Ostatnie miesiące są dla Luis Delgado najtrudniejszym okresem w życiu. Zaledwie kilka miesięcy temu 37-letni bramkarz kolumbijskiego klubu Atletico Bucaramanga pochował swoją ukochaną żonę, która zmarła na raka piersi. Cały dramat rozegrał się na dodatek w czasie, gdy piłkarz sam miał ogromne problemy ze zdrowiem i kontuzjami.
Problemy przygniotły zawodnika, który popadł w depresję. Jego historia ma jednak szczęśliwy finał.
Jak informują media z Ameryki Południowej, Delgado odnalazł znowu sens życia. Wszystko dzięki synowi Matthiasowi, który napędza 37-latka. To on sprawił, że piłkarz pokonał chorobę i wrócił do treningów z drużyną.
Wszystkich fanów południowoamerykańskiej piłki wzruszyła historia Delgado, który postanowił podziękować swojemu synowi w bardzo oryginalny sposób. Otóż zdecydował się wytatuować sobie na ręku rysunek, które dziecko narysowało na kartce tuż po śmierci swojej mamy.
Obrazek przedstawia rodzinę Delgado w komplecie, z aniołem przedstawiającym zmarłą żonę. Teraz bramkarz pochwalił się ostatecznym rezultatem na Instagramie.
"Pamiętam, gdy znalazłem ten obrazek w swoim łóżku po śmierci żony. Matthias napisał: Tato, wiem że bardzo ciężko jest ci bez mamy, ale ja zawsze będę z tobą i zawsze będę cię kochał. Po przeczytaniu jego słów po prostu się podniosłem" - ujawnił na Instagramie bramkarz.
Historia tatuażu poruszyła tysiące fanów, którzy nie ukrywali wzruszenia po przeczytaniu wpisu Delgado. "Prawdziwy pokaz miłości", "Boże, piękna historia", "Niezwykłe są słowa twojego syna", "Niewiarygodne" - piszą w komentarzach na Instagramie internauci, którzy dodają także wsparcia piłkarzowi i liczą, że nie zabraknie mu sił w dalszym życiu.
ZOBACZ WIDEO: Serie A: Genoa zatrzymała Juventus, sensacja w Turynie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]