Już w sierpniu hiszpańska Primera Division ogłosiła, iż zamierza promować swoją ligę w Stanach Zjednoczonych. Potem pojawiło się więcej szczegółów. Za ocean mieli polecieć piłkarze Girony oraz Barcelony. Mecz zaplanowany był na 27 stycznia w Miami na Hard Rock Stadium, mieszczącym około 64 tysięcy widzów.
- To decyzja, która nie należy do mnie. To może jednak pomóc LaLidze w rywalizacji z innymi rozgrywkami krajowymi. Ponadto daje to korzyści głównym uczestnikom. Wyjaśniliśmy ten projekt kapitanom i patrzą na to przychylnie, jako na szansę na sprzedaż marki FC Barcelona - tłumaczył prezydent Josep Bartomeu.
Wszystko wskazuje jednak na to, iż mecz nie odbędzie się w USA. - Hiszpańska Królewska Federacja Piłkarska podjęła ostateczną decyzję o niewydaniu zgody na rozegranie meczu pomiędzy Gironą i Barceloną w Miami - poinformowało radio "COPE".
Wielkim przeciwnikiem tego pomysłu jest prezes Luis Rubiales, który w czerwcu zasłynął z tego, że na dwa dni przed mundialem w Rosji zwolnił selekcjonera Julena Lopeteguiego.
- Jednym powodów odrzucenia pomysłu LaLigi jest ryzyko wypaczenia rozgrywek - wyjaśnia kataloński "Sport". Chodzi o Gironę, która straciłaby atut własnego boiska. Pierwsze spotkanie obu drużyn odbędzie się już w niedzielę na Camp Nou.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: Real stracił pierwsze punkty. Golkiper Athletic bronił jak natchniony [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]