Legia Warszawa w dwóch ostatnich meczach znakomicie wykorzystała atut własnego parkietu. O ile w starciu z Hydrotruckiem Radom (94:72) drużyna zaprezentowała efektowny i efektywny basket, to w kolejnym spotkaniu z AZS-em Koszalin (79:69), długo nie mogła znaleźć swojego rytmu gry.
- Wygrana jest najważniejsza, ale nie jestem zadowolony ze stylu jak graliśmy. Dopiero w ostatnich czterech minutach czwartej kwarty zagraliśmy właśnie to, co trenowaliśmy i co było planem na ten mecz - podkreślał niezadowolony Tane Spasev, który pochwalił natomiast drużynę z Koszalina. - Mam nadzieję, że ich walka o utrzymanie zakończy się sukcesem - dodał Macedończyk.
Czytaj także: Weterani opanowali ranking na zapleczu EBL
Legioniści byli wyraźnie lepsi w zbiórkach, jednak brakowało im skuteczności rzutów za trzy (4/18). Gwiazdą drużyny z Warszawy okazał się Filip Matczak, który zdobył 21 punktów.
- Nie graliśmy najlepiej, ale dobre drużyny poznaje się po tym, że zwyciężają nawet wtedy, kiedy nie idzie najlepiej. Staramy się cały czas grać twardo, a kiedy trzeba było zatrzymać rywali, robiliśmy to. Filip Matczak grał bardzo dobrze, starał się kontrolować pick'n'rolle - dodał Jorge Bilbao.
Zobacz także: Golden State Warriors wygrali 47 punktami i przypieczętowali triumf w dywizji
Dużym atutem Legii Warszawa w walce o play-off jest terminarz. W najbliższej kolejce zagra z ostatnim w tabeli Miastem Szkła Krosno, które w niedzielę przegrało ważny mecz z Hydrotruckiem Radom. Tydzień później zawodnicy Spaseva podejmować będą MKS Dąbrowa Górnicza. Schody zaczną się kilka dni później, gdy zagrają na wyjeździe ze Stelmetem Eneą BC Zielona Góra.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Juventus kolejny krok bliżej mistrzostwa. Skromna wygrana dzięki rezerwowemu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]