Cracovia pozyskała Sergiu Hancę, czołowego skrzydłowego rumuńskiej ligi, za 60 tys. euro, choć jeszcze latem Dinamo Bukareszt żądało za niego od Legii Warszawa 1 mln euro. Teraz cena za 25-latka była tak niska z dwóch powodów. Po pierwsze, jego kontrakt wygasa za pół roku. Po drugie, Hanca nie chciał grać dłużej grać w Dinamo po tym, jak w grudniu kibice klubu zaatakowali jego żonę Andreę, więc klub poszedł pomocnikowi na rękę, wydając zgodę na transfer za symboliczną wręcz kwotę.
W kończącym rundę jesienną meczu z Astrą Giurgiu (1:4) Hanca zdobył dla Dinama honorowego gola pięknym strzałem z dystansu. Będącą na trybunach żonę piłkarza ucieszyło trafienie męża, ale jej reakcja nie spodobała się kibicom Dinama, którzy naubliżali kobiecie. Do rękoczynów nie doszło, ale żona Hancy wolała opuścić trybunę. Gdy zawodnik dowiedział się, co się wydarzyło, poprosił klub o rozwiązanie kontraktu. W rozmowie z "Gazetą Sporturilor" zaprzeczył jednak, by powiedział, że "Dinamo dla niego umarło", jak donosiły rumuńskie media.
- Drażniło mnie to, co pojawiło się na ten temat w prasie. Klub zabronił mi o tym mówić. Krążyły moje słowa, że Dinamo dla mnie umarło, ale nigdy tak nie powiedziałem. To normalne, że Andrea ucieszyła się z mojego gola. Ona i moi znajomi przyszli na mecz kibicować, a nie bić się na trybunach - stwierdził Hanca.
25-latek nie tylko odszedł z Dinama ze względu na to, jak potraktowana została jego żona, ale też kierował się jej dobrem wybierając następny klub.
- Miałem oferty z Arabii i Cypru. W Arabii kobiety nie mają wstępu na trybuny, więc Andrea nie mogłaby mnie oglądać. Dlatego wybrałem Cracovię. Celem Cracovii jest awans do europejskich pucharów. Drużyna jest bardzo dobra, a trener jest bardzo ambitny. Myślę, że może nawet walczyć o mistrzostwo Polski - przyznał Rumun.
ZOBACZ WIDEO Zgrupowanie Legii bez Arkadiusza Malarza. "Można było rozstać się w inny sposób"