Poczuł się źle po finale Ligi Mistrzów. Zmarł były zawodnik Tottenhamu
Justin Edinburgh poleciał do Madrytu, aby na żywo obejrzeć finał LM: Liverpool - Tottenham. To spotkanie było dla niego o tyle ważne, że w koszulce "Kogutów" grał przez 10 lat. Niestety, zaraz po powrocie poczuł się źle, a kilka dni później zmarł.
Szkoleniowiec pracujący na piątym poziomie angielskich rozgrywek trafił natychmiast do szpitala. Przez kilka dni nie napływały do nas żadne nowe informacje. Aż do sobotniego popołudnia. Niestety, brytyjskie media przekazały smutną wiadomość. - Justin Edinburgh: menedżer Leyton Orient, zmarł w wieku 49 lat - w taki sposób BBC zatytułowało tę informację.
"Jesteśmy totalnie rozbicie" - napisał w oficjalnym oświadczeniu szef Leyton, Nigel Travis. "Wszystkie nasze myśli są teraz z najbliższymi Justina. Nie jesteśmy nawet w stanie wyrazić swojego smutku".
Edinburgh był lewym obrońcą, rozegrał aż 258 spotkań w barwach Tottenhamu. Po zakończeniu kariery piłkarskiej zajął się pracą szkoleniową, w niższych ligach. Z sukcesami. W 2013 roku awansował do League Two (trzeci poziom rozgrywek) z Newport County. W Leyton pracował od jesieni 2017, prowadził zespół w 82 meczach, wygrał 45 z nich.
- Straciliśmy niezwykle pracowitego człowieka, który najpierw w pocie czoła wykuł sukces piłkarski, a od kilku lat piął się w hierarchii szkoleniowej. Przed nim była wizja wielkiej kariery szkoleniowej - przyznał Howard Wilkinson, przewodniczący organizacji zrzeszającej brytyjskich trenerów.