EURO 2012 na pewno odbędzie się w Kijowie, taką decyzję ogłosił 13 maja w Bukareszcie szef Europejskiej Unii Piłkarskiej Michel Platini. 30 listopada natomiast, mają zostać zweryfikowane postępy prac w trzech pozostałych miastach, Doniecku, Lwowie oraz Charkowie. Z rywalizacji odpadły Dniepropietrowsk i Odessa.
W Polsce turniej odbędzie się w czterech miastach. Oprócz stolicy, wskazane zostały także Wrocław, Poznań oraz Gdańsk. Okazuje się jednak, że przegrany Kraków także ma nadal szansę na zorganizowanie turnieju. Problemy gospodarcze na Ukrainie są tak potężne, że taką możliwość zasugerował nawet minister sportu Mirosław Drzewiecki.
Według ministra pieniędzy brakuje nawet na stadiony. W Doniecku stadion jest już niemal gotowy ale nie znalazły się pieniądze na jego wykończenie. Potrzebna jest kwota w wysokości ok. 70 milionów dolarów. Drzewiecki podkreśla, że Polska jest gotowa pomóc Ukrainie, jednak nie w każdej sferze, jak choćby budowie stadionów, jest to możliwe. Minister zastrzega również, że Polska nie czeka aż partnerowi powinie się noga.
- Na pewno nie czekamy, aż naszym partnerom powinie się noga. Ale Ukraińcy zmagają się z ogromnymi problemami gospodarczymi. Nie mają czym płacić za gaz. W takich warunkach podołanie takiemu wyzwaniu jak Euro 2012 jest ekstremalnie trudne. Możemy im pomóc, wysłać specjalistów. Ale nie wybudujemy za nich stadionów - mówi minister sportu w rządzie Donalda Tuska.
Minister uważa, że nadal szansę na zorganizowanie turnieju ma Kraków. Drzewiecki wzywa miasto, by było w "pogotowiu", bowiem ukraińskie problemy mogą doprowadzić do tego, że UEFA zdecyduje się włączyć Kraków do puli miast organizujących turniej. - Intuicja podpowiada mi, że Euro odbędzie się w więcej niż czterech polskich miastach. Kraków powinien być w pogotowiu - mówi Drzewiecki.