Andrzej Kuchar przedstawił, dlaczego zainteresował się Lechią Gdańsk. - Planowałem zaistnieć w biznesie piłkarskim ze względu na moją przeszłość sportową, przez to że interesuję się sportem i prowadzę działalność gospodarczą - powiedział Kuchar. - Sport jest tą działalnością, która się będzie w Polsce rozwijać i można zrobić podczas tego coś w większym wymiarze. Piłka nożna najbardziej będzie się rozwijać w dużych ośrodkach, za które uważam miejsca, w których na stadionie może być skupionych 30-40 tysięcy ludzi. Takie warunki spełniały Wrocław i Gdańsk, stąd próba zbudowania drużyny w Gdańsku - dodał biznsemen.
Kuchar powiedział też o sprawach organizacyjnych w Lechii Gdańsk. - Spółka przejmuje drużynę piłkarską 1 lipca. Nasze przygotowania rozpoczną się od przyszłego tygodnia i mamy przyspieszony program. Poza przygotowaniem zespołu do najbliższych rozgrywek, chcemy w większym stopniu zbudować strukturę funkcjonowania klubu, nad czym pracujemy. Mamy poszerzony zarząd, który przygotował strategię, pod którą przygotujemy strukturę. Ja nie uczestniczę w bieżącym zarządzaniu, tylko wyznaczam cele i zadania. Wczoraj odbyliśmy bardzo długą rozmowę przy udziale trenera Kafarskiego i rozmawialiśmy o sprawach bieżących dotyczących sezonu - poinformował były prezes koszykarskiego Śląska Wrocław i żużlowego WTS-u.
W Gdańsku powstał komitet transferowy. Jaki on ma cel? - Postał pięcioosobowy komitet transferowy, który będzie podejmował decyzje na temat uzupełniania zespołu. W tej chwili posadziliśmy kwiatek, który musimy podlewać, aby rósł. Ma on kwitnąć w latach 2012-2013 - powiedział Andrzej Kuchar, po czym dodał - Jest to minimalizacja błędów. Nie ma człowieka, który by posiadł wszystkie mądrości. Kluczową osobą w komitecie transferowym musi być trener chyba, że będzie to typowa decyzja eventowa, np. Będzie u nas grał w trzech meczach Raul. Wtedy komitetowi transferowemu zleci ten ruch dział marketingu. Wszystkie inne działania, są to działania merytoryczne.
Następnie właściciel klubu się o tym co trzeba zrobić, aby Lechia zaczęła osiągać sukcesy. - Żeby Lechia była taka, jak nam się marzy, muszą być zbudowane pod to odpowiednie podwaliny, które muszą się opierać na trzech nogach. Musimy mieć zbudowane przychody w dniu meczu, przychody wynikające z praw telewizyjnych i przychody wynikające z praw reklamowych. Chcemy, aby były proporcje 1/3 - poinformował Kuchar, po czym powiedział szczegóły swojego planu.
- Aby były przychody w dniu meczu, musi być stadion na Letnicy. Nasze stanowiska były rozbieżne ze stanowiskami prezydenta Adamowicza. Państwu, który przygotowuje projekt miejski wydawało się, że Lechia może spłacać kredyt, który miasto będzie spłacać za budowę stadionu. Jeśli chcemy budować wielką Lechię, to stadion ma być wehikułem, który postara się ją budować. Złożyliśmy kompromisową propozycję, którą omówiliśmy z przedstawicielami największej agencji marketingowej na świecie. Przy pierwszej propozycji miasta, Lechia więcej pieniędzy w dniu meczu zarabiałaby na starym stadionie. Stadion, to dobro publiczne, które europejskie miasto musi mieć. Wielki klub musi być budowany przy udziale wszystkich stron - poinformował wrocławianin.
Lechia miała problemy z negocjacją z miastem w sprawie Baltic Areny. O szczegółach kompromisowej propozycji wypowiedział się nowy właściciel klubu. - Nasza propozycja, to powstanie spółki operatorskiej, która będzie własnością Lechii. Obsługuje ona cały stadion i dzieli się przychodami z miastem, a konkretnie z BIEG-iem. Według naszych symulacji, 15-letnia umowa, to 180 milionów złotych dla BIEG-u, czyli 12 milionów złotych rocznie. Jak będzie wymiana stadionu, to będą przygotowywane jakieś wydarzenia. Przykładowo ostatnie Grand Prix na żużlu było zorganizowane na Stadionie Narodowym w Kopenhadze, gdzie zdjęto część murawy, zasypano sjenitem i zrobili to na trzy dni przed wymianą murawy. Dzięki temu są dodatkowe zyski - zdradził Kuchar.
Gdański klub już niedługo ma mieć bardzo wysoki budżet. - Drugim elementem, który zależy od nas, jest budowanie budżetu marketingowo-sponsorskiego. W latach 2012-2013, przymierzamy się do budżetu powyżej 60-70 milionów złotych. Do tego musi być wzrost ceny praw telewizyjnych i zakładamy, że ten wzrost będzie. W tej chwili są one warte około 120 milionów rocznie - powiedział z nadzieją w głosie Andrzej Kuchar.
Właściciel Lechii ciągle widzi rolę miasta w rozwoju klubu. - Ważna jest pomoc miasta. Rada Miasta Gliwice podjęła uchwałę, że będzie przeznaczać na Piasta 3,6 miliona złotych rocznie, we Wrocławiu przyszedł najbogatszy człowiek w Polsce, mający o wiele większe pieniądze ode mnie i zastrzega sobie, że miasto będzie łożyło z funduszu marketingowego 3,5 miliona złotych rocznie. Ja oczekuję, że miasto również zaangażuje się nie w pomoc klubowi, a w to, że działania marketingowe, które prowadzi, powiąże z Lechią. Sport jest elementem kultury i chcemy, aby miasto to doceniło - przypomniał biznesmen.
Jak Andrzej Kuchar chciałby, aby wyglądał gdański klub w niedalekiej przyszłości?- Marzenia, a możliwości to dwie różne rzeczy - zauważył Kuchar. - Pierwszym czynnikiem, na który trzeba zwrócić uwagę jest cierpliwość. Aby coś zbudować, trzeba być cierpliwym, zbudować sztab ludzi bezpośrednio pracujących z zespołem, któremu damy szansę pracować z zespołem. Musimy mieć szczęście, aby człowiek, któremu powierzymy budowanie zespołu spełni oczekiwania i będzie miał możliwość podołać temu zadaniu. Chcemy postawić na człowieka miejscowego, ale Tomek Kafarski nie ma na dzień dzisiejszy licencji. Chcielibyśmy pomóc mu w dokształceniu się, wysyłać na staże, aby był z Lechią. Mamy mało i dużo czasu. Mało, gdyż chcemy budować Lechię aby się rozwijała, a dużo, bo nie traktujemy tego projektu, jako projekt 2-3 letni, ale projekt wieloletni. Pojawia się pytanie, kiedy ten kwiatek ma się rozwinąć. W naszym założeniu ma się to stać wtedy, gdy przejdziemy na duży stadion. Wtedy musimy mieć to ułożone - powiedział.
Co zatem, jeśli trener Kafarski nie dostanie licencji? - Chcielibyśmy uniknąć fikcji. Ten przepis można bardzo obejść, można dać parę złotych i byłby to figurant, ale my tego nie chcemy. Nie można mówić, że postąpimy w ten, lub w inny sposób, życie to zweryfikuje - poinformował Kuchar.
W Gdańsku pojawiają się też problemy z murawą. - Lechia na stadionie może grać 20-30 spotkań, czyli będzie używała główną murawę 50-60 razy. Trzeba jednak spędzić 300-400 jednostek treningowych na stadionie. Dochodzi zespół rezerwowy, młodzież, którą chcemy rozwinąć i jest to duży problem przed Lechią. Stadion przy Traugutta nie jest przygotowany na to, aby przerobić taką ilość piłkarskich butów. Widziałem ośrodki w Holandii, gdzie każdy ośrodek ma 10-14 płyt z piasku, trawiaste, przykryte, podgrzewane, ze sztuczną murawą. Mistrzostwo osiąga się przez ilość powtórzeń, a aby była ona odpowiednia, trzeba mieć miejsce, gdzie się to wykona. Liczymy na to, że miasto nas wspomoże, bo Lechia nie ma możliwości zbudowania profesjonalnego ośrodka, gdzie można by było szkolić drużynę - wierzy biznesmen.
Andrzej Kuchar liczy też na kibiców biało-zielonych. - Zakładamy, że na mecze będzie chodziło średnio 30 tysięcy ludzi. Na nowym stadionie będzie ruch bezgotówkowy, który przyspieszy obsługę kibiców czterokrotnie. Średni przychód w dniu meczu z widza na najlepiej rozwiniętych stadionach w bogatszych krajach niż my, to pomiędzy 5, a 6 euro. My liczymy na 1 euro od osoby. Liczymy średnią cenę biletów na poziomie 25 złotych. Ważymy proporcję w relacjach z BIEG-iem na pomiędzy słowem wystarczający, a zbyt duży. Bez dobrej Lechii stadion nie będzie na siebie zarabiał. W obfitych latach musimy mieć piłkarzy, którym można płacić netto 600-700 tysięcy euro, a przy obecnych podatkach są to porównywalne kwoty z płacami piłkarzy z Bundesligi. Wtedy piłkarz ma wybór, czy być wielbionym piłkarzem w Gdańsku, czy być zawodnikiem klubu Bundesligi. Musimy stworzyć warunki, aby był zespół grający w europejskich pucharach. Osobna sprawa, czy to się uda - zastanawia się wrocławianin.
Jak będzie wyglądał budżet Lechii Gdańsk i organizacja klubu w zbliżającym się sezonie? - Budżet Lechii na najbliższy sezon będzie wystarczający i większy, niż w ubiegłym roku. Nie wiemy jak się zachowają ci, którzy dotychczas pomagali w budowaniu budżetu. Mamy cel podzielony na dwa podcele. Jeden, to szukanie zawodników mogących być zalążkiem drużyny w 2012-2013 roku, a drugi, to ulokowanie się na ósmym miejscu. Jeżeli jednak papiery na granie ma przykładowo Hirsz, to warto zająć niższe miejsce, aby młody chłopak i wychowanek ograł się w drużynie. Nie można przegiąć w drugą stronę, ale mimo to trzeba patrzeć szerzej na tą drużynę i dobierać tak ludzi, aby w latach 2013-2014 mięli możliwości grania na wysokim poziomie. Zawodnik na długi kontrakt nie może być starszy, niż urodzony w 1985 roku. Za to odpowiada trener, który ma cele, strategie - powiedział właściciel klubu, po czym dodał. - Miałem pytania o zakontraktowanie Hiszpana, grającego wcześniej w Realu. Po co on nam? Przyjdzie na niego 3 tysiące więcej ludzi? A gdzie ich zmieścimy? Gwiazdy są potrzebne drużynie wtedy, gdy będziemy potrzebowali impulsu w postaci 5 tysięcy ciekawskich. Tacy zawodnicy generują koszty i hamują rozwój innych zawodników, dzięki czemu będziemy mieli może miejsce wyżej. Zarząd jest dobrze przygotowany, jeśli chodzi o tą filozofię i będzie można to realizować - wierzy w zarząd klubu jego nowy właściciel.
Kuchar twierdzi też, że nie jest przyspawany do stołka i jeśli ktoś będzie chciał zainwestować w Lechię Gdańsk więcej, to mu to umożliwi. - Wyłożyłem już parę milionów złotych na Lechię, ale jak ktoś uzna, że chce przyjść Abramowicz, to czy będę robił kłopoty? Mogę sprzedać udziały po kosztach nabycia i pieniądzach, które włożyłem w Lechię. Wiecie jak się rodzina ucieszy? Moja żona powiedziała, że przyjechałem do Gdańska trwonić rodzinny majątek - zaśmiał się Andrzej Kuchar.
Co by było, gdyby Lechia została jednak na stadionie przy ulicy Traugutta? - Przy rosnącej konkurencji i przy tym, co się dzieje w innych miastach, Lechii by nie było. Chcę wynająć stadion za możliwe jak najmniejsze pieniądze i za te rzeczy, na których zarabia stadion podczas meczów chcemy zarabiać pieniądze. To normalne. Trudno sobie wyobrazić, że przegralibyśmy ewentualny przetarg, gdyż Lechia musi grać na tym stadionie - wytłumaczył Kuchar.