El. LE: Michał Augustyn: Legia wciąż ma dużą szansę na awans

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Michał Augustyn
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Michał Augustyn

- Kiedy nie idzie i nie możesz "odpalić" to się coraz bardziej pogłębia. Jest trudniej - mówi WP SportoweFakty Michał Augustyn. - 1:2 z pierwszego meczu nie jest jednak jakimś tragicznym wynikiem do odrobienia - dodał bramkarz luksemburskiego FC 47.

Kuba Cimoszko, WP SportoweFakty: Czy wygrana Dudelange w pierwszym meczu odbiła się dużym echem w luksemburskich mediach?

Michał Augustyn, bramkarz FC 47 Bastendorf: Tak. Można nawet powiedzieć, że bardzo dużym. Luksemburg od pewnego czasu ma cel by dołączyć do grupy tzw. europejskich średniaków. Ludzie śledzą więc mecze w rundach wstępnych pucharów niemal tak jak kadrę, żyją tym.

Pan osobiście był mocno zaskoczony wynikiem tego meczu?

Tak, jak najbardziej. Chociaż nawet nie tyle wynikiem, co głównie przebiegiem spotkania. A szczególnie tym co pokazała Legia.

Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że porażka mistrza Polski z mistrzem Luksemburga to kompromitacja?

Cóż, z jednej strony można to tak ująć. Ale z drugiej - jeśli coś podobnego wydarza się co roku, to chyba jednak nie można mówić o kompromitacji. To znaczy raczej, że coś jest po prostu nie tak w naszym futbolu klubowym. Trzeba szukać tego przyczyny, bo na pewno nie jest to wypadek przy pracy.

Koledzy z Luksemburga nie docinali panu po tej porażce?

Akurat nie byłem na miejscu bezpośrednio w trakcie i po meczu. To moje szczęście, bo na pewno w pracy lub klubie byłby z tym problem. Wiadomo, że to tylko takie żarty, ale człowiek mógłby się zażenować.

Co pana zdaniem było powodem porażki Legii z Dudelange?

Przyznam, że nie oglądałem wszystkich meczów Legii w tym sezonie. Głównie były to skróty, więc trudno to rozbierać na czynniki pierwsze. Ale jedno było dotychczas wyraźne: czy w lidze, czy w pucharach Legia nie miała niewiadomo ile sytuacji bramkowych. Brak wyników to nie pech. Legia po prostu zwyczajnie nie zachwycała. Z F91 warszawski zespół nie miał żadnych argumentów. Równie dobrze mogło być 1:4, ale nie chcę się już nad nimi pastwić. Chłopaki są po prostu w dołku. Sam gram w piłkę i wiem jak to jest, kiedy nie idzie i nie możesz "odpalić". To się coraz bardziej pogłębia. A im jest gorzej, tym coraz więcej ludzi negatywnie się nastawia, jest trudniej.

Zmiana trenera przed rewanżem pomoże?

Kwestia tego co będzie w głowach zawodników Legii. Czy będą potrafili zapomnieć o tym, co było wcześniej i się zwyczajnie podnieść. Chłopaki muszą się wziąć, jak to się mówi, za hmmm... pewną część ciała i zebrać do kupy. Te 1:2 nie jest przecież jakimś tragicznym wynikiem do odrobienia.

Czyli pana zdaniem Legia wciąż ma dużą szansę na awans?

Moim zdaniem oczywiście. To nie jest przecież 0:4. Nie ma też co patrzeć, że rewanż jest na wyjeździe. Przecież Dudelange nie ma nie wiadomo jakiej rzeszy kibiców. Do tego nie grają nawet na swoim stadionie, tylko na narodowym. Tak więc atut boiska też odpada.

Luksemburskie drużyny osiągają z reguły dobre wyniki u siebie. Pokonywały m.in. RB Salzburg czy Rangersów.

Tak, ale te mecze Dudelange z Salzburg czy Progresu z Rangersami grano na takich kameralnych stadionach z krótkimi boiskami. Te zespoły potrafiły świetnie wykorzystać to do "murowania się" jak kiedyś Błękitni Stargard Szczeciński w Pucharze Polski. Na narodowym tak grać raczej się nie da.

W Warszawie ich gra ofensywna wyglądała jednak również bardzo dobrze.

Oglądam co prawda tylko ich 2-4 mecze w roku, ale mogę powiedzieć, że to była tzw. "dyspozycja meczu". To, że mogli w tym spotkaniu zbić Legię nie znaczy, że jeśli przykładowo weszliby do polskiej ekstraklasy, to nagle zostaliby jej mistrzem. Moim zdaniem zdecydowanie nie.

***

Michał Augustyn ma 27 lat. Do Luksemburga trafił w 2013 roku. Od tego czasu reprezentował barwy tamtejszych FC 47 Bastendorf, CS Grevenmacher oraz Union Mertert-Wasserbillig. Wcześniej, w Polsce, był golkiperem m.in. Polonii Bytom i Chrobrego Głogów.

ZOBACZ WIDEO Piorunujący start Bayernu. Hat-trick Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: