- Przyjechaliśmy własnymi samochodami. Było nas dwunastu, w tym jeden bramkarz. Jesteśmy zdziesiątkowani przez parę kontuzji i kartki - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl wyjaśnia 34- letni pomocnik Warty, Tomasz Bekas.
Okazuje się, że wariant przyjazdu autami do Łęcznej nie był wcześniej planowany. Nie jest on także konsekwencją oszczędności w klubie. - Po prostu wyszło małe nieporozumienie, dlatego przyjechaliśmy samochodami. To nie jest tak, że w Warcie nie ma pieniędzy na autobus - śmieje się Marcin Klatt.
Mimo wszystko poznański klub starał się stworzyć piłkarzom jak najlepsze warunki, łącznie z zapewnieniem noclegu z czwartku na piątek. - Przyjechaliśmy dzień wcześniej, spaliśmy w hotelu. Klub dał nam na paliwo, także nie ma z tym problemu - dodaje napastnik Warty.