Kuriozalna wymiana e-maili pomiędzy niedoszłymi właścicielami Wisły Kraków. Straszyli się nawzajem policją

Z Vanną Ly, niedoszłym właścicielem Wisły Kraków, nie ma kontaktu, a na e-maile odpowiadała jego żona. Mats Hartling miał ją straszyć policją kryminalną.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
Vanna Ly, Adam Pietrowski i Mats Hartling Newspix / Krzysztof Porębski/PressFocus / Na zdjęciu: Vanna Ly, Adam Pietrowski i Mats Hartling
Portal sport.pl ujawnił szczegóły e-maili pomiędzy Matsem Hartlingiem i żoną Vanna Ly, Elisabeth Valterą. To ona poinformowała, że jej mąż w samolocie miał mieć zawał i w tej chwili nie można się z nim skontaktować, ponieważ "jednym z rezultatów zawału jest niezdolność do wyraźnego mówienia".

Z informacji, do jakich dotarł portal, wynika, że Mats Hartling nie wierzył w tajemnicze zniknięcie Vanna Ly. "Nie ma żadnych dowodów, aby jakikolwiek pasażer miał zawał serca podczas jakiegokolwiek lotu do Waszyngtonu w dniu, o którym mówiła twoja żona" - czytamy w artykule. "W odpowiedzi małżonka inwestora ironizowała: 'Zakładam, że nigdy nie miałeś osobistego odrzutowca. Co więcej, nie wiesz też, gdzie samolot wylądował'."

Małżonka Ly napisała, że Vanna 27 grudnia udał się do banku, aby "wytłumaczyć dokumenty podpisane 22 grudnia". Następne e-maile to obustronne obrzucanie się pretensjami i zastraszanie się prawnikami. Hartling ponadto zapowiedział, że sprawę zgłosi do policji kryminalnej w Luksemburgu, Francji, Polsce i Szwajcarii.

Sport.pl pisze, że "czytając kolejne e-maile trudno wyzbyć się wrażenia, że Elisabetą V. Ly w rzeczywistości może być... Vanna Ly. Sugeruje to szczególnie sposób odpowiedzi na groźby Hartlinga, który sprawę zamierza przekazać policji, oraz prawnikom." Ly podczas meczu z Lechem Poznań, kiedy był na trybunach w sektorze VIP, miał się chwalić, że posiada prawa do autobiografii Mehmeta Alego Agcy. To zamachowiec, który strzelał do Jana Pawła II (Ly miał znać osobiście Karola Wojtyłę).

Co więcej, Hartling utrzymuje, że nadal czuje się współwłaścicielem Wisły Kraków. A jeszcze w piątek (4.01) wydawało się, że sytuacja wokół Wisły zaczyna się normalizować: pełniącym obowiązki prezesa został Rafał Wisłocki, odbyła się konferencja prasowa nowego zarządu, w ratowanie klubu włączył się Bogusław Leśnodorski. Pierwszą decyzją nowego prezesa było rozwiązanie umowy z cieszącym się złą sławą Stowarzyszeniem Kibiców Wisły Kraków. Decyzja wśród piłkarskich ekspertów została odebrana bardzo pozytywnie.

W niedzielę Tomasz Włodarczyk z "Przeglądu Sportowego" poinformował, że w Zakopanem spotkali Łukasz Wachowski, dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN, i Bogusław Leśnodorski reprezentujący Wisłę Kraków.

Prawnik Bogusław Leśnodorski już zaczął pracę dla Wisły. Były prezes Legii Warszawa zadeklarował krakowskiemu klubowi bezpłatną pomoc prawną, by uregulować jej arcytrudną sytuację. Biała Gwiazda jest na skraju bankructwa i nerwowo poszukuje nowego właściciela, który ureguluje zaległości wobec pracowników i wszystkich wierzycieli. Wobec zamieszania z rzekomym przejęciem klubu przez Vannę Ly i Matsa Hartlinga, PZPN podjął decyzję o zawieszeniu licencji na grę w ekstraklasie.

Jeśli sytuacja nie wyjaśni się do początku rundy wiosennej, Wisły zabraknie w Lotto Ekstraklasie. Wybawicielem drużyny może okazać się Leśnodorski, z którym nowe władze klubu wiążą duże nadzieje.

ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: West Ham poradził sobie bez Fabiańskiego. Młoty grają dalej [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy wiosną Wisła Kraków nadal będzie grała w Lotto Ekstraklasie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×