LM: Rekord Łukasza Piszczka, bezbarwna Borussia zremisowała z Club Brugge

PAP/EPA / FRIEDEMANN VOGEL / Na zdjęciu: Łukasz Piszczek (z lewej) i Emmanuel Bonaventure (z prawej)
PAP/EPA / FRIEDEMANN VOGEL / Na zdjęciu: Łukasz Piszczek (z lewej) i Emmanuel Bonaventure (z prawej)

Łukasz Piszczek przeszedł do galerii sław Borussii Dortmund. Polak został samodzielnym rekordzistą pod względem liczby występów w Lidze Mistrzów. Wyjątkowy mecz 33-latka zakończył się remisem z Club Brugge (0:0).

Wrzesień 2011 roku. Wtedy 26-letni Łukasz Piszczek zadebiutował w Lidze Mistrzów w barwach Borussii Dortmund. Z czasem wyrósł na jednego z liderów BVB. Jego marka na europejskim rynku robiła się coraz mocniejsza. W szczytowej formie Piszczek był jednym z najlepszych prawych obrońców na kontynencie. Na stolik szefów Borussii miała przyjść nawet oferta z Realu Madryt. Ale Polak deklarował przywiązanie do niemieckiego klubu i nawet nie myślał o odejściu.

W Dortmundzie stał się żywą legendą. W środę pobił klubowy rekord pod względem liczby występów w Lidze Mistrzów. Mecz z Club Brugge był dla Piszczka 45 grą. 33-latek wyprzedził dotychczasowego lidera, Stefana Reutera. Jubileuszowe spotkanie Polak zakończył z czystym kontem

Zero z tyłu udało się zachować również Belgom. Można im oddać, że w swoim polu karnym postawili dość solidny mur. Już w dziesiątej minucie gospodarze mogli wyjść na prowadzenie, kiedy z kilku metrów uderzał Christian Pulisić. Amerykanin dostał dobre podanie od Marco Reusa, ale uderzył prosto w bramkarza. Utalentowany 20-latek mógł sobie pluć w brodę.

Ale dogrywający mu wtedy Reus później także się nie popisał. Jeszcze przed przerwą wyszedł sam na sam z Ethanem Horvathem i nie trafił w światło bramki. Brugia, skupiona na grze obronnej, rzadko kiedy odpierała ataki. Roman Buerki był tego wieczora bezrobotny.

Inicjatywa przez cały mecz leżała po stronie BVB. Podopieczni Luciena Favre'a grali swoją piłkę opartą na wymianie podań. Problemem było jednostajne tempo. Kilkakrotnie samodzielnie szarpnąć grę próbowali nieźle dryblujący Pulisić lub szybki Reus - ich można zatem usprawiedliwić. Kompletnie zawiódł za to Paco Alcacer. Hiszpan, który w ubiegłym tygodniu został wykupiony z FC Barcelona, nie potrafił ani razu poważnie zagrozić bramce przeciwników. Tym spotkaniem udowodnił, że dużo lepiej radzi sobie w roli jokera. Na razie napastnik musi zadowolić się jednym trafieniem w tym sezonie Ligi Mistrzów. I to w meczu z bardzo słabym AS Monaco.

Borussia Dortmund - Club Brugge 0:0
Borussia:

Roman Buerki - Łukasz Piszczek, Manuel Akanji, Dan-Axel Zagadou, Abdou Diallo (80' Achraf Hakimi) - Axel Witsel (90' Thomas Delaney), Mahmoud Dahoud, Christian Pulisić, Marco Reus, Raphael Guerreiro (73' Jadon Sancho) - Paco Alcacer.

Club Brugge: Ethan Horvath - Benoit Poulain, Brandon Mechele, Stefano Denswil - Clinton Mata, Ruud Vormer (90+2' Saulo Decarli), Marvelous Nakamba, Emmanuel Bonaventure (76' Mats Rits), Sofyan Amrabat - Wesley Moraes (90+2' Lois Openda), Hans Vanaken.

Żółte kartki: Alcacer (Borussia) oraz Denswil (Club Brugge).

Sędziował: Gediminas Mazeika (Litwa).

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: była dziewczyna Dybali doskonale radzi sobie bez gwiazdy Juventusu

Komentarze (0)