Kochają Wodzisław, ale grają w Gliwicach

Przegląd Sportowy pisze, że gdyby Odra Wodzisław potrafiła nawiązać współprace z miejscową szkółką Janusza Pontusa, to z pewnością wzbogaciłaby się o kilku młodych i utalentowanych zawodników. Dwóch piłkarzy z tego ośrodka trafiło do Piasta, którego w sobotę podejmuje Odra.

Kamil Glik i Kamil Wilczek piłkarskiego rzemiosła uczyli się właśnie w Wodzisławskiej Szkole Piłkarskiej. Obaj biegają po ekstraklasowych boiskach, ale o dziwo nie reprezentują barw Odry Wodzisław. Grają dla innego śląskiego klubu, Piasta Gliwice.

- Trenerzy pracujący z młodzieżą w Odrze zawsze patrzyli krzywym okiem na moich zawodników. Bali się, że któremuś z nich uda się pokazać z dobrej strony, a wtedy klub zrezygnuje ze szkolenia młodzieży i będzie brał ludzi z WSP - stwierdza właściciel szkółki Janusz Pontus, zapytany o to, dlaczego tacy gracze jak Glik i Wilczek teraz nie reprezentują barw wodzisławskiego klubu.

Przy Bogumińskiej wciągu kilku lat diametralnie zmieniały się opinie na temat szkoły Pontusa. Na przykład Wilczka prezes Odry chciał sprowadzić, ale tylko po to, by młodzian grał w Młodej Ekstraklasie, a na to właściciel WSP zgodzić się nie chciał. Dlatego też 21-letni pomocnik gra dla beniaminka z Gliwic, ale jak sam przyznaje, Odrę ma w sercu. - Wodzisław to moje miasto - powtarza nieustannie.

Wygląda na to, że w najbliższej przyszłości nie będzie już pamiętał o swoim rodzinnym mieście, bo interesują się nim czołowe kluby ekstraklasy. Pytała o niego Legia Warszawa, a też trener Górnika Zabrze chciałby mieć w swoim zespole utalentowanego młodego zawodnika.

Źródło artykułu: