Mistrzostwa Europy U-21. Czesław Michniewicz: Najtrudniejszy ostatni krok

- Naszą ideą było stworzenie kadry otwartej, dla ludzi. Daliśmy kibicom w kraju kilka pięknych dni. Z Hiszpanią zagramy o marzenia. To będzie trudny mecz, ale podejdziemy do niego ze spokojem - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Czesław Michniewicz.

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta
Czesław Michniewicz PAP/EPA / ALESSIO MARINI / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
W Modenie rozmawiał Paweł Kapusta

Po sieci krąży taki obrazek: kolaż złożony ze zdjęć papieża, Adama Małysza, Roberta Lewandowskiego i Czesława Michniewicza. Widział pan?

Czesław Michniewicz, selekcjoner reprezentacji Polski U-21: - Nie, tego konkretnego nie widziałem. Ale koledzy pokazywali mi obrazek rozpędzonego człowieka, walącego głową w mur. Takie niby nawiązanie do naszej gry defensywnej. Przeróbka zdjęcia papieża, z włożoną tam moją twarzą, też mi wpadła w ręce.

To miłe?

Czy ja wiem? Bardziej zabawne. Internet żyje dziś właśnie takimi rzeczami. Czasem ktoś rzuci coś śmiesznego, czasem mniej. Kiedyś sypało się żartami, dziś sypie się memami.

To w takim razie inaczej: euforia, która zapanowała w Polsce po waszych meczach na młodzieżowym Euro, to stan uzasadniony?

Naszym celem było porwanie tłumów. Chcieliśmy, by mecze tu przez nas rozgrywane interesowały ludzi. Nie tylko nasze rodziny i nas samych, ale po prostu kibiców w Polsce. I to się udało, bo po dwóch występach odbiór naszej kadry jest bardzo pozytywny. Naszą ideą było stworzenie kadry otwartej, dla ludzi. Otworzyliśmy dla kibiców wszystkie treningi. Nie mamy nic do ukrycia, nie chcemy się od nikogo odgradzać. Cała robota, którą mieliśmy do wykonania, została przez nas zrobiona w Grodzisku Wielkopolskim. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że rozliczenie przyjdzie dopiero na koniec, gdy okaże się, czy wywalczyliśmy awans do półfinału Euro i na igrzyska. Powiedziałem chłopakom: cieszcie się, że tu jesteście. To wasze święto.

ZOBACZ WIDEO Euro U-21. Mentalność i dyscyplina atutami Polaków. "Nigdy nie będziemy wielkimi technikami"

Lubimy w Polsce popadać ze skrajności w skrajność. Najpierw topi się kogoś w szambie, a później tę samą osobę pcha na piedestał. Jesteście idealnym przykładem.

Ale tak jest w każdej dyscyplinie. Był u nas w hotelu Marcin Żewłakow. Mówił: jeśli Belgowie z wami przegrają i nie wyjdą z grupy, to nikt nie będzie u nich w kraju robił o to awantury. Bo to tylko reprezentacja młodzieżowa, a zawodnicy mają grać dobrze w pierwszej reprezentacji. Ciekaw dziś jestem, czy jest dokładnie tak, jak Marcin mówił. Jestem jednak pewny, że gdybyśmy przegrali dwa pierwsze mecze, nie siedzielibyśmy tutaj wszyscy w tak doskonałej atmosferze. Zaczęłoby się rozliczanie. Pytania o to, dlaczego grał ten zawodnik, a nie inny. Dziś broni nas wynik.

Gra raz jest lepsza, raz gorsza. Nie spodziewaliśmy się przecież, że na tych mistrzostwach będziemy dominowali. Jesteśmy bardzo niewygodnym przeciwnikiem. I to jest doceniane. Ktoś, kto siedzi w piłce i ją rozumie, doskonale zdaje sobie sprawę, jak wiele pracy musieliśmy włożyć, by drużyna tak funkcjonowała. Cieszę się, że mistrzostwa są rozgrywane we Włoszech. Wielu trenerów tutejszych zespołów, których poznałem przy okazji odwiedzania zawodników w trakcie sezonu, pisało mi wiadomości z gratulacjami.

Mistrzostwa Europy U-21 2019. Hiszpanie muszą wysoko ograć Polaków. "Nie możemy myśleć, że musimy strzelić trzy gole"

Słyszał już pan głosy, że obojętnie jak nie zakończyłby się mecz z Hiszpanią, to do Polski i tak wrócicie jako zwycięzcy?

Nie możemy tak podchodzić do sprawy. Chłopcom mówię jasno: spróbujmy zagrać tu tyle spotkań, ile tylko się da. Nie stawiajmy sobie żadnych barier, ale jednocześnie nie stawiajmy wysokich celów. Patrzymy na to, co tu i teraz. Chłopaki mają dobrze zjeść, wyspać się, słuchać co mówię do nich na odprawach, a na koniec będzie co będzie. Nie myślimy o tym, że w Polsce czekają na nas jakieś fanfary, czerwone dywany.

Na odprawach powtarza pan zespołowi, że możecie się zapisać w historii. Nie boi się pan, że takie słowa mogą sparaliżować zawodników?

Przede wszystkim to już zupełnie inne pokolenie ludzi. W moich czasach, by wyjechać za granicę, trzeba było mieć paszport. Oni nawet nie pamiętają, że takie zasady kiedyś funkcjonowały. Patrząc na Krystiana Bielika, Kamila Grabarę i wielu innych widzi się ludzi, którzy znają swoją wartość. Nie mają żadnych kompleksów. To już nie są czasy, w których było się zapatrzonym w Zachód, w kolorowe ciuchy czy gumy do żucia. Oni to wszystko mieli, niczym nie różnią się od swoich rówieśników, przeciwko którym grają na tych mistrzostwach. Dzisiaj Pestka gra w Chrobrym Głogów, wychodzi na niego Chiesa, Kean czy Zaniolo i Pestka nie ma z tego powodu drgawek. Gra bez drżenia nóg, a po meczu podaje rywalowi rękę. Totalnie nie widzę w nich strachu albo kompleksów.

Oczywiście, na końcu są jeszcze umiejętności. Rywale w dwóch pierwszych meczach mieli te umiejętności ogromne, ale powtarzam: nie widzę dziś powodu, przez który polski piłkarz miałby się czegokolwiek wstydzić albo obawiać. Jednym z najlepszych piłkarzy na boisku w meczu z Włochami był Sebastian Szymański. A trzeba pamiętać, że grał przeciwko zawodnikom - Chiesie, Zaniolo, Pellegriniemu - którzy za moment będą sprzedawani za 60-70 milionów euro. No i Szymański jest na dodatek o trzy lata od nich młodszy!

Kiedy ta drużyna się narodziła w takim kształcie? Przy okazji wpadek z Wyspami Owczymi?

Wiele czynników się na to złożyło. Fundamentem drużyny jest fakt, że pierwsza selekcja była zbliżona do tej turniejowej. Mieliśmy bardzo dobre rozeznanie. Przed pierwszymi powołaniami dwa lata temu objechaliśmy całą Europę. Byliśmy między innymi u Krystiana Bielika, Kamila Grabary. Dziś to filary tej drużyny. Większość tych piłkarzy, włącznie z Pestką czy Buksą, była powołana na pierwsze zgrupowanie. To był klucz. Chłopcy mieli okazję się poznawać przez dwa lata. Kownacki, Wieteska, Bochniewicz, Gumny, Pestka, Szymański, Michalak... I oni wszyscy szli tą krętą drogą. Były po drodze wpadki, ale jeśli po wpadkach wygrywa się ważne mecze, to zyskuje się pewność siebie. Mają dzięki temu w sobie także bezpiecznik: wiedzą, że jeśli nie będą skoncentrowani, jeśli się źle przygotują, to mogą nawet z Wyspami Owczymi nie wygrać. A z drugiej strony, my też możemy być takimi Wyspami Owczymi dla największych reprezentacji.

Którego zawodnika można by było teraz wyjąć z pana reprezentacji i bez wahania włożyć do pierwszego składu dorosłej kadry?

Żadnego. Kamil Grabara jest dziś fantastyczny, ale przecież w pierwszej kadrze mamy Fabiańskiego, Szczęsnego... Janek Bednarek był w naszym zespole, czasem siadał na ławce, bo podstawowymi obrońcami byli Wieteska z Bochniewiczem. A dziś gra w pierwszej kadrze. Być może mógłby koło niego zagrać Krystian Bielik, ale nie zagra, bo jest przecież Kamil Glik. Na lewej stronie obrony w dorosłej kadrze jest deficyt. My mamy Pestkę i uważam, że jeśli wszystko pójdzie sprawnie, to za dwa lata będzie zawodnikiem dorosłej kadry. Jestem o tym przekonany. A idąc dalej - Dziczek nie wygra dziś rywalizacji z Krychowiakiem.

A Żurkowski?

Żurkowski musiałby być drugim Klichem. Dalej - kto miałby posadzić na ławie Grosika? Kondziu Michalak. No, na dzisiaj jeszcze nie. Kownaś musiałby usadzić na ławie Roberta Lewandowskiego, Krzyśka Piątka albo Arka Milika - realnie oceniając sytuację - raczej nie. Ale jeśli ci wszyscy zawodnicy znajdą kluby w dobrych ligach, w których będą się rozwijać, za dwa lata każdy z nich może być podstawowym zawodnikiem kadry. Teraz wszyscy ci zawodnicy mogliby być znakomitymi zmiennikami.

Jest coś, co pana zaskoczyło na tych mistrzostwach w pana drużynie?

Gdy przyjechaliśmy do Włoch, mój kolega napisał mi wiadomość: zróbcie tam coś, przez co ludzie was zapamiętają. Nie chcieliśmy przejść przez te mistrzostwa bez echa. No i już się udało. Zapewniliśmy kibicom w kraju kilka znakomitych dni - wszyscy żyją przecież naszymi meczami. Super jest przecież kibicować drużynie, która cierpi na boisku, walczy do upadłego i na koniec jeszcze ogrywa faworytów. Chłopaki to super normalni ludzie. Widzi pan - są do waszej dyspozycji, nikt nie szczeka na dziennikarzy, nikt nie marudzi. Wiedzą, że to ich obowiązki, że są tu dla kibiców.

Byliśmy do tego turnieju doskonale przygotowani pod każdym względem. Wcześniej wysyłaliśmy tu ludzi, by wszystko dopięli na ostatni guzik. Śmiałem się z zawodnikami, że tabliczki z ich nazwiskami w pokojach są po to, żeby każdy trafił do swojego pokoju, gdy rywale już nas pokręcą na boisku. Ale jak widać - nie jest tak źle.

Mistrzostwa Europy U-21. Krystian Bielik rozwiewa wątpliwości: Jestem wychowankiem Górnika Konin i Lecha Poznań

Przed nami ostatni mecz w fazie grupowej. W sobotę o godzinie 21:00 zagramy z Hiszpanią o wyjście z grupy i awans na igrzyska olimpijskie. To będzie taki sam mecz, jak z Włochami?

To inny przeciwnik niż Belgia i Włochy. Przeciwnik bardzo trudny. Dokładnie śledzimy hiszpańskie media. Zawodnicy i trenerzy głośno mówią, że chcą z nami wygrać co najmniej 3:0, bo chcą zająć pierwsze miejsce w grupie. Rywal jest bardzo mocno zmotywowany. Tak, jakby w pierwszym meczu pucharowym przegrał 0:2 i teraz muszą w rewanżu wygrać 3:0. To pokazuje, że będzie to niebywale trudny mecz - i dla nas, i dla nich.

Regulamin jest, jaki jest. Wydawałoby się, że sześć punktów w fazie grupowej turnieju finałowego powinno dawać spokojny awans, ale tu jest inaczej. Wciąż może się zdarzyć, że zostaniemy z niczym. Turniej stoi na bardzo wysokim poziomie. Tu nikt nie remisuje. Oznacza to, że nawet żeby wyjść z najlepszego drugiego miejsca, trzeba będzie mieć kosmiczną liczbę punktów. Wszystko zależy teraz od nas, wszystko jest w naszych nogach. Remis daje nam bezpośredni awans. Jesteśmy bardzo blisko, ale ostatni krok jest najtrudniejszy. Jeden błąd będzie mógł przekreślić szanse na igrzyska olimpijskie. Bo starcie z Hiszpanami będzie meczem o igrzyska.

Ostatnie pytanie nie może być inne, dopytują już o to zresztą nasi użytkownicy. W przypadku awansu na igrzyska, będzie obowiązywał przepis o możliwości zabrania na turniej trzech starszych zawodników. Myślał pan już o tym? Bo wie pan, nad czym ludzie się już zastanawiają?

Pewnie nad tym, czy na igrzyska pojedzie Lewandowski.

Dokładnie.


Szczerze? Nawet się nad tym jeszcze nie zastanawiałem. Do tego stopnia, że gdy jeden z kolegów spytał mnie, kiedy dokładnie, w którym miesiącu są igrzyska w Tokio, nie umiałem mu odpowiedzieć. Po prostu nie wiem. Nie zaprzątałem sobie tym na razie głowy. Chciałbym mieć taki problem. Chciałbym mieć możliwość dobrania sobie trzech dowolnych piłkarzy, bo to by oznaczało, że awansowaliśmy na igrzyska. To jednak tak odległa wizja, że nawet nie wiem, co mam panu odpowiedzieć.

Odpowiem panu zupełnie inaczej. Na początku pobytu we Włoszech był z nami kontuzjowany Bartek Kapustka. Wyjeżdżając powiedział: wierzę, że w tej drużynie jeszcze zagram. Czyli że wierzy, że wyjdziemy z grupy i będzie mu dane zagrać z tymi chłopakami na olimpijskim turnieju. Mecz z Hiszpanią da nam wiele odpowiedzi. Albo w niedzielę będziemy się pakować i wracać do domu, albo czeka nas dłuższy pobyt we Włoszech i piękna przygoda.

Jak według Ciebie zakończy się sobotni mecz Hiszpania - Polska?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×