Paweł M., pseudonim "Misiek", od kilku dni przebywał na wolności po tym, jak włoski sąd wypuścił go na wolność, stosując wobec niego tylko policyjny nadzór. Wcześniej lider chuliganów Wisły Kraków został zatrzymany we Włoszech, gdy posługiwał się fałszywym dowodem osobistym.
Decyzja włoskiego sądu była ogromnym zaskoczeniem. 22 października Paweł M. miał bowiem zostać przewieziony do Polski.
- To jest niewiarygodne i strasznie przygnębiające, ale chyba musimy się powoli przyzwyczajać, że przestępcy nie są ścigani przez polski wymiar sprawiedliwości. Ci, którzy są zatrzymywani za granicą, będą wychodzić na wolność. Jak potwierdziłem to u prawników Pawła M., w tym przypadku powodem jest brak praworządności w Polsce. (...) Rozmawiałem z prawnikami "Miśka". Według nich sprowadzenie go 22 października do Polski jest nierealne - komentował we wtorek w TVN 24 Szymon Jadczak, autor reportażu, który ujawnił połączenia Wisły Kraków ze środowiskiem chuliganów.
- Włoski sąd wypuścił na wolność niebezpiecznego przestępcę poszukiwanego przez Polskę Europejskim Nakazem Aresztowania. Wprawdzie zgodził się go wydać Polsce w ramach ekstradycji, ale jednocześnie zwolnił z aresztu. Umożliwił mu ewentualną ucieczkę i dalsze ukrywanie się przed odpowiedzialnością karną za bardzo poważne przestępstwa, w tym zbrodnie - mówiła Ewa Bialik, rzeczniczka prasowa Prokuratury Krajowej.
Wiemy już, że ich obawy nie sprawdzą się. Jak informuje Radio RMF FM, "Misiek" jeszcze w czwartek zostanie przetransportowany do Polski. - Paweł M., pseudonim "Misiek", poszukiwany listem gończym i zatrzymany pod koniec września we Włoszech, jeszcze dziś zostanie przekazany do Polski - donosi Radio RMF FM.
Paweł M., pseudonim "Misiek", poszukiwany listem gończym i zatrzymany pod koniec września we Włoszech, jeszcze dziś zostanie przekazany do Polski
— Fakty RMF FM (@RMF24pl) 18 października 2018
Paweł M. był poszukiwany ze wiele przestępstw narkotykowych, kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i usiłowanie zabójstwa.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: Właśnie w takich momentach rodzi się drużyna. Krytykę trzeba przyjąć