Na początku 2008 roku Kamil Grosicki mający problemy z uzależnieniem od hazardu wyjechał do Szwajcarii, gdzie związał się umową z FC Sion. Miał się tam odbudować, ale kariery nie zrobił. Rundę wiosenną minionego sezonu spędził w Jagiellonii Białystok, do której został wypożyczony z Legii Warszawa.
Grosicki zagrał w trzynastu meczach, zdobył cztery bramki i zaliczył kilka asyst. Był jednym z najjaśniejszych punktów drużyny z Białegostoku. 21-letni pomocnik odzyskał formę i wrócił do normalnego życia. Nic dziwnego, że nie chce zmieniać barw klubowych, choć do Legii ma spory sentyment. - Na 99 proc. nie wrócę na Łazienkowską 3. Podpisałem trzyletni kontrakt z Jagiellonią, która w tej chwili musi wpłacić pieniądze na konto warszawskiego zespołu. W ten sposób kończy się moja przygoda z Legią - mówi Grosicki w rozmowie z portalem legia.com.
"Grosik" żałuje, że nie rozstał się z warszawskim klubem w zbyt cywilizowany sposób. - Trochę szkoda, że po sezonie nie skontaktował się ze mną trener ani dyrektor sportowy, nie podziękowali za współpracę, jednak takie jest życie. Nie chcę już do tego wracać - opowiada zawodnik, który nie ukrywa radości z pobytu w Jagiellonii. - Cieszę się, że trafiłem do Jagi. Białystok to bardzo fajne miasto. Czuję się tam dobrze. Moje relacje z prezesami i sztabem szkoleniowym układają się poprawnie. Jestem szczęśliwy, ponieważ ustabilizowałem się, a kibice mnie doceniają.
Jeśli Grosicki utrzyma swoją wysoką formę, będzie mógł liczyć na oferty z klubów zagranicznych. Czy będzie zainteresowany wyjazdem z Polskim, po nie najlepszych doświadczeniach ze Szwajcarii? - Po zakończonym sezonie otrzymałem ofertę zza granicy, ale wspólnie z menedżerem uznaliśmy, że nie warto opuszczać Polski. Jeszcze nie teraz. Sześć miesięcy temu byłem praktycznie na dnie. Teraz znajduję się na topie. Chcę małymi kroczkami dążyć do jeszcze lepszej formy - zakończył Kamil Grosicki.