W swojej bogatej karierze trenerskiej Franciszek Smuda miał wiele osiągnięć, ale nigdy nie udało mu się zdobyć Pucharu Polski. We wtorek prowadzony przez niego Lech Poznań pokonał w finale Ruch Chorzów, sięgając tym samym po krajowy puchar. Po szkoleniowcu Kolejorza nie dało się jednak poznać, że zdobył kolejne trofeum. Nie był w najlepszym humorze, będąc nieco opryskliwym dla dziennikarzy. "Franz" tłumaczył swoje zachowanie szokiem. - Jak się pierwszym raz coś zdobywa, to człowiek jest w szoku. Ja nie potrafię się długo cieszyć, bowiem wiem, co mnie czeka w przyszłości. W autokarze były śpiewy i radość. Ja również się cieszyłem, ale myślałem już o Polonii Warszawa - opowiadał Smuda.
W czwartek "Franz" spotkał się z poznańskimi dziennikarzami na konferencji prasowej. Już na wstępie był mocno rozwścieczony. Powodem był artykuł w Głosie Wielkopolskim, który podał jako pewnik, że po sezonie trenerem Lecha zostanie Rafał Ulatowski. - Są to głupoty niesamowite. Raz jestem skłócony z Markiem Pogorzelczykiem, a raz z synem prezesa - złościł się Smuda, który ma pretensje o tego typu publikacje. - Jestem zdenerwowany. Zawsze mówiłem, że przyjemnie się z wami pracuje, ale jak widać nie z wszystkimi. Niektórzy nie czują się poznaniakami. Jeśli dziennikarz jest z Poznania, powinien iść za swoją drużyną, a nie przeciwko i robić atmosferę, aby wszystko popsuć. Takie coś doprowadza mnie do szału. Czy to komuś coś pomoże? Jak pracowałem w Krakowie czy Łodzi, to wszyscy dziennikarze byli za swoim klubem - zwracał się do dziennikarzy trener Lecha.