Lechia - Legia: rozgotowane ziemniaki zamiast hitu. Piłkarze w Gdańsku się nie popisali

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Andre Martins (z lewej) i Tomasz Makowski (z prawej)
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Andre Martins (z lewej) i Tomasz Makowski (z prawej)

Zamiast wielkich emocji i pięknych akcji na boisku, dziesiątki nieudanych podań i bramkowe sytuacje, które można było policzyć na palcach jednej ręki. Lechia Gdańsk bezbramkowo zremisowała z Legią Warszawa i pozostaje liderem tabeli.

Otoczka niedzielnego hitu zwiastowała wielkie emocje. W końcu naprzeciw siebie stanęły dwie najlepsze obecnie drużyny w kraju. Lider z Gdańska wygrał pięć spotkań ligowych z rzędu, a aktualni mistrzowie Polski prezentują się dużo lepiej niż wczesną jesienią i mogłoby się wydawać, że będą chcieli zbliżyć się do pierwszego miejsca w tabeli. 

Na samym boisku nie działo się z jednak tyle, ile chcieliby zgromadzeni na stadionie kibice gospodarzy. Co ciekawe w Gdańsku tego dnia byli też fani Legii, którzy po złożeniu kwiatów na Placu Trzech Krzyży, przeszli pod stadion. Nie zostali jednak na niego wpuszczeni, po wcześniejszej decyzji wojewody pomorskiego. Mimo braku wsparcia swoich fanów, od pierwszych akcji to warszawianie nadawali ton spotkaniu.

Nic z tego jednak nie wynikało i szybko ciężar gry przeniósł się pod pole karne rywala. Gdańszczanie atakowali przede wszystkim lewą stroną, gdzie aktywni byli Filip Mladenović i Lukas Haraslin, który często wchodził w pojedynki z niedawnym kolegą z drużyny, Pawłem Stolarskim. Nic z tego jednak nie wynikało.

Nie było praktycznie mowy o akcjach środkiem pola. Tam zawodnicy obu drużyn totalnie zagęścili pole gry, co spowolniło tempo spotkania i wpłynęło na jego atrakcyjność. Po serii niemrawych akcji Lechii, na bardzo groźną kontrę wyszli piłkarze ze stolicy. Michał Kucharczyk mógł zrobić wszystko z piłką, z czego najlepszym pomysłem byłoby z pewnością podanie jej do wchodzącego w pole karne kolegi z drużyny. Zdecydował się jednak na strzał, który sparował Dusan Kuciak.

W hicie kolejki nie oglądaliśmy do przerwy żadnych bramek, jednak i tak była to lepsza połowa niż to, czym piłkarze uraczyli nas po zmianie stron. Piłkarze obu drużyn zamiast przeprowadzać piękne akcje, zdecydowali się na podawanie piłki sobie nawzajem w środku pola. Jeden niecelny strzał Sebastiana Szymańskiego i nieudana próba Jakuba Araka, to było zdecydowanie za mało.

Gdy wszystko wskazywało na bezbramkowy remis, stuprocentową szansę mieli gdańszczanie. Arak dograł w pole karne do Artura Sobiecha. Ten miał na głowie piłkę meczową, jednak nie trafił w bramkę z najbliższej odległości. Patrząc na to, co wcześniej pokazywali piłkarze, ewentualna bramka w tej sytuacji mogłaby mocno naruszyć obraz spotkania, w którym na gola nie zasłużył nikt. Po raz drugi w tym sezonie padł bezbramkowy remis w starciu Lechii z Legią.

Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 0:0

Składy:

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Joao Nunes, Błażej Augustyn, Michał Nalepa, Filip Mladenović - Rafał Wolski (67' Jakub Arak), Jarosław Kubicki, Tomasz Makowski, Daniel Łukasik, Lukas Haraslin (76' Artur Sobiech)- Flavio Paixao.

Legia Warszawa: Radosław Majecki - Paweł Stolarski, William Remy, Artur Jędrzejczyk, Adam Hlousek - Marko Vesović (88' Jose Kante), Cafu, Sebastian Szymański, Andre Martins, Michał Kucharczyk (65' Dominik Nagy) - Carlitos (65' Sandro Kulenović).

Żółte kartki: Makowski (Lechia), Martins (Legia).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 20 856.

ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Kapusta o losowaniu grup ME 2020: Błagam, nie mówmy, że to jest trudna grupa

Źródło artykułu: