[tag=37225]
Gustavo Poyet[/tag] w czwartek awansował z Girondins Bordeaux do IV rundy eliminacji Ligi Europy. Urugwajczyk w dwumeczu wyeliminował FK Ventspils i nic nie wskazywało na to, że na tym zakończy się jego przygoda we francuskim klubie. "L'Equipe" jednak donosi, że lada moment zostanie oficjalnie ogłoszone zakończenie współpracy.
Przyczyna rozstania jest kuriozalna, a cała historia zaczęła się przed rewanżowym meczem z Łotyszami. Poyet powołał na mecz Gaetana Laborde. Napastnik jednak nie pojawił się w hotelu. Szkoleniowiec postanowił do niego zadzwonić i dowiedział się, że Francuz jest w Montpellier.
Szefowie Girondins Bordeaux za plecami trenera sprzedali mu napastnika, a w dodatku o tym nie poinformowali. Poyet był wściekły i nie krył tego na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO Piorunujący start Bayernu. Hat-trick Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- To mój najgorszy dzień w tym klubie. To wstyd, co zrobili działacze z Labordem. Powiedziałem, że Gaetan nie może odejść, dopóki nie znajdziemy innego napastnika. Nie posłuchali i go sprzedali. W hotelu byliśmy o 11.45 i brakowało Laborde. Zadzwoniliśmy do niego, a on już był w Montpellier. Nikt mi nic nie powiedział - mówił z żalem Poyet.
Media donoszą, że Urugwajczyk został zwolniony, co może sugerować, że klub nie był zadowolony z jego wypowiedzi. Teraz działacze muszą szybko znaleźć nowego szkoleniowca. W Bordeaux gra polski obrońca Igor Lewczuk, który do tej pory wystąpił we wszystkich spotkaniach.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)