Piłkarze ze stolicy Wielkopolski jechali na Dolny Śląsk po klęsce z Wisłą Kraków (2:5) i za wszelką cenę chcieli się zrehabilitować. Ich gra od początku nie wyglądała jednak zbyt optymistycznie. To Miedziowi sprawiali lepsze wrażenie, byli konkretniejsi w ofensywie i potrafili tę większą jakość szybko przełożyć na gola.
Otwarcie wyniku nastąpiło w 15. minucie. Między poznańskich obrońców kapitalnie zagrał Filip Jagiełło, a Łukasz Janoszka im uciekł, minął Matusa Putnocky'ego i z ostrego kąta trafił do pustej bramki. To było zasłużone prowadzenie lubinian, a gdyby dopisała im skuteczność, mogliby mieć nawet większą zaliczkę. Kapitalnej szansy nie wykorzystał Bartłomiej Pawłowski, który jeszcze przy stanie 0:0 trafił w kolegę z zespołu.
Lechowi konkretów w ofensywie bardzo brakowało i przed przerwą w zasadzie nie był w stanie poważniej zagrozić przeciwnikowi. Poznaniacy ruszyli do ataku dopiero po zmianie stron, lecz wtedy szybko udało im się odrobić straty. To była dość nietypowa akcja, bo Christian Gytkjaer który zazwyczaj jest egzekutorem, tym razem wystąpił w roli asystującego, przytomnie podał do Tomasza Cywki, a były zawodnik Wisły Kraków wykończył to bez zarzutu. Płasko uderzona piłka sunęła do siatki blisko słupka i Dominik Hładun nie zdołał jej sięgnąć.
Wydawało się, że wyrównanie będzie dla Kolejorza przełomem i teraz goście skupią się już na walce o drugiego, zwycięskiego gola. Stało się jednak dokładnie odwrotnie. Defensywa ekipy Ivana Djurdjevicia od wielu tygodni gra bardzo niepewnie i tym razem również zawiodła, dając się zaskoczyć przy stałym fragmencie. Z rzutu rożnego dośrodkował Filip Starzyński, głową perfekcyjnie przymierzył Patryk Tuszyński, a piłka odbiła się od wewnętrznej części słupka i wpadła do siatki. Putnocky był bezradny.
ZOBACZ WIDEO Dwa świetne gole Zielińskiego. Napoli wróciło z 0:2 do 3:2 [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Bezradny był też Lech, który miał wprawdzie sporo czasu na skuteczną odpowiedź, jednak stwarzanie zagrożenia pod bramką Hładuna przychodziło mu z ogromnym trudem. Akcje kombinacyjne nie dawały efektu, podobnie było ze strzałami z dystansu. Czas leciał, a zespół ze stolicy Wielkopolski bił głową w mur.
Miedziowi w końcówce już nie forsowali tempa, za to w tyłach byli zorganizowani bardzo solidnie i dowieźli skromne prowadzenie do ostatniego gwizdka. Efekt? Mają teraz 12 pkt. - tyle samo co niedzielny rywal, a do liderującej Lechii Gdańsk tracą zaledwie dwa "oczka". Kolejorz natomiast poległ po raz drugi z rzędu i w Poznaniu zaczyna się alarm, bo po imponującym początku rozgrywek nie ma już śladu.
KGHM Zagłębie Lubin - Lech Poznań 2:1 (1:0)
1:0 - Łukasz Janoszka 15'
1:1 - Tomasz Cywka 49'
2:1 - Patryk Tuszyński 52'
Składy:
KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Alan Czerwiński, Maciej Dąbrowski, Lubomir Guldan, Daniel Dziwniel, Filip Jagiełło (86' Damjan Bohar), Jakub Tosik, Łukasz Janoszka (75' Dawid Pakulski), Filip Starzyński, Bartłomiej Pawłowski, Patryk Tuszyński (90+2' Jakub Mares).
Lech Poznań: Matus Putnocky - Maciej Orłowski, Rafał Janicki, Vernon De Marco, Maciej Makuszewski, Łukasz Trałka, Tomasz Cywka (72' Mihai Radut), Marcin Wasielewski (87' Kamil Jóźwiak), Pedro Tiba, Christian Gytkjaer, Joao Amaral (72' Dioni).
Żółte kartki: Tomasz Cywka, Maciej Orłowski (Lech Poznań).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 9107.
Musiał przeszkadzał Lechowi jak mógł, nie gwiżdżąc fauli pod polem karnym Zagłębia i nabierając się na symulki m.in. Janoszki. Tymczasem dwójka ananasów przy mikrofonie coś plotła o Zagłębiu grającym fenomenalny mecz. Do tego, zamiast tępić łamanie przepisów, piętnować błędy sędziego i żenujące zagrywki, komentowała to tekstami typu:
- Janoszka pada bez kontaktu z przeciwnikiem, sędzia gwiżdże faul: "spryt i doświadczenie Janoszki",
- Dziwniel mijany przez Gytkjaera w polu karnym, po lekkim dotknięciu kładzie się od podmuchu wiatru, sędzia gwiżdże faul: "no tak, był tu wyraźny faul, widać zdecydowane popchnięcie"
- Amaral zwija się po kopnięciu w achillesa na 18 metrze, powtórka jasno pokazuje faul kwalifikujący się na żółtko: "Dąbrowski lekko nastąpił na Amarala, ale to nic takiego, sędzia puścił grę",
- DeMarco pada uderzony w twarz przez blokującego go Tuszyńskiego: "nie dopatrywałbym sie tu przewienienia, lechita już zmierzał w kierunku ziemi". To tylko parę wybranych kwiatków, było tego więcej. Aż ściszyłem dźwięk bo nie dało się tego słuchać. Miałem wrażenie że panowie komentuący są albo naćpani albo dostali skrypt przed meczem. Czytaj całość