Transfer do Legii nie interesuje Lukasa Haraslina. "Gram dla Lechii i będę w niej grał"

W ostatnim czasie pojawiły się spekulacje medialne, jakoby Legia Warszawa była zainteresowana Lukasem Haraslinem. Piłkarz ten przyznał, że takie informacje nie doszły od jego menedżera. Piotr Stokowiec stwierdził natomiast, że to lekka prowokacja.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Lukas Haraslin Newspix / TADEUSZ SKWIOT / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Lukas Haraslin
Ciekawe jest to, że plotki o ewentualnym przejściu Lukasa Haraslina do Legii Warszawa wypłynęły tuż przed spotkaniem na szczycie Lotto Ekstraklasy. - Mecz niesie spory ładunek energetyczny i pojawiają się takie fake newsy. Lukas to czołowy zawodnik w Lotto Ekstraklasie i budzi duże zainteresowanie, choć nie tylko on. To lekka prowokacja. Nie działa to na nas, ale i nie przeszkadza - powiedział Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk.

Słowak też nie zawraca sobie głowy tymi plotkami. - Trzeba spytać dziennikarzy co napisali i po co to zrobili. Do mnie nic nie dochodzi. Ja jestem zawodnikiem Lechii, gram dla Lechii i dalej będę w niej grał. Podchodzę do tego profesjonalnie - powiedział Lukas Haraslin. - Nie chcę sobie wkręcać niczego do głowy. Mam czystą głowę i zachowuję koncentrację. Kwestia transferów, to rola mojego menedżera, z którym rozmawiam dopiero, gdy oferty są na stole. Jestem zawodnikiem Lechii, mam kontrakt do 2020 roku i nie ma co się wypowiadać o transferach. Koncentruję się na treningach i meczach. Czemu miałbym odchodzić, jak gram co mecz. Bez konkretów, rozmowa nie ma sensu - dodał.

Mimo wszystko nie ma co ukrywać, spotkanie lidera z Gdańska z wiceliderem z Warszawy, to dodatkowy ładunek emocjonalny. - Ja gram w piłkę po to, by rozgrywać takie mecze. To spotkanie na szczycie. Gra lider z wiceliderem. Bardzo mi się podoba gra pod presją - z całym szacunkiem do innych zespołów. Szkoda, że nie gramy jutro, ale będziemy czekać dwa dni. Takie spotkania gra się raz na pół roku i nie mogę się doczekać pierwszego gwizdka - ocenił Lukas Haraslin.

Słowak jest chwalony za swoją grę. - Nie patrzę na to tak, że jestem najlepszy w lidze. Są lepsi zawodnicy ode mnie, również skrzydłowi. Ja chcę robić jak najwięcej i pomagać drużynie. Jestem zawodnikiem Lechii i jej chcę pomagać jak najbardziej - stwierdził jeden z najczęściej faulowanych piłkarzy w lidze. - Jak mam piłkę, to chcę zrobić to, by pomóc drużynie. Nie patrzę na to, czy jestem faulowany. Pomaga to drużynie i ktoś musi być poobijany. Ja cieszę się z tego, że pomagam drużynie. Ja nie jestem od sędziowania, ale po meczu z Jagiellonią siedziałem cały czas w lodzie, taki byłem dobity. Ciągle czuję, że mogę się rozwijać w Polsce, bo ta liga idzie do góry i wcale nie jest łatwa. Gra się agresywnie i ofensywnie - dodał.

Lechia Gdańsk obecnie prezentuje bardzo wysoką formę. Wygrała pięć ostatnich spotkań ligowych i dwa pucharowe. To działa na wyobraźnię. - Skupiamy się na każdym następnym spotkaniu. Mamy swoje zadania i role. Trzeba się przygotować zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Na mistrzostwo się nie nastawiamy, przed nami 20 meczów i 60 punktów do zdobycia. Jesteśmy pokorni - uspokoił Haraslin.

Dobra postawa w polskiej lidze może być też dla piłkarza gdańskiego klubu szansą na debiut w reprezentacji Słowacji. Ostatnio był bliski, by załapać się do kadry swojego kraju, która ma ciekawą grupę eliminacyjną do Euro 2020. - Marzec jest za cztery miesiące i wiele może się zmienić. Mamy ciekawą grupę, zagramy z wicemistrzem świata Chorwacją, gdzie jest wielu doskonałych piłkarzy i to sen dla każdego, by tam zagrać. Ja pracuję dla siebie, by dostać nominację od trenera i zadebiutować w kadrze. To też moje cele - podsumował.

ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Wisła Kraków ma kłopot. "Może dojść do spektakularnej wywrotki"

Czy transfer Lukasa Haraslina do Legii byłby dla niego awansem sportowym?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×