Tomasz Rząsa: Wiosna weryfikacją dla kilku piłkarzy Lecha Poznań, przygotowujemy już letnie transfery

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Rozmawiamy o niej, bo cały czas odnoszę wrażenie, że po raz kolejny przerabiamy scenariusz, który się nie sprawdził. Ta drużyna zawodziła kilka razy, Nenad Bjelica i Ivan Djurdjević płacili głowami, psuła się atmosfera w Poznaniu...

Trener na samym końcu jest rozliczany za wynik, lecz także za warsztat pracy jego sztabu. To jest ważne i często decyduje, czy w przyszłości będziemy w stanie robić progres. Tak należy na to patrzeć, a nie tylko na miejsce w tabeli. Musimy ocenić, czy dany szkoleniowiec będzie w stanie pójść z drużyną do przodu np. po ruchach, jakie mamy w planie wykonać latem.

Jasmin Burić, Matus Putnocky, Dimitris Goutas, Rafał Janicki, Nikola Vujadinović, Vernon De Marco, Marcin Wasielewski, Łukasz Trałka, Maciej Gajos - to grupa, której za pół roku kończą się kontrakty. Jaka jest ich sytuacja? Czy runda wiosenna będzie dla nich decydująca?

Zdecydowanie tak. Część z nich gra tu długo i sporo o nich wiemy, ale niektórzy są u nas krócej. Są w tej grupie piłkarze, co do których już teraz mamy jasność, jakie decyzje zapadną latem, ale nie dotyczy to wszystkich. Dla niektórych właśnie wiosna będzie weryfikacją. Dostaną szansę popracowania z trenerem Adamem Nawałką, a potem wspólnie ocenimy ich potencjał.

Czy w tej grupie jest ktoś, kto mógłby podpisać nową umowę już teraz?

Nie chcę uciekać od odpowiedzi, jednak to są wewnętrzne rozmowy w klubie. Piłkarze dowiedzą się pierwsi, ale oczywiście czas ucieka i ten proces trwa. Mogę powiedzieć, że są w tej grupie zawodnicy, z których w tym momencie jesteśmy zadowoleni.

Dimitris Goutas miał niedawno zgodę na odejście z klubu, tymczasem wciąż jest w Poznaniu. Jak obecnie wygląda jego sytuacja?

Sprawa jest w toku, Dimitris przepracował z nami cały okres przygotowawczy i jest alternatywą na pozycji środkowego półprawego obrońcy. Tam mamy również Thomasa Rogne i Rafała Janickiego, których trener ocenia wyżej. Dlatego Goutas jako ten trzeci otrzymał zgodę na zmianę klubu. Jeśli ostatecznie zostanie, to pamiętajmy, że on był w Olympiakosie Pireus, więc ma na tyle duże umiejętności, że gdyby zdarzyła się jakakolwiek kontuzja, będzie mógł wejść i pomóc zespołowi.

A gdyby odszedł? Czy wtedy zimą na Bułgarską trafi jeszcze nowy stoper?

Mamy czterech zawodników na tej pozycji. Oprócz Rogne i Janickiego, są to jeszcze Vernon De Marco i Nikola Vujadinović, a dochodzi przecież młody Wiktor Pleśnierowicz. Ludzi nie brakuje.

Może ich za to zabraknąć w ataku, gdzie po wypożyczeniu Pawła Tomczyka zostali tylko Christian Gytkjaer i Timur Żamaletdinow.

Mamy innych zawodników, którzy alternatywnie mogliby zagrać z przodu. To choćby Joao Amaral. Takie przesunięcie zmieniłoby nieco konfigurację w linii pomocy, jednak możliwość jest. Rozmawiałem na ten temat z trenerem i uznaliśmy, że taki skład ataku, jaki mamy teraz, wystarczy.

Dla Tomczyka to już drugie wypożyczenie. Na ile wierzycie, że to jeszcze może być w przyszłości pierwszoplanowa postać?

Paweł jest naszym wychowankiem, sercem oddanym Lechowi. Ma potencjał, potrafi strzelać bramki, ma też dużą umiejętność dochodzenia do sytuacji, co na jego pozycji jest bardzo przydatne. Nadal natomiast brakuje mu doświadczenia, dlatego wypożyczenie do Piasta nas cieszy. Konkurencja w Gliwicach też nie jest mała, lecz u nas przy optymalnej sytuacji kadrowej zbyt wiele minut by nie uzbierał. Trudno mi teraz dyskutować o przyszłości Pawła. Używamy wszystkich środków, by wydobyć z niego maksa.

Głośno się ostatnio zrobiło o gwarancji określonej liczby występów dla zawodników wypożyczonych z Lecha. Trener Arki Gdynia Zbigniew Smółka powiedział nawet, że nie da się traktować jak I-ligowiec. Jak więc Lech podchodzi do takich klauzul?

Jako były sportowiec nie wyobrażam sobie narzucania trenerowi czegokolwiek. My oczywiście liczymy na to, że nasz zawodnik będzie grał, ale nie mamy prawa i nawet nie chcemy niczego wymuszać. Wszystko jest w nogach piłkarza, taki jest nasz przekaz. Nie doszukiwałbym się drugiego dna. Chcemy zaś, żeby nasi zawodnicy grali i dlatego szukamy im klubów, w których ta szansa jest jak największa.

Czy zimą poważnie rozważano transfer Roberta Gumnego? Ten temat odżywa ostatnio w każdym okienku. Trener Adam Nawałka deklarował wprawdzie, że woli sprzedaży tego piłkarza nie ma, ale może wpłynęły jakieś oferty?

Chcieliśmy zatrzymać cały trzon zespołu, dotyczy to także Roberta. Oczywiście mógł się zgłosić ktoś, kto zakładał, że np. po mistrzostwach Europy U-21 cena może wzrosnąć. Sytuacja jest jednak taka, że Robert zostaje u nas i na wiosnę walczy z Lechem.

Jak pan odebrał filmik nagrany przez ojca Gumnego, który w mało wybredny sposób zdementował informacje o jego kontuzji? Czy klub nie był trochę zniesmaczony tym nagraniem?

Sam jestem rodzicem trójki dzieci i gdyby któremuś z nich działa się krzywda bądź był niesprawiedliwie oceniany, nie czułbym się z tym komfortowo. Każdy ma inny temperament. Jeden wyraża to mocniej, bardziej ekspresyjnie i wrzuca do mediów, drugi spokojniej i używa bardziej wyszukanych słów. Jako rodzic potrafię zrozumieć frustrację ojca na pomówienia.

Christian Gytkjaer ma opcję w umowie, dzięki której Lech może ją przedłużyć z własnej inicjatywy. Pytanie tylko czy z Duńczykiem można wiązać nadzieję na przyszłość długoterminową. To jeden z najważniejszych zawodników, gwarantujący bardzo dobre liczby.

Trudno przesądzać, bo duże znaczenie mają uwarunkowania rynkowe. Christian niesie wartość sportową, jest też wzorem dla innych. Widać u niego skandynawską powściągliwość i dużą sumienność w codziennej pracy, z której mogą czerpać choćby zawodnicy akademii. Przez swoje sukcesy w Poznaniu Gytkjaer trafił do reprezentacji. Lech słynął z dobrych napastników, których jednak nie mógł zatrzymać. Christian chce u nas zostać, zamierzamy skorzystać z opcji przedłużenia jego kontraktu. Zależy nam jednak na tym, by zawodnik nadal dobrze się u nas czuł. Jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność. Mamy innych napastników: Huberta Sobola, Pawła Tomczyka, Dawida Kurminowskiego czy Filipa Szymczaka. Zawsze też możemy kogoś sprowadzić. Obecnie chcemy oczywiście jak najdłużej korzystać z usług Christiana, lecz zdajemy sobie sprawę, że są lepsze kluby niż Lech i on może chcieć spróbować sił gdzie indziej, zwłaszcza że ma status reprezentanta Danii.

Przejdźmy do tematu rezerw, które już nie po raz pierwszy mają realną szansę na awans do II ligi. Czy taki cel wybrzmi tym razem głośno?

On zawsze był aktualny, choć nie było to robione na zasadzie takiej, że każdy kto nie zagrał w ekstraklasie, od razu schodził do drugiego zespołu. Awans do II ligi jest dla nas celem, bo pomógłby zawodnikom w płynnym przechodzeniu z juniora do seniora. Kultura gry na szczeblu centralnym jest wyższa niż w III lidze. Z czystym sumieniem mogę więc powiedzieć, że wolą klubu jest awans. Nie przekłada się to na transfery do rezerw, lecz między Adamem Nawałką i Dariuszem Żurawiem będzie pełna współpraca. Trener Nawałka bardzo ceni sobie to, by zawodnicy byli w rytmie meczowym, zatem kto tylko będzie mógł, zagra w drugiej drużynie.

Zatem celem rezerw jest II liga. Co natomiast zadowoli pana na koniec sezonu jeśli chodzi o pierwszy zespół? Tylko mistrzostwo, czy niekoniecznie?

Sam grałem w piłkę i zawsze interesowało mnie główne trofeum. Dlatego dopóki będzie jakakolwiek szansa, chcemy się bić o tytuł. Gdyby się nie udało, to ze względów zarówno sportowych, jak i biznesowych, chcemy się zakwalifikować do europejskich pucharów, a potem awansować do fazy grupowej. Dla mnie marzeniem byłaby Liga Mistrzów. Jako piłkarz wziąłem w niej udział sześciokrotnie. Gdy byłem asystentem Macieja Skorży w Lechu, nie udało się, bo polegliśmy w dwumeczu z FC Basel. Może zrealizuję taki cel jako dyrektor sportowy.

Czy obecną kadrę Lecha Poznań stać na mistrzostwo Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×