Jak się dowiedzieliśmy, trener Jerzy Brzęczek nawet nie wytłumaczył Linettemu, dlaczego nie powołał go na ostatnie w tym roku zgrupowanie reprezentacji. Piłkarz się tej decyzji nie spodziewał, jest nią zaskoczony i nie chce jej komentować. Linetty w reprezentacji od mundialu w Rosji traktowany jest jak zawodnik wchodzący do drużyny w starych czasach. Ma zebrać po treningu pachołki, piłki wsadzić do worka i jeszcze najlepiej buty wypastować starszyźnie.
Zawodnik, który w eliminacjach MŚ był kluczowym graczem reprezentacji, zagrał w siedmiu z dziesięciu meczów, który w seniorskiej kadrze jest regularnie od czterech lat, i był na dwóch dużych turniejach, na taką formę komunikacji zwyczajnie nie zasłużył. A to przecież nie norma u Brzęczka. Kamil Grosicki przed pierwszymi powołaniami selekcjonera odebrał od niego kilka telefonów. Trener cierpliwie tłumaczył piłkarzowi Hull City, dlaczego z niego nie skorzysta i zapewniał, że wkrótce się to zmieni.
Nie możemy mówić o przypadku, jeżeli Linetty z miejsca stał się graczem pierwszego wyboru w Sampdorii i w przez 2,5 roku zagrał niemal we wszystkich jej meczach. Włosi na futbolu znają się lepiej niż Polacy, a w ich oczach i przede wszystkim zdaniem tamtejszych trenerów, Linetty jest zawodnikiem niemal niezbędnym swojej drużynie.
Nie wiem, czy jesteśmy tak silną reprezentacją, by z Linettego robić zawodnika do gierki treningowej. Moim zdaniem: nie. Oczywiście zgadzam się, że jesienne występy piłkarza w kadrze były słabe. Zagrał trzy razy, w tym dwa od początku. Z Irlandią (1:1) bardzo kiepsko, z Włochami (0:1) nawet beznadziejnie. Zastanawiam się jednak, czy sztab kadry ma na tego zawodnika pomysł? I czy chce do niego dotrzeć?
ZOBACZ WIDEO Genoa zdemolowana przez Inter. Piątek zmiennikiem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Pod względem piłkarskim do czarodzieja mu daleko. To bardziej gracz od zadań, przegrania piłki w środku boiska, odbioru, dobrego ustawienia. Tymczasem w reprezentacji wymaga się od niego czegoś więcej. On z kolei nigdy nie grał ponad stan.
To też specyficzny człowiek. Stare powiedzenie mówi, że nie ma takiej pozycji na boisku jak "fajny chłopak", a u niego te pozytywne cechy aż za bardzo rzucają się w oczy. Linetty zachowaniem nie przypomina piłkarza. Trzyma się raczej na uboczu, jest cichy, skromny, nieśmiały. Imponuje kulturą osobistą, co w tym środowisku nie jest normą. Czasem bywa nawet zbyt uprzejmy, co chyba mu nie pomaga, bo z każdą decyzją szybko się godzi.
Nie piszę o tym po to, żebyśmy się teraz nad Karolem użalali i współczuli mu, jak ma źle. Bo nie ma. Ale skoro piłkarzem "specjalnej troski" może być Piotr Zieliński, którego od lat chowa się pod kloszem, chucha, dmucha, żeby go przypadkiem nie urazić, to wydaje mi się, że Linetty również zasługuje na odrobinę cierpliwości i indywidualne podejście. Co nie jest w końcu niczym złym.
Zawodnikowi o takiej wrażliwości na pewno nie pomagają natomiast sytuacje z ostatnich miesięcy. Podczas mistrzostw świata w Rosji nie wszedł na boisko jako jedyny piłkarz naszej reprezentacji występujący w polu. Skoro powiedział o tym głośno, co do niego niepodobne, musiało go to bardzo zaboleć.
- Byłem zły. Nawet bardzo zły. Na treningach bardzo ciężko pracowałem. Uważam, że zasłużyłem na grę, ale selekcjoner zdecydował inaczej. Myślę, że dobrze wyglądałem podczas okresu przygotowawczego do mistrzostw świata w Rosji. Dlatego przecież trener zabrał mnie na mundial. Uważam, że podczas trwania turnieju, kiedy byłem już w Rosji, też byłem w formie - mówił nam we wrześniu. Mistrzostwa świata były drugim turniejem po Euro 2016 we Francji, na który piłkarz pojechał w roli obserwatora.
Może i taki wstrząs, pierwszy brak powołania do seniorskiej kadry od czterech lat, przyda się Linettemu, bo u Brzęczka grał słabo. W reprezentacji nie wypracował sobie też nigdy takiej pozycji, żeby kibice mogli za nim wzdychać. Warto jednak pomyśleć, jak temu chłopakowi pomóc stać się bardziej śmiałym w kadrze. Bo umiejętności nie musi się wstydzić.