Krzysztof Baran: Przeszedłem solidną szkołę życia. Nadal czekam na swoją szansę
- Dużo dały mi wypożyczenia do klubów w czwartej lidze. W wieku 17 lat grałem w seniorach i trenowałem 2 razy więcej niż koledzy. Myślałem że za karę, a wiele na tym zyskałem - mówi WP SportoweFakty bramkarz GKS-u Katowice, Krzysztof Baran.
Wydawało się, że przejście do GKS-u to doskonała szansa na awans. A tymczasem na razie bliżej do drugiej ligi.
Drużynę mamy bardzo dobrą, atmosfera jak na to, co osiągamy, jest naprawdę "ok". Nikt sobie do gardeł nie skacze, szatnia nie jest podzielona. Nie ma w niej jakichś wrogów. Ale wyników brak.
Jaki jest powód?
No właśnie mamy teraz taką burzę mózgów na ten temat i w sumie... nikt nie wie o co tak naprawdę chodzi.
Kibice są coraz bardziej niecierpliwi. Jedyną szansą, by podreperować reputację u nich jest chyba Puchar Polski.
Musimy udowodnić coś w lidze. Wyjść ze strefy spadkowej, poprawić grę. To jest priorytet. I dla nich, i dla nas. A puchar to na razie troszkę inna historia. Chcemy tylko zagrać dobry mecz, powalczyć. Bez "napinki". Bo bardziej myślimy co zrobić w lidze.
Pan się o tym przekonał podczas występów w Jagiellonii, kiedy sensacyjnie przegraliście z Ruchem Zdzieszowice.
Tak 1:3. Zagrałem wtedy 90 minut.
Wynik rozwścieczył ówczesnego trenera Czesława Michniewicza.
I podczas pomeczowego treningu staliśmy 90 minut. Ja także. Taki był jego pomysł na karę.
Z tym szkoleniowcem spotykał się pan dość często w swojej karierze.
Fakt, nasze drogi schodziły się bardzo często. Ale to nie było tak, że gdzie trener nie poszedł, to zabierał mnie. Wręcz przeciwnie. W Jagiellonii i Podbeskidziu akurat już byłem, kiedy trener przychodził. Tylko w Niecieczy było inaczej. I zresztą nigdzie zbyt wiele u niego nie pograłem.
Autor na Twitterze: Follow @kubacimoszko
NA NASTĘPNEJ STRONIE PRZECZYTASZ M. IN. O TRUDNYCH POCZĄTKACH W EKSTRAKLASIE, RADZENIU SOBIE W NIEPŁACĄCYM PIŁKARZOM RUCHU RADZIONKÓW I KULISACH ODEJŚCIA BARANA Z BIAŁEGOSTOKU...