Ewa Pajor zrobiła w Niemczech furorę. Nadali jej przydomek. "To od Lewandowskiego"

- Czasami wołają na mnie "Goalski" - zdradziła Ewa Pajor w programie Dzień Dobry TVN. Mistrzyni i królowa strzelczyń Bundesligi podczas wizyty w studiu założyła "siatkę" prowadzącemu program Marcinowi Mellerowi.

Michał Fabian
Michał Fabian
Ewa Pajor Getty Images / Thomas Eisenhuth / Na zdjęciu: Ewa Pajor
To był sezon życia Ewy Pajor. 22-latka wywalczyła z VfL Wolfsburg podwójną koronę - mistrzostwo Bundesligi oraz Puchar Niemiec. Została także królową strzelczyń Bundesligi. W 19 spotkaniach zdobyła 24 gole (więcej TUTAJ>>). Średnio pokonywała bramkarkę rywalek co 58 minut.

Polka dorobiła się już w Niemczech pseudonimu. - Czasami wołają na mnie "Goalski". Od Lewandowskiego - wyjaśniła w programie Dzień Dobry TVN. To połączenie słów "Goal" i "Lewandowski" (z kolei polski napastnik Bayernu Monachium miał podobny przydomek - "Lewangoalski"). - Koleżanki z drużyny mówią też do mnie "Dobrze". Bo to jedyne słowo po polsku, którego ich nauczyłam - dodała.
- W Niemczech piłka nożna kobiet jest bardzo popularna, można powiedzieć, że jest o nas głośno. Wolfsburg to jeden z najlepszych klubów na świecie. Jestem w nim cztery lata, czuję się tam bardzo dobrze, nie myślę o odejściu - mówiła Ewa Pajor.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Liverpool - Tottenham. Kto wygra Ligę Mistrzów? Głosy ekspertek podzielone
Podczas wizyty w studiu TVN reprezentantka Polski pokazała, że strzelanie goli przychodzi jej z łatwością. Prowadzący program Marcin Meller stanął w malutkiej bramce, ale Pajor i tak znalazła na niego sposób. Założyła mu "siatkę". - Obojętnie jak się strzeli, najważniejsze, żeby piłka wylądował w siatce - uśmiechnęła się napastniczka klubu z Wolfsburga.

Pajor opowiadała także o swoich początkach z piłką nożną. Pierwsze doświadczenie było bardzo bolesne. - Pamiętam, jak mała dziewczynka, w wieku ok. 8 lat, na zajęciach świetlicowych chciała zagrać w piłkę, co wtedy było wyjątkowe. Otrzymała potężny strzał od kolegi starszego o sześć lat. Prosto w buzię. Uniosło ją na kilka centymetrów. Wyprowadziłem ją z hali, myśląc o najgorszym, że po prostu już nie będzie chciała w życiu znać piłki. Otarła łzy i powiedziała, że chce wrócić na boisko - wspominał Piotr Kozłowski, nauczyciel w-f i pierwszy trener Ewy Pajor.

- Pamiętam ten strzał do dziś. Otrząsnęłam się i dalej grałam w piłkę. Nie oddałam starszemu koledze, bo chyba się go bałam - przyznała królowa strzelczyń Bundesligi.

Z rodzinnego Pęgowa - wsi w województwie łódzkim - wyjechała w wieku 13 lat do Konina. Zamieszkała wraz z siostrą w internacie, grała w piłkę w tamtejszym Medyku. Jest wdzięczna rodzicom, że wspierali ją w walce o marzenia. - Z początku się obawiałem. Dziewczyna w piłkę nożną? Aż strach. Jak piłka uderzy, może zrobić krzywdę. Teraz jestem zadowolony i dumny, że taka gwiazda z naszej wsi wyrosła - powiedział ojciec piłkarki Janusz Pajor.

Ewa Pajor przyznała, że nie lubi, gdy mówią na nią "Messi w spódnicy". Powód jest prozaiczny. Woli wzorować się na Cristiano Ronaldo. - Od kiedy pamiętam, zawsze Ronaldo był pierwszym, którego obserwowałam. Ma szybkość, strzał, drybling - wszystko to, co lubię - podkreśliła w DDTVN najlepsza polska piłkarka.

Zobacz także: Mecz Cristiano Ronaldo na żywo. Ewa Pajor spełniła swoje marzenie

Czy Ewa Pajor zdobędzie kiedyś Złotą Piłkę dla najlepszej piłkarki świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×