- Gdybym był Linettym, grałbym w lidze włoskiej i na dwóch turniejach, na które bym pojechał, nie zagrałbym nawet minuty, to sam bym przyszedł i podziękowałbym za grę - mówił Tomasz Hajto w Polsacie Sport. - Uważam, że zasłużyłem na grę podczas mistrzostw świata. Czekałem na rozmowę z selekcjonerem - dodawał Linetty w rozmowie z WP SportoweFakty.
Po mistrzostwach świata na Adama Nawałkę wylała się fala krytyki dotycząca Karola Linettego. Pytano, jak to jest, że w eliminacjach jest podstawowym zawodnikiem, przyjeżdża na zgrupowanie reprezentacji Polski przed mistrzostwami świata i nagle staje się piłkarzem niepotrzebnym, niepasującym do żadnej koncepcji trenera, którego można przyspawać do ławki rezerwowych i nawet tego nie wytłumaczyć. W Rosji zagrali wszyscy zawodnicy z pola, za wyjątkiem rzecz jasna Linettego. Dwa lata wcześniej pomocnik Sampdorii Genua nie pojawił się nawet na minutę na Euro 2016, chociaż selekcjoner zabrał go do Francji.
"Nawałka zrobił mu krzywdę" - pisali kibice. I mieli rację. Linetty zasłużył na to, żeby zagrać na mistrzostwach świata, chociaż na zgrupowaniu w Juracie sztab medyczny informował, że Linetty jest "przemęczony". - Myślę, że dobrze wyglądałem podczas okresu przygotowawczego do mistrzostw świata w Rosji. Dlatego przecież trener zabrał mnie na mundial. Uważam, że podczas trwania turnieju, kiedy byłem już w Rosji, też byłem w formie. Dobrze prezentowałem się podczas treningów - wyjaśnia sam piłkarz.
Jerzy Brzęczek, nowy selekcjoner reprezentacji Polski, wysłał mu powołanie na pierwsze zgrupowanie. W meczu z Włochami w Bolonii Linetty wydawał się idealnym kandydatem do gry obok Grzegorza Krychowiaka. Mateusz Klich fantastycznie wszedł wówczas sezon w Leeds United, ale dokładnie to samo można było powiedzieć o Linettym. A przecież Serie A jest dużo silniejsza niż angielska The Championship. Ponadto Linetty Włochów zna doskonale. Wszedł na 24 minuty i niczym nie zachwycił.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: Właśnie w takich momentach rodzi się drużyna. Krytykę trzeba przyjąć
Test miał kilka dni później. Brzęczek dał mu szansę gry od początku z Irlandczykami i piłkarz zawiódł okrutnie. Kompletnie nie radził sobie z rywalami, zaliczył mnóstwo strat, złych podań. Mateusz Skwierawski, który oceniał piłkarzy (skala 1-10, wyjściowa 6), dał mu bardzo słabą notę 4,5. "W pierwszej połowie dwa razu ruszył i zrobiło się groźnie. Odebrał jeszcze piłkę przy golu Klicha. I tyle dobrego. Odpuszczał krycie, zdarzało się, że nie nadążał za akcjami ofensywnymi. Starał się być aktywny, ale wiele mu nie wychodziło. Za wiele" - uzasadnił.
Kolejną szansę Linetty dostał w niedzielę z Włochami. Ponownie zagrał od pierwszej minuty w trzyosobowym bloku pomocy - dokładnie tak jak występuje w Sampdorii. Znów spisał się koszmarnie i już po 45 minutach nie było go na boisku. Ale eksperci pytani przez nas o Linettego uważają, że to nie piłkarz jest problemem. - Dla mnie to trochę szukanie kozła ofiarnego i nie ruszanie Lewandowskiego oraz Zielińskiego. A z innymi możemy "jechać". Ja więcej wymagałbym od Zielińskiego, Lewandowskiego i Milika. Oni są tacy trochę jak "święte krowy", nie do ruszenia - mówi Maciej Terlecki. - Dlatego tak dobrze gra w klubie, ponieważ w Sampdorii gra się na dwóch defensywnych pomocników, a tutaj nagle jest trzech. To samo było z Krychowiakiem - odparł z kolei Jan Tomaszewski.
Przyczyn słabej gry w reprezentacji szuka także Marek Koźmiński, wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. - Myślę, że jest to kompletny piłkarz. Grzeczny, poukładany, być może za grzeczny. On płaci cenę za swoją postawę, za swój spokój i gotowość dla każdego selekcjonera - mówił w "Cafe Futbol".
We Włoszech Linetty jest uwielbiany za swoją grę. Zadziorny jak lew, nieodpuszczający żadnego starcia, często wykonujący wślizgi, a do tego świetne podania i ambicja. Ktoś kto nigdy nie widział Linettego w Sampdorii, a tylko w ostatnich meczach kadry, mógłby nie uwierzyć w ten opis. - To grzeczny, bardzo miły facet, który ciężko pracuje i zawsze gra twardo. Są gracze, których fani kochają od pierwszej chwili. Właśnie takim kimś jest Linetty - mówi nam Lorenzo Montalto z calcaiomercato.com.
Tyle, że Linetty w reprezentacji Polski zagrał już 23 razy. Trudno przypomnieć sobie jego wybitny mecz, takim którym pociągnąłby zespół. Strzelił jedną bramkę (w debiucie w 2014 roku w towarzyskim meczu z Norwegią). Później nie miał nawet asysty. Sam rok temu w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" mówił: - Wiem, że moje występy w reprezentacji nie były na najwyższym poziomie. Muszę to zmienić, jakość z Sampdorii przenieść na drużynę narodową. Skąd ta różnica? W kadrze brakowało mi pewności siebie. Muszę to zmienić.
Rok później Linetty nadal jest czołowym zawodnikiem w Sampdorii i rozczarowującym w reprezentacji. Nic się nie zmieniło.