Choć reprezentacja Argentyny awansowała do ćwierćfinału Copa America 2019, trudno nie odnieść wrażenia, że drużyna nie spełnia oczekiwań fanów. Porażka z Kolumbią, remis z Paragwajem i wymęczona wygrana z Katarem to nie jest to na co czekali. Tym bardziej, że w poprzednim Copa America zespół w pięciu meczach, w fazie grupowej, ćwierćfinale i półfinale, strzelił 18 bramek. Co więcej, w końcu znalazł się odważny selekcjoner, który postawił na duet Lionel Messi - Sergio Aguero.
Status tego pierwszego na pewno poprawiłby się, gdyby drużyna przełamała się, zaczęła grać i wygrała turniej. Wygrane trofeum z pierwszym zespołem to jest to, czego brakuje piłkarzowi Barcelony w "wirtualnym starciu" z Maradoną. Zawsze był z tyłu, choć z czasem ten dystans się skrócił.
- Może ludzie nie kochają Messiego, ale każdy większy portal ma zakładki "Maradona" oraz "Messi" co pokazuje, że status tych zawodników jest podobny. Bardziej świadomi ludzie oczywiście uważają, że to Maradona robił największe show w historii, ale jako człowiek się skompromitował, roztrwonił swoja karierę. Jest dziś traktowany kabaretowo. Oczywiście komentatorami są jego koledzy jak Ruggeri czy Goycoachea, więc jeszcze się trzyma - mówi Bartłomiej Rabij, wybitny ekspert od piłki południowoamerykańskiej, autor książki "Podcięte skrzydła kanarka", traktującej dla odmiany o piłce brazylijskiej.
ZOBACZ WIDEO 139 krajów, 75 rywalek. Karate walczy o igrzyska
Według niego ludzie dojrzeli do tego, by bardziej niż na brak trofeów Messiego zwrócić uwagę na działania federacji.
- Jeśli chodzi o Messiego, oczywiście jest niedosyt, ale do ludzi dociera powoli, że jest totalny "gnój" w federacji. Podczas ostatnich wyborów 75 delegatów oddało 76 ważnych głosów, na 50-lecie klub braci Grondonów, satrapów rządzących argentyńską piłką, ich zespół, który nigdy wcześniej nie istniał, wygrał Copa Sudamericana. Takie i podobne rzeczy muszą na dłuższą metę irytować piłkarzy przyzwyczajonych do europejskiego profesjonalizmu - mówi.
Oczywiście kłopoty federacji to jedno, a boisko to co innego. Jednak według Rabija nie wolno rozpatrywać tych spraw oddzielnie.
- Nie można oderwać spraw boiskowych od organizacyjnych. Poza tym w Polsce też ludzie krytykują czasem Lewandowskiego, że "w Bayernie to strzela". Messi też nie ma w kadrze takich partnerów jak w Barcelonie. Zgadza się, że Argentyna to nie Polska, ale przecież też nie Barcelona, która może kupić każdego - zaznacza.
Trzeba pamiętać, że Messiemu aż tak wiele do trofeów nie brakowało. Argentyna przegrała trzy finały z rzędu. Mundial po dogrywce (w 2014 rou) i dwa razy Copa America po karnych (oba z Chile, w 2015 i 2016 - red.).
- Messi doprowadził Argentynę do wicemistrzostwa świata, gdyby znowu nie zawalił Higuain, Argentyna miałaby swoje wygrane turnieje. Kryzys rozpoczął się w 2016 roku po porażce w finale Copa America Centenario. Selekcjoner, bardzo lubiany przez wszystkich Gerardo Martino podał się do dymisji, kilku zawodników zapowiedziało koniec karier. Wkrótce doszło do katastrofy samolotu z piłkarzami Chapecoense. Okazało się, że AFA (federacja argentyńska) zakontraktowała firmę LaMia na przewozy kadry. Już piłkarze Argentyny latali tymi samolotami co Chapecoense, również były problemy z zasięgami. To był chyba moment, gdy zawodnicy pomyśleli, że to wszystko jeden wielki kabaret - dodaje.
Przypomnijmy, że Argentyna w 2016 roku strzeliła 18 goli w 5 meczach, a finał przegrała na karne z Chile, po 120 minutach było 0:0.
- Argentyna grała fantastycznie, bombardowała rywali i nagle w finale przeciwko Chile, Martino postanowił się bronić. To był wielki błąd. Problem jest chyba z tym, że ci trenerzy, nawet świetni, gdy widzą Messiego, tracą kontrolę. On po prostu przytłacza trenerów - zaznacza Rabij.
Podczas mundialu w Rosji pogubił się następca Martino, Jorge Sampaoli. - Lucas Biglia opowiedział jak wyglądała sytuacja przed meczem z Nigerią. Zawodnicy się zebrali i powiedzieli: "Koniec z eksperymentami, gramy tak i tak". Zablokowali więc eksperymenty trenera, który oszalał. A był to przecież świetny trener. Po mundialu powołano tymczasowego trenera Lionela Scaloniego, który miał poprowadzić drużynę w czterech meczach. Dobrze mu szło więc został. Tyle, że ustalał autorski skład, bez gwiazd. AFA zdecydowała, że awansuje go w trybie pilnym z sierżanta na generała. I wtedy wrócił Messi. I teraz co z tym zrobić? - pyta retorycznie.
Zobacz: Mario Kempes chce kadry bez Messiego
Na razie drużyna gra znacznie poniżej oczekiwań, ale selekcjoner w dwóch z trzech spotkań ustawiał Messiego z Aguero. Najbliższy mecz z Wenezuelą wydaje się tylko łatwą przeszkodą do pokonania. Kto wie, może to co nie działa, w końcu "zaskoczy".
ZOBACZ: Brazylia gromi rywali
- Czterech kolejnych selekcjonerów uznało, że nie da się pogodzić Aguero z Messim, dwie największe gwiazdy jakie mają. Co więcej, oni się lubią, mieszkają razem w pokoju. Scaloni próbuje to zmienić. Może się okazać, że typ na którego nikt nie liczy znalazł klucz do magicznego ogrodu - zastanawia się Rabij.