Kolos na glinianych nogach. Anatomia upadku Wisły Kraków

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Basałaj na dzień dobry podniósł wynagrodzenie pracownikom, a trzyosobowy zarząd pod jego dowództwem zarabiał 800 tys. zł rocznie - najwięcej w historii. Klub miał rekordowe przychody w wysokości 55 mln zł, ale też rekordowe wydatki - 65 mln zł. Po nieudanym szturmie na Ligę Mistrzów zauważona, że sterowana przez Basałaja łódź płynie wprost na skały i zdecydowano się na drastyczne cięcia.

Restrukturyzację klubu miał przeprowadzić Jacek Bednarz, który najpierw w marcu 2012 roku został wiceprezesem ds. sportowych, a jedenaście miesięcy później stanął na czele zarządu. Miał posprzątać po holenderskiej erze, ale nie było to zadanie łatwe, bo wtedy liczyło się "tu i teraz". Iliev, Jaliens, Lamey i Pareiko przyszli do Wisły jako zawodnicy ponad trzydziestoletni, co oznaczało, że nie uda się ich odsprzedać, a mocno obciążali budżet. Odchodzili dopiero po wygaśnięciu umów albo rozwiązaniu ich za porozumieniem stron. Wydanych na Genkowa 500 tys. euro Wisła nigdy nie odzyskała, a wręcz przeciwnie - Bułgar skorzystał z tego, że Wisła straciła płynność finansową i wypowiedział kontrakt z winy klubu, by potem dostać za to ok. 400 tys. euro odszkodowania. Tylko pozyskanego Meliksona udało się sprzedać z zyskiem, ale kwota 800 tys. euro za największą gwiazdę Lotto Ekstraklasy wydaje się dziś niedorzeczna.

Kurek przykręcony

Pech chciał, że związane z atakiem na Ligę Mistrzów przeinwestowanie zbiegło się z problemami Tele-Foniki. Cupiał, nie dość, że był zniechęcony kolejnym sportowym fiaskiem, to jeszcze nie mógł, jak dotąd, dosypywać do klubowego skarbca. Tym razem mecenas Białej Gwiazdy miał związane ręce i Wisła pierwszy raz pod jego rządami utraciła płynność finansową. W 2009 roku Tele-Fonika zaczęła mieć problem z obsługą wartych 2,1 mld zł zobowiązań. W 2011 roku, w roku ostatniego skoku na Ligę Mistrzów, samym bankom koncern oddał 130–150 mln zł rat, a drugie tyle kosztował kosztowała go obsługa finansowania.

W erze Cupiała Wisła zdobyła osiem mistrzostw Polski, pięciokrotnie stawała na niższych stopniach ligowego podium, a dwukrotnie wygrała Puchar Polski. Biała Gwiazda to wespół z Legią Warszawa najbardziej utytułowany polski klub XXI wieku - oba w tym w tym stuleciu wygrały ligę po siedem razy. Wisła Cupiała okazała się jednak kolosem na glinianych nogach. Nigdy nie była samowystarczalnym przedsiębiorstwem. Kolejni prezesi, dyrektorzy, menedżerowie wiedzieli, że prędzej czy później dziurę w budżecie zasypie Cupiał, ale to też się skończyło. Doszło nawet do tego, że do sezonu 2015/2016 Wisła przystąpiła z ujemnym punktem za brak terminowego wywiązywania się podpisanych wcześniej ugód.

Eksperci, których Cupiał zatrudniał do restrukturyzacji Tele-Foniki, naciskali, żeby pozbył się nierentownego klubu, ale ten nie chciał rozstać się z ulubioną zabawką. Zgłaszali się do niego Wiesław Włodarski, twórca koncernu Foodcare, czy Waldemar Kita - Polak prowadzący biznesy we Francji i Szwajcarii, dziś właściciel FC Nantes, ale Cupiał odsyłał ich z kwitkiem. Dopiero, gdy kredytodawcy przyparli go do muru w kwestii Wisły, Cupiał w pośpiechu pozbył się Białej Gwiazdy, by ratować Tele-Fonikę. W lipcu 2016 roku firma wydała oświadczenie, że sprzedaje Wisłę, by "zasoby finansowe w całości przeznaczyć na rozwój produkcji kabli".

"Pozbył się" to idealne określenie, bo jak inaczej nazwać to, że oddał swoje dziecko mającemu wątpliwą reputację Jakubowi Meresińskiemu. Nie było to podrzucenie do okna życia, a raczej porzucenie go na pastwę losu. Meresiński okazał się oszustem, który w rozmowach z Tele-Foniką posługiwał się sfałszowanymi listami intencyjnymi od potencjalnych sponsorów i gwarancjami bankowymi. Mało tego, choć był właścicielem Wisły tylko miesiąc, wyprowadził z jej konta 490 tys. zł. Do tej pory zwrócił tylko ok. 200 tys. zł.

Przez 19 lat Cupiał wpompował w Wisłę ok. 220 mln zł. Odchodząc, uregulował zaległości wobec zawodników i pomógł, podpisując umowę na wynajem trzech skyboksów na 10 lat. Chwilę wcześniej, dzięki współpracy z gminą Myślenice, której kablowy magnat jest mieszkańcem, Wisła doczekała się bazy treningowej z prawdziwego zdarzenia - po bagatela 16 latach rządów Cupiała. W spadku dotychczasowy mecenas zostawił jednak dług w wysokości 12-18 mln zł, niedokończone sprawy z Milanem Jovaniciem i Marko Jovanoviciem, które ostatecznie kosztowały Wisłę 1,5 mln zł, i Adamem Mandziara (ok. 3 mln zł) oraz mało korzystne umowy z UFA Sports (marketing) i z miastem (na wynajem stadionu).

To przez tę druga latem minionego roku wybuchł kryzys stadionowy, który niemal doprowadził do wyprowadzki Wisły z Reymonta 22. Wisła miała płacić miastu 3 mln zł rocznie za wynajem mało funkcjonalnego stadionu, ale uregulowanie rachunku wobec magistratu nigdy nie było w Wiśle szczycie priorytetów. W lipcu, gdy umowa wygasła i klub chciał podpisać nową, miasto upomniało się o należne mu pieniądze. Wisła nie miała środków na spłatę długu, ale w sukurs przyszła jej Ekstraklasa SA, porozumiewając się z miastem, że ureguluje zadłużenie klubu pieniędzmi, które miałyby trafić do Białej Gwiazdy z tytułu praw marketingowych. Wisła została w domu, ale stracił kolejne źródło finansowania. To był kolejny gwóźdź do trumny. Poza tym według nowych ustaleń musiała płacić za wynajem obiektu 123 tys. zł za każdy mecz, przelewając środki na konto miasta 48 godzin przed spotkaniem.

Wreszcie Cupiał nigdy nie zadbał o stworzenie klubowej akademii. Jej znaczenie zawsze bagatelizował, a za szkolenie narybku odpowiadało pozostawione same sobie Towarzystwo Sportowe "Wisła". Od 2015 roku na czele klubowej akademii stoi Rafał Wisłocki - nowy prezes Wisły SA, który podjął się straceńczej misji uratowania piłkarskiej spółki.

Zgniły kompromis

Być może losy Wisły potoczyłyby się zupełnie inaczej, gdyby Bednarz, któremu Cupiał powierzył uporządkowanie klubowych finansów, miał możliwość dokończenia swojej misji. Podczas gdy "Krwawy Jacek" miał podejmować kolejne niepopularne decyzje, by tylko uszczelnić budżet, kilkaset metrów od Stadionu Miejskiego im. Henryka Reymana, w Towarzystwie Sportowym "Wisła", zaczęły rosnąć wpływ chuliganów, którzy z biegiem czasu przemienili się w zorganizowaną grupę przestępczą. To właśnie oni w 2014 roku przeprowadzili krucjatę przeciwko bezkompromisowemu prezesowi, doprowadzając do jego dymisji.
Czy Wisła Kraków upadnie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×