Jacek i Robert Gumni - rodzina z "kotła"

Newspix / Radosław Jóźwiak / Na zdjęciu: Robert Gumny
Newspix / Radosław Jóźwiak / Na zdjęciu: Robert Gumny

- Gdzie tak operują? Chyba w kosmosie! - grzmiał Jacek Gumny, wzburzony ojciec utalentowanego piłkarza Lecha. Wściekał się na informacje o operacji syna, które pojawiły się w sieci.

Chodzi o Roberta Gumnego. To 20-letni, obecnie podstawowy zawodnik poznańskiego klubu, reprezentant Polski U-21. Cała sprawa zaczęła się w błahy sposób. Anonimowy użytkownik Twittera "Janekx89" poinformował, że zimowy transfer piłkarza jest bardzo wątpliwy, bo niedawno przeszedł on kolejny zabieg na kolanie, z którym miał problemy już wcześniej. Wówczas, w ubiegłą niedzielę, ojciec piłkarza postanowił zareagować. Wybrał się z synem na jedno ze szkolnych boisk na poznańskim Łazarzu (to osiedle, na którym wychował się Robert) i nagrał film, na którym widać, jak młody lechita biega i kopie piłkę na pustą bramkę. Poruszenie wywołały jednak komentarze, jakimi Gumny senior "okrasił" nagranie.

- Tak właśnie wygląda chłopak, który jest po operacji. Biegać nie może... A to mówię ja Jacek Gumny, ojciec k... Roberta Gumnego. Proszę bardzo, jeszcze raz pokazuję jak jest chory, że z Lechem nie pojedzie i jest po operacji. To nie wiem gdzie tak operują, chyba w kosmosie, że po trzech dniach już biega. Jak nie wiesz jeden z drugim, to nie pisz, chyba że bierzecie pieniążki za to k..., żeby komuś coś utrudnić - grzmiał, dorzucając jeszcze niesmaczny żart, jakoby autorowi informacji "wujek wchodził do wanny".

ZOBACZ WIDEO Zgrupowanie Legii bez Arkadiusza Malarza. "Można było rozstać się w inny sposób"

Nerwy po nieudanym roku

Skąd tak gwałtowna reakcja? To najbardziej nurtujące pytanie w tej - mimo wszystko - burzy w szklance wody. Przyczyna jest dość prosta: Robert Gumny ma za sobą trudny i niezbyt udany rok, a o niektórych zdarzeniach chciałby jak najszybciej zapomnieć.

Zaczęło się od fiaska transferu do Borussii M'gladbach. Wszystko było już niemal dograne, lecz temat upadł ze względu na problemy z kolanem zawodnika. Niemcy mieli wątpliwości, a jako że zabrakło im czasu na dodatkowe badania, zrezygnowali z podejmowania ryzyka i odpuścili starania o Polaka.

Lechowi przeszło wtedy koło nosa co najmniej 6,5 mln euro odstępnego, a samemu Gumnemu szansa na występy w Bundeslidze, co było dla niego dużym ciosem, bo bardzo tego transferu chciał - w przeciwieństwie do klubu. - Początkowo odrzuciliśmy ofertę Borussii, jednak zawodnik i jego rodzina nalegali, dlatego się zgodziliśmy - tłumaczył wiceprezes Kolejorza, Piotr Rutkowski.

Potem doszły kolejne kłopoty. W maju młody obrońca musiał przejść plastykę łąkotki, po której pauzował pięć miesięcy. Na boisko wrócił dopiero w październiku i wystąpił w zaledwie kilku meczach. Jak bardzo był głodny gry, świadczą słowa z początku listopada, gdy jego zdaniem niepotrzebnie pojechał na zgrupowanie kadry U-21, która rozgrywała wtedy decydujące mecze eliminacji mistrzostw Europy. - Powołanie było kontrowersyjne, gdyż nie zdążyłem zagrać nawet w rezerwach. Dzwonił do mnie trener Michniewicz i powiedział, że chce mnie zobaczyć na treningach. Potem zdecydował, że skoro grałem w eliminacjach, to powinienem polecieć do Danii. Liczyłem, że zagram chociaż z Gruzją, ale nie dostałem szansy. To był dla mnie stracony czas. Gdybym był w Poznaniu, popracowałbym więcej i może szybciej wróciłbym na boisko. Tymczasem po powrocie ze zgrupowania musiałem jeszcze wystąpić w III lidze i dopiero później trafiłem do pierwszej drużyny - mówił otwarcie.

W tle odłożony duży transfer

Lech stawia sprawę jasno: w okienkach zimowych nie chce się pozbywać kluczowych zawodników, ale jeśli wpłynie oferta nie do odrzucenia, wyda zgodę na odejście. I Gumny to jeden z tych piłkarzy, w przypadku których podobna oferta jest najbardziej prawdopodobna. Nic więc dziwnego, że zawodnik i rodzina dbają, by PR w tym newralgicznym czasie był jak najlepszy. Dlatego zdenerwowały ich doniesienia o grudniowym zabiegu, który miałby 20-latkowi uniemożliwić rychłą zmianę pracodawcy.

Faktem jest jednak, że interwencja chirurgiczna miała miejsce, choć słowo "zabieg" jest zdecydowanie zbyt mocne. "Guma" nie grał w zamykającym ligową jesień meczu z Wisłą Kraków (1:0), bowiem udał się do Włoch, gdzie przechodził konsultację u doktora Pier Paolo Marianiego (tego samego, który leczył Arkadiusza Milika i Macieja Makuszewskiego). Dotyczyła ona majowej operacji, tyle że przy okazji piłkarzowi wyjęto śrubę z kolana.

"Robert Gumny jest zdrowy, 14 stycznia wraca z urlopu, jedzie na obóz z drużyną. W grudniu dostał ostatnie wskazówki rehabilitacyjne, mimo wolnego regularnie pracuje i trenuje" - pisał niedawno na Twitterze rzecznik prasowy Lecha, Łukasz Borowicz i to tyle jeśli chodzi o oficjalne stanowisko klubu. Sztab medyczny nie udziela dodatkowych komentarzy, tematu nie rozwija też sam zainteresowany, który zresztą na wspomnianym wyżej filmie milczał (mówił tylko jego ojciec).

Usportowiona rodzina

W przypadku Gumnego trudno stwierdzić, że sportowcem został przez przypadek. Jego ojciec trenował sztuki walki, starszy brat Mikołaj jest reprezentantem Polski w hokeju na trawie.

Ojciec uważnie śledzi karierę syna, a na stadionie przy ul. Bułgarskiej robi to z wysokości "kotła". To człowiek, dla którego Kolejorz jest świętością. - U mnie w domu Lech był od zawsze, na mecze zabierali mnie tata i wujek. Ja brałem na Bułgarską Roberta, Lechem był zaszczepiony od urodzenia - opowiadał na łamach "Super Expressu".

Z drugiej strony film, jaki nagrał nie wygląda, delikatnie mówiąc, zbyt poważnie i wzbudził w środowisku raczej zażenowanie, zwłaszcza że odnosił się do anonimowego wpisu w sieci.

- Ta burza w szklance wody jest śmieszna. Pan Jacek Gumny mógł sobie podarować niektóre epitety, bo trochę się zagotował. Miał do tego prawo, gdyż niektóre informacje, jeśli nie są prawdziwe, wpływają na wartość piłkarza na rynku transferowym, ale nieco się pospieszył. Inna sprawa, że to zagorzały kibic Kolejorza, który jest impulsywny i ta cecha dała o sobie znać. Wielkiej afery bym z tego nie robił, poza tym, że kilka epitetów było zbytecznych - uważa dziennikarz Radia Poznań, Dawid Cytrowski.

I faktycznie, Robert Gumny prędzej czy później zostanie pewnie bohaterem dużego transferu, lecz takie groteskowe historie na pewno go do tego nie przybliżają.

Źródło artykułu: