"Miasto Poznań: wasza opieszałość = nasz upadek" - transparent o takiej treści można było zauważyć na trybunach stadionu przy Drodze Dębińskiej podczas ostatniego spotkania Warty z Flotą Świnoujście (3:1). Kolejnym krokiem fanów poznańskiego klubu było przygotowanie witryny internetowej ratujmywarte.pl, na której można znaleźć m. in. szereg artykułów prasowych dotyczących nieudanej jak dotąd batalii Zielonych o miejską dotację.
Przypomnijmy, że na skutek konieczności spłaty długów sprzed lat, w budżecie I-ligowca ze stolicy Wielkopolski brakuje obecnie ok. 300 tys. zł. Właśnie taką sumę działacze Warty starali się pozyskać z magistratu. Jak dotąd ich prośby nie zyskują akceptacji prezydenta Ryszarda Grobelnego, mimo iż radni Poznania byliby skłonni przegłosować stosowną uchwałę.
- Wiosną dostaliśmy 36 tys. zł i na więcej niestety nie możemy liczyć. W zamian mamy otrzymać pomoc w infrastrukturze. W czerwcu będzie dodatkowy podział finansów, mam nadzieję, że chociaż coś "dostanie się" Warcie - powiedział dyrektor sportowy klubu z Drogi Dębińskiej, Zbigniew Śmiglak.
Na czym ma polegać pomoc miasta w kwestii infrastruktury? - Padła deklaracja, że po meczu Lecha z Cracovią trafi do nas murawa ze stadionu przy ul. Bułgarskiej. Nie będzie ona jednak kładziona na całej płycie, chcemy ją rozwinąć na głównym boisku na najbardziej użytkowanych fragmentach, czyli w polu karnym. W większości znajdzie się ona w miejscu, z którego korzystają grupy juniorskie - dodał Śmiglak.
Pomoc "w naturze" nie rozwiąże jednak bieżących kłopotów Warty. Klub ma bowiem długi u piłkarzy oraz w PZPN i WZPN. Ich uregulowanie jest konieczne, by uzyskać licencję na nowy sezon. To sprawia, że najważniejszy jest obecnie zastrzyk gotówki.
Oprócz dotacji miejskiej, działacze Zielonych próbują także pozyskać sponsora. Nie jest to jednak łatwe. - Trudno spodziewać się, by w czasie globalnego kryzysu firmy chciały inwestować w klub, skoro muszą zwalniać swoich pracowników - stwierdził dyrektor sportowy I-ligowca ze stolicy Wielkopolski.
Czas nagli, bowiem po zakończeniu obecnego sezonu kilkunastu zawodnikom Warty kończą się kontrakty. Jeśli włodarze Zielonych nie pozyskają brakujących pieniędzy, zespół, który jest rewelacją rundy wiosennej, może się rozpaść.