Zmiany w prawie autorskim, czyli jak Parlament Europejski uderzy w kibiców

Getty Images / Borussia Dortmund
Getty Images / Borussia Dortmund

Największe ligi europejskie protestują przeciwko wprowadzeniu zmian w prawie autorskim. Jeśli im się nie uda, może to oznaczać uderzenie w kulturę kibicowską na niespotykaną dotychczas skalę.

W tym artykule dowiesz się o:

Robiłeś zdjęcia na meczu i wrzucałeś na ulubiony portal albo montowałeś filmiki z akcjami ulubionego piłkarza na YouTube? Teraz nie będzie to już możliwe. Parlament Europejski planuje wprowadzenie nowelizacji prawa autorskiego, która będzie potężnym ciosem w kulturę kibicowską.

Trzy największe ligi europejskie: Bundesliga, La Liga i Premier League, na początku grudnia zaprotestowały przeciwko nowej dyrektywie w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Pojawiły się głosy, że jeśli im się nie uda, kibice nie będą już mogli oglądać kompilacji najlepszych akcji swoich ulubionych piłkarzy. Co więcej, nawet opublikowanie filmiku z trybun zrobionego telefonem, będzie mogło spowodować proces o odszkodowanie.

Namiastkę tego prawa, zwanego potocznie ACTA 2, mamy obecnie w Polsce. Nie ma przykładowo możliwości obejrzenia najlepszych akcji Rafała Wolskiego z Lechii Gdańsk czy Filipa Starzyńskiego z Zagłębia Lubin, ale można sobie do woli oglądać zwody Leo Messiego, Cristiano Ronaldo czy Edena Hazarda. Wprowadzenie nowego prawa zlikwiduje taką możliwość. Ale pójdzie znacznie dalej. Zakazane będzie prawdopodobnie również wrzucanie filmików z trybun robionych np. telefonem komórkowym. Treści będą wyłapywane przez specjalne filtry i blokowane.

- Wyobraźmy sobie taką sytuację, że jestem w Paryżu i robię zdjęcie Wieży Eiffla. Jeśli wrzucę ją na Facebooka, jego algorytm może zablokować mi zdjęcie, bo istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że już wcześniej ktoś wrzucił niemal identyczne zdjęcie. Biorąc pod uwagę, że codziennie robi tam zdjęcia pewnie kilkadziesiąt tysięcy ludzi, jest to niemal pewne – porównuje Michał Kanownik, prezes związku "Cyfrowa Polska".

- Dotychczas to, że ktoś nagrał na stadionie pół minuty filmiku z trybun, na pewno nie naruszało interesów drużyn czy właściciela praw. Po wejściu dyrektywy platforma typu YouTube będzie to musiała z automatu zablokować - dodaje.

Ligi zorientowały się, że może to bardzo mocno w nie uderzyć. Nowe prawo będzie więc działać jedynie w interesie wielkich nadawców a kompletnie ograniczy małych twórców. A co ze zdjęciami? - Tego jeszcze nie wiemy, zobaczymy jak zareaguje algorytm. Nie wiemy też co będzie się działo z filmikami i zdjęciami promocyjnymi zamieszczanymi przez kluby - mówi Michał Kanownik. I ostrzega, że operacja łączy się z kolosalnymi kosztami dla platform. Sam silnik Youtube do wychwytywania treści łamiących prawa autorskie kosztuje ok. miliarda dolarów. Teraz dojdą do tego jeszcze dodatkowi prawnicy. A to oznacza, że mniejsze platformy będą wolały po prostu usuwać film.

Z kolei Janusz Piotr Kolczyński, partner zarządzający z kancelarii radcowskiej C.R.O.P.A, specjalizującej się m.in. w prawie autorskim, dodaje, że dotychczas to wyłącznie złamanie wewnętrznego regulaminu imprezy sportowej (np.robienie zdjęć, kręcenie filmów mimo zakazu) mogło powodować np.wyproszenie z obiektu itd. Teraz sprawa ma iść dalej, to samo nagrywanie i rozpowszechnianie publikacji może być niedozwolone. Dodatkowo powodować procesy. Natomiast nie widzi zagrożenia dla kibica robiącego filmy na użytek niekomercyjny.

- Niewątpliwie Unia Europejska dąży do wprowadzenia nowego zakazu stadionowego służącego tym razem blokowaniu nielegalnie utrwalonych treści sportowych. Nowe prawo pokrewne ma służyć tylko organizatorom imprez sportowych, a więc w praktyce najczęściej klubom sportowym. Blokowanie ma być możliwe tylko wtedy, gdy treści sportowe będą wykorzystywane do innego celu niż osobistego. Z tej perspektywy nie widzę dużego zagrożenia dla indywidualnych praw kibiców. Bardziej chodzi o ukrócenie możliwości komercyjnego wykorzystywania transmisji sportowych lub ich części. Jeśli ktoś uczyni sobie z tego źródło dochodów, być może zostanie poproszony o podzielenie się zyskiem z organizatorem imprezy sportowej. Dostrzegam tu także próbę wywarcia nacisku na pośredników, dostawców treści, portale takie jak: Youtube itd., które będą musiały podzielić się przychodami z organizatorami imprez sportowych z tytułu rozpowszechnianych treści sportowych kibiców - zaznacza Janusz Piotr Kolczyński.

Michał Kanownik podkreśla, że sprawa jest znacznie szersza i nie dotyczy jedynie środowiska kibicowskiego.

- Wyobraźcie sobie pustynię w internecie dla tematów, które was interesują. Co zostanie zablokowane? Większość nieoficjalnych teledysków, filmy edukacyjne takie jak np. "Historia bez cenzury", muzyczne covery fanów, mashupy czyli każdy blend (kompozycje składające się z fragmentów różnych utworów), parodie czy choćby produkcje Youtuberów, którzy nagrywają gry i o nich opowiadają. Ogólnie będzie to koniec internetu jaki znamy - ostrzega Kanownik.

ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Wisła Kraków ma kłopot. "Może dojść do spektakularnej wywrotki"

Źródło artykułu: