach Ligi Europy Savković nie będzie mógł do września grać w rozgrywkach kontynentalnych. Opuści więc najbliższy mecz Jagi z KAA Gent. Okazję do debiutu będzie miał dopiero w niedzielnym starciu ligowym z Zagłębiem w Lubinie.

Źródło artykułu: